Pamięci konspiratorów krakowskiego Kedywu AK

Strona główna Czytelnia Osoby Szare Szeregi

Część II: Akcja pod Krzeszówką


Z Pamięci konspiratorów krakowskiego Kedywu AK

Włodzimierz Rozmus, W oddziałach Partyzanckich Skała. Część II: Akcja pod Krzeszówką


O świcie 28 sierpnia 1944 r. z Bukowskiej Woli k. Miechowa wyjechała na około 250 furmankach karna ekipa SS-Galizien, w sile ponad 700 ludzi wyspecjalizowanych w akcjach pacyfikacyjnych. Mieli oni dokonać ponownej pacyfikacji wsi Zaryszyn i zemścić się za porażkę jaką ponieśli w bitwie z Baonem „Skała” 21 sierpnia.

Dojechali oni do Książa Małego i częściowo przez wieś Krzeszówką skierowali się dalej w stronę Zaryszyna. O ruchach Niemców powiadomił dowództwo Baonu wywiad terenówki. Mjr „Skała”, aby lepiej rozeznać siły i sytuację, natychmiast wysłał w stronę posuwającej się kolumny zwiad konny pod dowództwem „Karpia”. Na skutek silnego ognia jaki otworzyli Niemcy, oraz dużej ich liczebności, zwiad wycofał się do lasu. W międzyczasie mjr „Skała” wysłał łącznika na motorze do lasów Sancygniowskich do oddziałów 106 DP AK, w skład której wchodziły m. in. Batalion Szturmowy AK „1003” pod dowództwem cichociemnego Antoniego Iglewskiego - „Ponara” oraz oddziały „Skrzetuski”, „Bem”, „Jaksa”, „Babinicz” z propozycją uderzenia punktualnie o godz. 11.00 na ekipę pacyfikacyjną na odcinku pomiędzy wsiami Wola Knyszyńska a Trzonów, kierując natarcie na Książ Mały i tym manewrem odciąć odwrót Niemcom.

Stanowiska poszczególnych kompanii wyznaczone zostały na skraju lasu w dobrach Książa Wielkiego. Kompania „Błyskawica” zajęła stanowiska koło leśniczówki Wały i stąd zgodnie z rozkazem prowadziła pojedynczy ogień, pozorując, że w lesie znajduje się nieduży oddział. Przedtem jeszcze mjr „Skała” wysłał na samochodzie 40 partyzantów pod dowództwem ppor. Zbigniewa Czyżewicza - „Misia II” z zadaniem dotarcia do wsi Krzeszówką od strony szosy Kraków-Warszawa, aby tu zająć stanowiska i o godz. 11.00 uderzyć z tego kierunku na Niemców. Natomiast kpt. „Powolny” otrzymał rozkaz, aby jednym plutonem z kompanii „Błyskawica” ubezpieczyć obóz w lesie, z równoczesnym wsparciem natarcia Baonu przy pomocy ognia ckm.

Niemcy z SS-Galizien pewni, że w lesie znajduje się tylko mały oddział jak gdyby nigdy nic jechali kilkoma drogami polnymi na przełaj w stronę Zaryszyna. Oddziały Baonu „Skała” czekały w napięciu do godz. 11.00, kiedy to ma wyruszyć natarcie z trzech kierunków i zamknąć wroga w kotle. Punktualnie o godz. 11.00 poszczególne kompanie Samodzielnego Baonu Partyzanckiego „Skała” wyruszyły do natarcia. Pojedyncze strzały przerodziły się w istną kanonadę. Ekipa pacyfikacyjna widząc, że wpadła w pułapkę, natychmiast wprowadziła do boju ciężkie karabiny maszynowe oraz granatniki. W szeregach wroga widać popłoch. Baon dalej ostro atakuje. Niemcy wycofują się na Krzeszówkę, gdzie dostali się znów w boczny ogień uprzednio przywiezionych partyzantów pod dowództwem „Misia II”.

Pozostawiony natomiast do ochrony obozu pluton kpt. „Powolnego” na razie tkwi bezczynnie na stanowiskach.

- Kapitanie, postrzelam sobie - prosi leżący przy ckm „Orzeł”.

- Nie czas jeszcze - strofuje go „Powolny”.

Za chwilę „Lumpek" znów błaga o możliwość wejścia do akcji.

- Zapomniałeś po co tu jesteśmy - poucza go „Powolny”.

Dowódca zezwolił „Orłowi” dopiero po chwili na otwarcie ognia. Kilka celnych serii powoduje odwetowy ogień moździeży. Jego pocisk zapala pobliską chałupę. „Powolny” natychmiast zarządza zmianę stanowisk. Ma rację, gdyż za chwilę salwa moździeży rozrywa się dokładnie w miejscu poprzedniego stanowiska ckm. To są jednak ostatnie podrygi Ukraińców stanowiących trzon sił pacyfikacyjnych. Ich zwarte kolumny pękają i wszyscy na łeb na szyję, na przełaj, przez pola, uciekają w stronę Książa Małego i Boczkowic. Partyzanci wśród rozrywających się pocisków wystrzeliwanych z granatników i ognia broni maszynowej, nacierają dalej. Jak dotąd akcja przebiega planowo. Partyzanci czekają więc, kiedy wycofująca się ekipa natknie się na oddziały 106 DP stacjonujące w lasach Sancygniowskich. Natarcie Baonu dochodzi do uprzednio podpalonej wsi Krzeszówka. Kłęby gryzącego dymu zalegają prawie całe pole bitwy. Pod jego osłoną rozbita ekspedycja w panicznym strachu już teraz ucieka w stronę Książa Wielkiego. Tu i ówdzie padają pytania, dlaczego oddziały 106 DP nie wchodzą do akcji.

Słońce niesamowicie praży. Z nieba na ziemię wprost leje żar, a partyzanci okopceni dymem, zziajani i zmęczeni prą dalej do przodu. Dochodzą do miejsca, gdzie oddziały 106 DP powinny odciąć odwrót wycofującym się Niemcom. Nie wchodzą one jednak do akcji, co wykorzystują Niemcy i wycofują się z kotła.

Jak się później okazało, powodem niewzięcia udziału w walce oddziałów 106 DP było niedotarcie do nich łącznika wysła-nego przez dowódcę Baonu. W tej sytuacji mjr „Skała” dał rozkaz przerwania natarcia i powrotu w stronę kwater w lesie. Spodziewał się, że Niemcy mogą w każdej chwili otrzymać pomoc i wtedy, z uwagi na przebywanie Baonu w otwartym terenie, mogłoby być krucho.

Ogień jeszcze nie zamilkł. Niemcy uciekając na oślep walą w dalszym ciągu z granatników, robiąc przy tym dużo huku, ale ogień nie powoduje wśród partyzantów strat.

Kiedy Baon, wycofując się, dochodził do palącej się jeszcze wsi Krzeszówka, nadleciały samoloty. Najpierw wywiadowcze „Storchy”, a za chwilę dwa bombowce Ju-86. Wystartowały one według informacji terenówki z polowego lotniska koło Miechowa. Przez cały czas powrotu Baonu do lasu samoloty ostrzeliwały z broni pokładowej partyzantów. Wykorzystując każdy załamek gruntu i inne zasłony, kryjąc się przed morderczym ogniem, wreszcie w późnych godzinach popołudniowych partyzanci dotarli do lasu.

W wyniku tej akcji Baon nie poniósł żadnych strat, Niemcy natomiast zostawili na polu bitwy 7 zabitych. Ilu było rannych i ilu zabitych jeszcze, których przy wycofywaniu Niemcy zabrali ze sobą, trudno było ustalić.

Na drugi dzień. 29 sierpnia, nad las, w którym stacjonował Baon „Skała” nadleciały niemieckie samoloty. Tym razem, zamiast śmiercionośnych ładunków, zrzuciły ulotki o następującej treści: „Polscy partyzanci! Wyjdźcie z lasu i zgłoście się do walki z bolszewikami” oraz coś tam jeszcze w rodzaju, że przestaną nas gryźć wszy, dostaniemy mundury, żywność itp. Ulotki te oczywiście przyjęto z humorem i drwinami. Służyły one przez dłuższy czas w Baonie do wiadomych celów, bowiem pisane były na miękkim papierze.

Natomiast obok, w lasach Sancygniowskich, w tym samym dniu, niemieckie lotnictwo w sile czterech samolotów myśliwskich FW-190 zbombardowało folwark Knyszyn. Ostrzelało również kwatery 106 DP AK.


Skocz do: Strona główna Czytelnia Osoby Szare Szeregi