Pamięci konspiratorów krakowskiego Kedywu AK

Strona główna Czytelnia Osoby Szare Szeregi

Mieszkanie na Włóczków


Z Pamięci konspiratorów krakowskiego Kedywu AK

Rozdział w: Józef i Wanda Fiszerowie, Nasze korzenie i my. Saga rodzinna



W połowie 1945 roku w naszej rodzinie Fiszerów nastąpiły duże zmiany. Ojciec mój został dyrektorem samodzielnego przedsiębiorstwa miejskiego pod nazwą Kanalizacja Miejska i z racji tego stanowiska zostało mu przydzielone czteropokojowe mieszkanie w budynku zarządu przedsiębiorstwa przy ulicy Włóczków 18. Przydział tego mieszkania otrzymał mój ojciec jako wyraz uznania przez Prezydenta Miasta za działalność przy pracach związanych z usuwaniem min z sieci kanalizacyjnej. Powrót do mieszkania na Salwatorze był w tym czasie niemożliwy, gdyż mieszkanie to było zajęte przez oficerów “zaprzyjaźnionej Armii Czerwonej”. Przypuszczam również, że rodzice nie bardzo kwapili się do powrotu do mieszkania na Salwatorze z uwagi na ciężar wspomnień łączących się z tym mieszkaniem. I tak rozpoczął się nowy rozdział mojego życia związany z mieszkaniem, w którym mieszkam od 57 lat, do którego wprowadziła się po naszym ślubie w 1949 roku Wanda, w którym wychowywali się nasi synowie i w którym przez pewien czas mieszkała z nami Jadzia Fiszerowa oraz z którego odeszli na zawsze moi rodzice, kolejno w 1960 i 1961 roku. Budowa budynku została rozpoczęta z końcem 1938 roku przez prywatnego przedsiębiorcę z Katowic inż. Krygowskiego, ale faktycznie został budynek wybudowany w czasie okupacji niemieckiej i przeznaczony na siedzibę niemieckiej organizacji Technische Nothilfe. W skutek wysadzenia Mostu Dębnickiego przez wycofujące się z Krakowa wojska niemieckie, okna budynku były bez szyb, instalacje wodociągowe i centralnego ogrzewania zniszczone, a wiele pomieszczeń zdewastowanych. Przed wprowadzeniem biur Kanalizacji i zasiedlenia trzech mieszkań budynek musiał być poddany remontowi. Oprócz mieszkania dla dyrektora, przewidziano mieszkania dla dozorcy-palacza co. i dla tzw. zawiadowcy. Z tego okresu przypominam sobie o kłopotach ojca związanych z remontem budynku. Dużym problemem było zdobycie stosunkowo dużej ilości szkła okiennego, które ojciec uzyskał drogą wymiany za cement, którego z kolei pilnie potrzebowała huta szkła. Z uwagi na ograniczoną ilość szkła okiennego, którym dysponowano w okresie remontu, w pewnych ilościach okien szklono je przy zastosowaniu kilku kawałków szkła, zakładanych na zakład, co powodowało duże niedogodności przy kolejnym myciu okien. Denerwowało to bardzo Wandę, która za jedną swoją "trzynastą pensję" mimo, że nigdy nie miała luzów finansowych, zafundowała wymianę szyb w oknie i w drzwiach na balkon, co spotkało się z dużym zdziwieniem ze strony mojej mamy, której te “łatane szyby” nie przeszkadzały. Mieszkanie na Włóczków staraliśmy się urządzić w zakresie rozmieszczenia mebli podobnie jak na Salwatorze. Była więc jadalnia, salonik z palmą, z meblami i obrazami, sypialnia rodziców i mój pokój z szafami i stołem z pokoju babci na Salwatorze. W kuchni był kuchenny piec kaflowy, zajmujący stosunkowo dużą powierzchnię. Wprowadzenie Wandy do domu po naszym ślubie musiało w konsekwencji spowodować zmiany w rozstawieniu mebli w poszczególnych pokojach. Naszą małżeńską siedzibą był mój kawalerski pokój, który został umeblowany meblami otrzymanymi w posagu Wandy wykonanymi przez jej ojca. Mimo użytkowania tych mebli przez przeszło 50 lat prezentują się nadal dzisiaj dobrze zwłaszcza tapczany, które są bardzo wygodne. Urodzenie Staszka, a 14 miesięcy później Piotrka spowodowało konieczność dalszego przestawienia mebli i zmianę funkcji poszczególnych pokoi. Meble z saloniku znalazły się w jadalni, a palmy zostały oddane do komisu kwiatowego. Usunięcie z domu palmy stanowiło trudny do rozwiązania problem ze względu na przywiązanie się do niej moich rodziców. Po przekonaniu ich, że ziemia z doniczek bardzo smakuje Staszkowi, a kurz na palmie wywołuje u mnie ataki astmy na podłożu alergicznym, mimo dużych wewnętrznych oporów zgodzili się na jej usunięcie z mieszkania. Palma w kwiaciarni oczekiwała na nabywcę, który się nie zgłaszał i dopiero śmierć Ludwika Solskiego rozwiązała ten problem. Władze zamówiły wieniec na trumnę artysty ozdobiony liśćmi palmy, które zostały wycięte z palmy oddanej przez Rodziców do sprzedaży komisowej. Należność za sprzedaną palmę została wykorzystana na kupno kuchenki gazowej używanej przez wiele lat. Ojciec przez prawie 10 lat, po przejściu na emeryturę z Kanalizacji był zatrudniony w Biurze Projektów Budownictwa Komunalnego jako główny projektant sieci kanalizacyjnej Krakowa i opracowywał projekty kanalizacji dla Rzeszowa, Jarosławia i innych miast Polski Południowej. Z uwagi na trudności lokalowe Biura Projektów, za zgodą dyrekcji Biura i przy akceptacji Ministerstwa Gospodarki Komunalnej prace projektowe wykonywał w domu, w pokoju nazywanym jadalnią. Zawsze pracował z nim młody inżynier. W jadalni była zainstalowana duża rysownica i rozkładany stół służył też za rysownicę. Ta działalność zawodowa w domu i posiadanie zgody na pracę w domu uchroniły naszą rodzinę od eksmisji z mieszkania zajmowanego od 1945 roku. Z chwilą bowiem przejścia ojca na emeryturę nastąpiła reorganizacja przedsiębiorstwa i włączono kanalizację w skład Miejskich Wodociągów i Kanalizacji. W miejsce biur zarządu kanalizacji umieszczono w budynku biura Miejskiego Przedsiębiorstwa Remontowo – Budowlanego i wówczas otrzymaliśmy po raz pierwszy nakaz opuszczenia mieszkania, jak to wówczas określano “mieszkania służbowego”. W toku kolejnych rozpraw komisji dla spraw lokalowych udało się udowodnić, że mieszkanie nasze nie jest “mieszkaniem służbowym” w rozumieniu obowiązujących wówczas przepisów prawnych, ale “mieszkaniem pracowniczym”. Zmiana kwalifikacji charakteru mieszkania miała zasadnicze znaczenie, bo za mieszkanie pracownicze należało się w razie wypowiedzenia przez najemcę zapewnienie mieszkania zastępczego spełniającego wymogi i wielkość powierzchni mieszkalnej zgodnych z obowiązującymi przepisami, które przewidywały 7 m2 na osobę. Zaświadczenie lekarskie o ciąży Wandy oczekującej urodzenia Staszka i następnie Piotrka oraz zamieszkanie z nami Jadzi, pracującej od 1951 roku w Krakowie stanowiło dodatkowe argumenty w kolejnych nakazach (łącznie było ich ponad 10), opuszczenia mieszkania. Naciski na nas, aby opuścić mieszkanie wzmogły się z chwilą zmiany przeznaczenia budynku na mieszkania dla pracowników Urzędu Bezpieczeństwa i Komitetu Wojewódzkiego PZPR po uprzednim przeniesieniu Przedsiębiorstwa Remontowo Budowlanego do innego budynku. Nie było w tym nic dziwnego, że nie chciano, aby element obcy ideowo i klasowo, jakim niewątpliwie była nasza rodzina, sąsiadował z awangardą narodu. Dzięki jednak wykorzystywaniu naszych (to jest ojca i moich), szarych komórek do projektowania systemów wodno-kanalizacyjnych w szeregu miast polskich, lokalne władze miejskie pod naciskiem Ministerstwa Gospodarki Komunalnej nie przeniosły nas do wspólnego dwupokojowego mieszkania przy ulicy Powiśle z możliwością użytkowania wspólnej kuchni z aktualnie mieszkającą tam rodziną. Nie bez znaczenia była też twórcza działalność Wandy i wydanie na świat Staszka i Piotrka. Dużą uciążliwość stanowiły dla nas roboty remontowe prowadzone dla adaptacji budynku biurowego na mieszkania, które były wykonywane jesienią i zimą, przy częściowo działającej instalacji centralnego ogrzewania. Przez pokój zajmowany przez Wandę i dzieci prowadzone były ciągi kominowe dla mieszkań leżących poniżej, co zmusiło Wandę do przeniesienia się z dziećmi do jej rodziców mieszkających przy ulicy Kazimierza Wielkiego. Można zatem mówić o walce naszej rodziny z reżimem komunistycznym dla utrzymania siedliska rodzinnego, jakim niewątpliwie jest własne, choć dzielone z rodzicami męża, mieszkanie. Kolejne zmiany w naszym mieszkaniu następowały po śmierci moich rodziców, a następnie po “wylatywaniu z gniazda rodzinnego” na własne gospodarstwo, Staszka, Piotra i w końcu Pawła. Od połowy lat osiemdziesiątych mieszkała z nami, to jest z Wandą i ze mną, babcia Jaźwiecka, mama Wandy. Dzisiaj chodząc po naszym mieszkaniu wspominam, patrząc na meble, które pamiętam z czasów dzieciństwa i na meble otrzymane lub kupione w czasie naszego małżeństwa, o bliskich i o czasach, które przeszły!...


Skocz do: Strona główna Czytelnia Osoby Szare Szeregi