II. POD ZIEMIĄ
Z Pamięci konspiratorów krakowskiego Kedywu AK
HYMN POLSKI PODZIEMNEJ
Naprzód do boju żołnierze
Polski Podziemnej. Za broń!
Boska potęga nas strzeże,
Woła do boju was dzwon.
Godzina pomsty wybija
Za zbrodnie, mękę i krew.
Do broni! Jezus Maryja!
Żołnierski woła nas zew!
Do broni! Jezus Maryja!
Żołnierski woła nas zew!
Zorza wolności się pali
Nad Polską idących lat.
Moc nasza przemoc powali,
Nowy dziś rodzi się świat.
Godzina pomsty wybija
Za zbrodnie, mękę i krew.
Do broni! Jezus Maryja!
Żołnierski woła nas zew!
Do broni! Jezus Maryja!
Żołnierski woła nas zew!
Za Naszą Wolność i Waszą,
Bracia, chwytamy za miecz.
Śmierć ani trud nas nie straszą,
Zwycięski Orle nasz, leć!
Godzina pomsty wybija
Za zbrodnie, mękę i krew.
Do broni! Jezus Maryja!
Żołnierski woła nas zew!
Do broni! Jezus Maryja!
Żołnierski woła nas zew!
KONSPIRACJA
Mały pokój. Na oknach zasłony.
Pośród nocy złowróżbnej i czarnej
Siedziałeś, przyjacielu, pochylony
Nad częściami prymitywnej drukarki.
Przechodziłeś ulicami jak przemytnik
Obładowany tajnymi pismami.
W myślach było polsko i świetnie –
W sercu czekał na iskrę dynamit.
Wiatr grał na arfach eolskich - - -
Kolporterze, który masz spiskową biegłość
Wynosiłeś do domów polskich
Nadzieję i Niepodległość.
Chodziłeś obładowany po mieście,
- Obserwował cię cień zza gablotek - -
(O, polski, ukochany szeleście
Konspiracyjnych gazet i ulotek!)
Aż raz – gdy się poranek obudził-
Chmury smutek rozciągły po niebie - -
Wolę starszych bo sprzedanych ludzi
- Przyszli, bracie, po ciebie.
Poznałeś, odczułeś nieszczęście
Zamkniętych w klatkach ptaków.
Na ciele nahajk i pięści
Pisał ci Historię Polaków.
Zaprzęgając zuchwalstwo
Do młodości bujnej i rozległej –
Bryznąłeś piersią zwycięską
Krew w żyły niepodległej.
CHODŹ BRACIE ZE MNĄ
Chodź ,Bracie, ze mną pod Ziemię zieloną,
Pod Ziemię niemą i ciepła jak krew –
Tu nasze ręce po łokcie utoną
W Bagnecie – Polsce, co ostrzy nasz śpiew.
Chodź, Bracie, ze mną w złodziejskie meliny,
Po drodze pięści okrążaj i milcz –
Ukradniesz, ukradnę trochę słonej śliny
Zlepimy dziejowy, święty Boży Bicz –
Chodź, Braci, ze mną… Tam światła tak płoną
I Białe Orły rozwalają mur –
Pioruny chichoczą biało i czerwono
I zda się, że braknie w naszej piersi tchu –
Chodź, Bracie, ze mną – i – na Rany Boskie
Zaciśnij usta, kroki w kroki dziel –
A jak cię trafi nagła Jasna Polska
To kulą – sercem w Nią i we mnie strzel.
PATRZĘ PRZEZ DRUTY
Pogoda za horyzont błękitem się przelewa
Rozśpiewana jest cisza, rozśpiewane są drzewa
- - A Oni jęczą –
Mile wonie całują róży pączki barwiste
Słońce galwanizuje złotem najmniejszy listek
- - A Oni w lochach –
Pogoda za horyzont przelewa się bez końca
Ktoś rozciera na liściach gorące złoto słońca
- - A Oni w ciemnościach –
Jaskółki zostawiają na czułej stawu kliszy
Fotografię przelotów od świergotu do ciszy
- - A Oni za kratami –
Róża z flakonem woni kokietuje powietrze
I perfumuje właśnie przelatujący wietrzyk
- - A Oni w zaduchu –
P r e c z z p o g o d ą ! ! !
BOŻE DAJ BURZĘ
(Bard)
DRUKARNIA
Drżącą parą oddechów szyby zapotniały…
Przez zasłony się wsącza nikły gwar ulicy,
Milczymy, tylko ciszę wołaniem zuchwałym
Rwie krzyk buntu, na białej pisany matrycy.
Sucho klawiatura stuka Remingtona.
Kończyć, zawijać coprędzej! – Cierpliwości chwilę,
Jeszcze kilka wyrazów – stronica skończona.
Teraz ją zwielokrotnić trzeba cyklostylem.
Zgrzyt auta pod bramą… i na schodach kroki…
Czy to po nas – policja?... Nikt nie śmie się ruszyć
Stoimy osłonięci pomrokiem głębokim
W ciszy, która nam wartkie tętno serca głuszy.
Takie kroki słyszeliśmy już wiele razy - - -
Tak przyjdą kiedyś zbiry z ulicy Pomorskiej
Po nas… lecz nikt się myślą nie trwoży rozpaczną.
Do narodu przemawiał generał Sikorski!!
Wsłuchani w jego słowa – stoimy – na – baczność.
- (Guślarz)
ŚPIEWAM
Wam śpiewam ptaki srebrnopióre
Warkotem silnika drżące powietrze
Szaleńczą świecą strzelające w górę
Ryczącym pomnikiem
- Wam, co na wietrze
Swe flagi leniwo ścieląc nad burtami
Szarym kadłubem w sine lgniecie morze
Aby za chwilę z trzewi torpedami
We falach haftować hymny o honorze.
Wam śpiewam szczekotliwe
Gradem kul przestań szyjące
Wam mitraljerzy, wam działa żeliwne!
Przez sita zemsty jad śmierci sączę!
I tobie śpiewam zwykły karabinie
Tysiącznym odblasków bagnetów sond!
Słów mozaiką inkrustuje godzinę,
W której was wreszcie wygnamy stąd!
- (Szarzyński)
POLSCE WALCZĄCEJ
Całym sercem chcę służyć Ci o święta sprawo –
W tobie się i nadzieja i wiara zawarła…
Wierzę, że dziś ukrytą, zajaśniejesz sławą
I wierzę, że się rozkwieci nam ziemia zamarła…
A ty nas poprowadzisz drogą tak odmienną
Od cierni dróg dzisiejszych, na wolności kraje!
Gdy czasem trzeba świadczyć, zrzucę życia lenno - -
Dziś, póki żyję jeszcze, serce Tobie daję…!
- (Tygrys)
KOLPORTER
Pluska błota kałuża pod ulewnym deszczem,
Szumi ostatkiem liści obumarłe drzewko,
A pod ręką mi zwitek papieru szeleszcze
W fałdach starego płaszcza z podartą podszewką.
Któż wie, co łachman płaszcza mojego zawiera?
„Jutro Polski”…niby święty niosę talizman…
Kto się domyśli, - pozna we mnie kolportera?
Tajemnica. I bratu jej nawet nie wyznam.
Gazetki… gdzieś na polu krył je chłopski przełaz.
Kto przyniósł je z drukarni – nie wiem, nie wiem wcale.
Ktoś był przede mną w polu… Na mnie kolej teraz,
Mam je w kościelnym, starym skryć konfesjonale.
Mijam uliczne, pełne wrogich gazet kioski,
O zwycięstwach nagłówki krzyczą tłustym drukiem - -
Kłamstwa! Brednie! Oszustwo!! – Front fiński, front włoski…
Ja znam prawdę:
- ANGLICY SĄ JUŻ ZA TOBRUKIEM!!!
(Guślarz)
WYROK WYKONANY
1
Dla Polski byłem w konspiracji,
Zabili Niemcy: ojca, siostrę,
Wskazał mnie Edmund Półtoraczek,
Koledzy, proszę Was o pomstę!
Tam moja stara matka płacze,
W pierś mi bagnety wbili ostre –
Wskazał mnie Edmund Półtoraczek,
Druhy, proszę Was o pomstę!
Polacy, straszny jest Oświęcim,
Co dzień znosimy krwawą chłostę,
Wskazał nas Edmund Półtoraczek,
Druhy, prosimy Was o pomstę!
2
Jak zawsze w popielatym trenczu,
W ładnym zielonym kapeluszu
Przywitał z Braunem się Strzemieńczyk –
Za chwilę tamtych pomścić ruszą!
Strzemieńczyk plaster ma na licu,
Czarna opaska w poprzek czoła.
Zanim ruszyli w głąb ulicy –
Weszli na chwilę do kościoła.
Bóg dziś w kościele jest tak blisko,
Ciche modlitwy pod tron płyną:
„O, Panie Boże, Ty wiesz wszystko,
On zdrajca! Zdrajca musi zginąć!”
Wyszli. Bóg dobry wydał rozkaz,
By dwa anioły szły za nimi.
Bóg dobry o nich się zatroskał,
Otoczył ich gwardiami swymi.
Strzemieńczyk mauzer dał Braunowi,
Objaśnił wszystko w bram cieniach - -
Idą na wszystko już gotowii
Z rewolwerami, tu, w kieszeniach.
W mózg się zakrada złe przeczucie…
I – jakie szybki serca bicie…!
To takie dziwne jest uczucie
Gdy chodzi o śmierć, albo o życie.
Godzina siódma minut dziesięć
Ulica Dolnych Młynów numer sześć.
Wiatr im od przyjacieli niesie
Żołnierskie pożegnalne „cześć” .
Ta brama zdrajcy jest nieduża.
Uwaga! – Drzwi na piętrze trzęsły.
Strzemieńczyk staje w drzwiach podwórza,
Braun na spis lokatorów patrzy.
To głupie serce tak się tłucze,
A krew uderza wciąż do głowy,
A w uszach naprężenie huczy!
To już! Rozstrzygający moment!
Nie. Jeszcze nie on. Jakaś pani.
Przechodzi dalej, nie przystaje.
Lecz patrzy dziwnie podejrzliwie,
A może mi się tylko zdaje…
Znów drzwi trzasły. Słychać kroki.
I ktoś powoli na dół schodzi.
Mężczyzna tęgi i wysoki
Po dwóch młodzieńcach wzrokiem wodzi…
„Tu nie ma przecież oficyny!”
A Braun zaś z miną winowajcy:
„Na pewno nie wiem który numer”.
Odchodzą, robiąc miejsce zdrajcy.
„ No to chodź dalej”. Mała chwilka
Tak strasznie cicho, głucho w sienni
Strzemieńczyk robi kroków kilka
Wyciąga nagle broń z kieszeni
Konfident, zdrajca ciężko kroczy,
Spojrzał. Zbladł strasznie. Twarz z papieru.
Hipnotyzują zdrajcy oczy
Stalowe oko rewolweru.
Zatrzęsły się od huku ściany
Broń przemówiła swoją mową
Wraz z hukiem upadł denuncjator
Z krwawiącą przestrzeloną głową.
3
W podziemnej prasie komunikat…
Donosi czarny druku maczek:
- Wyrokiem Sądu Specjalnego
Padł zdrajca Edmund Półtoraczek.