NN - Adolfkowi
Z Pamięci konspiratorów krakowskiego Kedywu AK
Podobny wierszyk z pogranicza makabry znalazłem w starym, pochodzącym chyba z lat wojny rękopisie, na którym nie podano autora. Adresowany on jest do Hitlera, co zresztą wynika z tytułu.
ADOLFKOWI
A kiedy wreszcie zawiśniesz
I ślepia w słupek odwrócisz.
Drapieżny w lesie ozwie się zwierz
Melodię ulgi nawet wilk zanuci
Słup tam pod lasem, a na tym słupie
Wietrzyk – łotr plącze twe ciało głupie
Tuli cię biedak, do snu kołysze
Zgniłym powietrzem mąci twą ciszę.
Ty chciałbyś, ja wiem dyndać spokojnie
,,Czegóż mnie wietrze ciągniesz za spodnie’’
On nie rozumie, chciałby ci najlepiej
Ale czy głupiec zna się na rzepie?
Więc się nie gniewaj, nie krzyw brzydko pyska
Niech choć teraz przekleństw już nie ciska
Lecz znów klniesz wisielcze i złe łyskasz zęby
Nas nie postraszysz chociażby…[1]
Jesteś bezsilny, ale cóż się rzucasz?
A … to cię brat znowu do spania kołysze
Nie wierz mu biedny, on stary i łgarz
I zdradą w tchnieniu swym świszczącym dyszy
Cóż ? Znowu zawiała przymilnymi słowy
Aż zatrzeszczały kręgi spod twej głowy
Gdy jeszcze raz cię miłośnie uściśnie
Twa głowa sama na sznurze zawiśnie
A cielsko ciężko upadnie na trawę
Proś go nieszczęsny, proś go o swą sprawę
A kiedy wreszcie zawiśniesz
Proś wiatr o względy bratnie
Niech łba głupiego ci nie utnie
Lecz zrywa po sadach wiśnie.
Przypisy:
- ↑ Na kartce słowa w miejscu kropek są nieczytelne.