I. IDĄ PIĘŚCI W SZTANDARY
Z Pamięci konspiratorów krakowskiego Kedywu AK
KRWAWE I ZIELONE
Śmiej się moje serce, hulaj w piersi, drwij –
Płukaj wrzącą Polskę w milionach krwi – –
Jeszcze piersi dyszą, jeszcze grają zew –
Za krew naszą – waszą, za krew mą – psia krew!
Hejże, Rany Boskie!, polskie cepy grzmią –
Wymłócimy plony pruskim gnojem – krwią!
Krwawe pole nasze, krwawy okrąg nieb –
Czerwono idziemy po nasz biały chleb!
Maszeruje słowo, czyn i naga pięść
Przez czerwone łuny – po Zieloną Treść – –
Drwij i hulaj serce…! , a gdy zbraknie sił –
Tryśnij krwawą Czerwień – do Zielonych Żył!!
WYDARTY PIĘŚCIOM WIERSZ
Od czasów Piasta, lechickiej grzędy,
Odkąd nam Polska w krwi poczęła grać –
Zapuszczasz w świętej Ziemicy pędy
Ty, psiakrew, pruska, krzyżacka mać –
Ileż nas legło w odwiecznej walce,
Jakaż dorodna kładła się brać –
Boś ciągle maczała w krwi polskiej palce
Ty, psiakrew, pruska, krzyżacka mać –
Już na Psim Polu i pod Grunwaldem
Zacząłeś juchę krzyżacką lać –
I polskie pięści poczułeś twarde
Ty, psiakrew, pruska, niemiecka mać!
W murach Krakowa, przed Majestatem
Łeb swój musiałeś w pokorze słać –
A teraz w łeb ten dostaniesz batem
Ty, psiakrew, pruska, krzyżacka mać!
Wpiłeś w nas pazur w tamtych rozbiorach,
Gdyśmy nie mogli cię rżnąć i prać –
Lecz teraz gnojem ciał zżyźnisz pola
Ty, psiakrew, pruska, krzyżacka mać!
Dziesięć lat temu mieliśmy zaszczyt
Pana Hitlera przyjemnie znać…
Ty psie germański o wściekłej paszczy,
Ty genialna, mordercza mać!!
Oświęcim, Dachau – kultura, psiakrew,
Niemieckiej sławy kwitnąca nać...
My ci sprawimy polską masakrę
Ty zbóju świata! Pruska twa mać!!
Dzisiaj dyszymy popod ziemiami,
Jeszcze nam trzeba niby się bać –
Ale nam pięści drżą piorunami
Ty, psiakrew, pruska, krzyżacka mać!
Ten wiersz stargany buchnie nam z pięści
I pójdziem Koncert Historii grać –
Gdy nam pod butem trup twój zachrzęści
Ty, psiakrew, pruska, krzyżacka mać!
Narodzie Polski, bagnet przed siebie,
Lub nożem, gwoździem za wszystko płać –
Hej!, Rany Boskie!! Z widłami w ciebie
Ty, psiakrew, pruska, krzyżacka mać!!
Wciąż naprzód, Wiara! Prusak się czerni –
I śmierć i popioły wszystko to słać!
Bracia! Kobiety!! Dzieci!!! – Na Berlin –
I prać ich, prać ich!! I prać ich – p r a ć ! !
ESKADRZE KOŚCIUSZKOWSKIEJ
Hej, z wichrami w zawody, w błękitu przestworze –
Pędź rumaku podniebny tam, gdzie święcą zorze!
A przez mgliste poranki, krwawy blask wieczoru
Leć, niby srebrna strzała hen, do niebios dworu!
Niech skrzydeł twych ramiona obejmą kraj świata,
Wznoś się, wznoś – hen – wysoko, tam, gdzie orzeł wzlata,
Który nad polską ziemią zatacza koliska –
I głoś, że zemsta idzie, że wolność już bliska!
Niech z stalowego łona jak z piekieł czeluści
Tysiące bomb na ziemię teutonów się spuści!...
Niech szlakiem twoim będzie zemsty krwawa droga,
I niech ci towarzyszy śmierć Niemców, pożoga…
Żadnego spoczynku i litości cienia!
Niech wycie rozpaczy i żałobne pienia
Obejmą dzikie hordy i motłoch germański – –
Niech śmierci towarzyszy śpiew zemsty słowiańskiej!!
- (Wład)
NALOT NA BERLIN
Czarna noc nad Berlinem owija miasto w swój cień,
Nie pomoże –
Za chwile warkot motoru bezpieczną zdruzgocze ciszę…
Samolot w reflektorze.
Od rakiet angielskich jasno jak w dzień
I widzisz w zemsty godzinę znienawidzone ulice.
Ty, polski lotnik,
Nareszcie masz bomby pod skrzydłem,
Nareszcie twój motor gra
Nad czarnym miasta ogromem,
Z którego fabryki broni zatrutym dyszą kadzidłem.
Wytężaj szybkość co sił,
Motor ci zagra weselem.
Nareszcie będziesz się mścił,
Nim cię zestrzelą,
Za każdą polską łzę,
Za straszne rany Warszawy,
Za kości łamane na Szucha,
Za krew w sejmowym ogrodzie…
Słuchaj niemiecki narodzie,
Jak polska bomba wybucha.
Przez czarnych chmur wielki wał
Przebijesz się zawieruchą,
Polecisz gwiazdo zagłady
Nim reflektor cię wrogi policzy,
Polecisz prosto na strzał
Artylerii przeciwlotniczej.
Raz jeszcze i jeszcze raz
W noc czarną szumiącą głuchą
Zrzucisz płomienne swe brzemię,
Pędząc przez przestrzeń i czas
Nad podłą niemiecką ziemią
Za ludzi kopanych w twarz.
Za chłód i zimno Stalagu,
Za dzieci ginące na mrozie, –
Z pioruna spadniesz odwagą,
W pożaru zanurzysz się grozie,
Wytężaj szybkość co sił
Motor ci zagra weselem,
Nareszcie będziesz się mścił…
- (Autor nieznany)
NOC POD DERNĄ
Ty słuchaj… A tam pewnie, cholero, śnieg prószy…
Pomyśl, bracie, już sanna… W Ujazdowskim parku
Dzieciaki się ślizgają…
- ,,Niech cię kolka ruszy,
Też się wziąłeś wspominać… U nas na folwarku…
Co tam choin. Toż gwiazdka Wacek, co tam choin!
Las ci wyrósł i pachnie, co się jeno zbliżysz”.
,,Nie wspominaj do diabła, człek się umrzeć boi,
Gdy pomyśli, że tutaj piachem cię przysypią,
Jak Piekarskiego wczoraj… Okrutna parada,
Krzyż z kamieni ułożą – murzyn okiem łypnie…
A urodził się chłop przecie w Warszawie”.
Nie gadaj..
Aż niebo się otwiera i piekło przede mną…
,,Silence please”
- ,,Pies cię drapał” – zawarczała ciemność.
Pobici w tylu bitwach – lecz niezwyciężeni,
Jak widmo zapatrzeni w połamany krzyż,
Idziemy za swym losem – który cię odmieni
Jutro, jutro na pewno – jeśli już nie dziś…
Rzekł ich wódz: ,, Walczę z Anglią gdziekolwiek się zjawi!”
I my z tobą, Führerze, jak strudzony klucz
Wiecznie czujnych i wiecznie bezdomnych żurawi
Lecimy za twą flagą – najwierniejszy wróg - - - -
PIĘŚĆ
Patrzy Podziemie okryte łąk falbanką
Jak wróg morduje, kradnie, roztrąca - -
Jak z pierścienia naszego poranku
Wyciąga błyszczący Roland słońca.
I widzi Orła pod brylantem,
Który usiadł na gałęziach skrzydeł
A w dole gestapowiec z policjantem
Zastawia majdanki sideł.
Podziemie burzy się i błyska,
Coraz piorun niej, coraz częściej,
Fontana młodych pięści tryska!
I się przewala, huczy, chrzęści
Wzburzony ocean pięści.
Jutro koniec męki - - - -
Z Podziemia wyleci złoty dysk.
Wystrzel pięści z ręki
W germański pysk!! -
WAM
My tak wychyniem z nieznanych z nizanych obszarów
Jak mrok wypełga spod arkad Sukiennic - -
Zaświecim wam w oczy łuną pożarów,
Żyrandolami szubienic!
Krwawą odpłatą swe kroki zaznaczym!
Nie padnie nigdzie wszechludzkie Charitas –
Trwożenie wam w piersiach serca zakołaczą
Gdy będzie szła już Rzeczpospolita!
I krzyczeć będziecie i ścierwić się drukiem
I białe pisać księgi na Reichsstrasse.
Lecz u nas stanie syn z ojcem, dziad z wnukiem
By mówić broni rozumnym wyrazem.
O, nie be dzieci już dalej tumanić
Swoich współziomków, najemnej hołoty –
Werbel wyroku wydudni butami
Pierwsza kompania podziemnej piechoty!
A później w melodię urośnie potężna,
Która w lot naród przekuje na działa
Wzrośnie w potęgę mściwą a orężną
W hymn wolnej Polski!!!
Tej co nie zginęła.