Pamięci konspiratorów krakowskiego Kedywu AK

Strona główna Czytelnia Osoby Szare Szeregi

Piotr Stachiewicz (1972), Na trasie Warszawa – Kraków


Z Pamięci konspiratorów krakowskiego Kedywu AK

Cykl: Ostatnia akcja "Parasola", Tygodnik Za i Przeciw, 12 odcinków od 30.01.1972.
Odcinek V[1]



Tymczasem w Warszawie trwały dalej przygotowania do specjalnej operacji „Koppe”.

Dokumenty osobiste dla wszystkich uczestników przygotował „Kaktus”. Większy kłopot był z dokumentami samochodowymi. Wzór rozkazu wyjazdu dla samochodów ciężarowych uzyskano za pośrednictwem „Lubicza” (Zdzisław Sadowski) pracującego w wydziale gospodarczym Miejskich Zakładów Komunikacyjnych przy ul. Młynarskiej 2. Wzór ten pozwolił „Kaktusowi” odbić w drukarniach konspiracyjnych niezbędną liczbę druków, które opatrzono odpowiednimi podpisami i specjalnie na ten cel wykonanymi stemplami. Cztery wozy zarejestrowano na firmę Land wirtschaftliche Zentrallstelle, z uwagi na to, że zatrudniona również w adiutanturze oddziału żona „Kaktusa”, „Magda” (Krystyna Szabelska), uzyskała oryginalne blankiety firmowe L. Z., wzory pieczęci tej firmy oraz wzory podpisu jej dyrektora Fredego. Na blankietach tych wykonano zaświadczenia dla kierowców tych wozów o zatrudnieniu ich w L. Z., a także zaświadczenia dotyczące trasy i celu podróży. Dla pozostałego wozu BMW nie udawało się uzyskać nawet wzorów rozkazów nie mówiąc o możliwości takiego wyposażenia jego kierowcy w zaświadczenia, jak pozostałych czterech. Czas pilił a wszelkie poszukiwania druków nie dawały rezultatu. Ostatecznie postanowiono pójść na improwizacje, konieczną po to, by wóz w ogóle mógł ruszyć z Warszawy, z pewnym chociażby prawdopodobieństwem dojazdu do Krakowa. „Jeremi” z „Korczakiem” posiadali druki „Fahrbefehl" (rozkazów wyjazdu), nie pasujące do wzoru dla wozów ciężarowych, a nie wiadomo do czego w ogóle się odnoszące - być może, iż nawet do osobowych, ale nie było na to żadnych danych i żadnego potwierdzenia. Postanowili druki te wykorzystać dla samochodu BMW. Rozkaz wyjazdu wypełniany został przez „firmę”, na którą został „zarejestrowany” samochód, a na odwrocie figurowało poświadczenie z zezwoleniem na podróż do Krakowa „przez Der Stadthauptamt der Stadt Warschau-Strassenferkehrsamt” (oczywiście „lipne”). Wzory zastosowanych matryc drukarskich, pieczątek i próby do wykonania podpisów znajdują się obecnie w Muzeum Wojska Polskiego.

Równocześnie wszyscy kierowcy otrzymali rozkaz, który stanowił novum. Do tej pory, jadąc w ramach akcji, mieli zawsze obowiązek w przypadku kontroli nie zatrzymywać się, lecz możliwie najszybciej uciekać. Natomiast w przypadku jazdy do Krakowa na operację specjalną „Koppe”, wszyscy kierowcy dostali rozkaz zatrzymania się na każde wezwanie. Każdego kierowcę wyposażono w 10.000 zł i 10 litrów spirytusu, co zwiększało szansę szczęśliwego przebycia trasy, nawet w przypadku zatrzymania.

Równocześnie trwały dalej odprawy przedakcyjne. Na jednej z nich uczestnicy otrzymali osobiste wyposażenie, do którego poza wspomnianym już uzupełnieniem odzieży i obuwia należało również 500 zł w gotówce. Diety, najpierw w wysokości 100 zł a następnie 150 zł, wypłacane były już na miejscu w Krakowie. Ustalono, że „Korczak” w czasie akcji będzie w mundurze oficera niemieckiego, który udało się zdobyć.

Służba „moto” zakończyła remonty i wyposażenie wozów. Przy odbieraniu Chevrolety 3/4 t., której remont trwał najdłużej, dwóch zaprzyjaźnionych z „Parasolem” pracowników warsztatu na Brzeskiej 10 zaproponowało, by w akcji (szykowanie tylu wozów sugerowało, że coś nastąpi) wziął udział jeden z pracowników warsztatu, dobry kierowca Mieczysław Janicki (?). Kpt. „Pług” i „Jeremi” wyrazili zgodę, „Korczak" się nie sprzeciwiał i 23 czerwca 1944 r. zaprzysiężone nowego członka oddziału, który obrał sobie pseudonim „Otwocki”. Powodem przyjęcia go i włączenia do zespołu były trudności ze znalezieniem odpowiedniej liczby kierowców.

***

Przygotowania w Warszawie zostały zakończone. Należało teraz broń, samochody l ludzi przerzucić do Krakowa.

Na początku pierwszej dekady czerwca przesyłki zawierające broń, amunicję, granaty, oporządzenie uzupełnione materiałami sanitarnymi gotowe były do wysyłki. Sprawdził je szczegółowo „Jeremi” i z dwóch lokali „Dietricha” na Przyrynku i „Magdaleny” przy ul. Przejazd odstawiono je rikszami na dworzec. Konwój przesyłek stanowili „Dietrich” i „Podgóra” (Aleksander Koprowski). Riksza ugięła się pod bagażem, toteż wielokrotnie w drodze na Dworzec Wschodni obaj musieli pomagać ją pchać. Na dworcu oczekiwał ich „Kotwica” (Janek Kostkiewicz), który będąc pracownikiem kolejowym miał tam rozlegle znajomości. Wcześniej dowiedział się, kto będzie kierownikiem wagonu bagażowego i sprawę z nim omówił. 100-złotowy banknot prze-konał dodatkowo kierownika, że najlepiej będzie przesyłkę umieścić w środku transportowanych semaforów. „Dietrich” i „Podgóra”, jako pracownicy kolei, mogli jechać w przedziale służbowym, ale na wszelki wypadek tego nie zrobili. W przypadku odkrycia bagażu byłby on i tak stracony, a oni sami, będąc tak blisko, mogli wpaść, nic nie ratując. Lokowanie przesyłek zajęło im tyle czasu, że do wagonu pasażerskiego musieli wchodzić przez okno, wprost na półkę bagażową. W Krakowie na dworcu zabrali paczki, a równocześnie „Dietrich” wycofał list przewozowy od kierownika wagonu bagażowego, by nie pozostawiać żadnych śladów. Następnie, zgodnie z rozkazem, oddali bagaż do przechowalni dworcowej i udali się do kościoła koło Sukiennic. Po pewnym czasie zjawiła się tam „Bobo” z bukiecikiem goździków, który stanowił znak rozpoznawczy. „Dietrich” podszedł do niej i powiedział „jestem od Jeremiego” (odzew) i wręczył jej kwit z przechowalni bagażu.

„Dietrich” z „Podgórą" najbliższym pociągiem powrócili do Warszawy, „Bobo” zaś kwit przekazała „Rakowi”, który zorganizował odbiór przesyłki i ulokowanie jej w magazynach.

***

W czasie gdy „Dietrich” wraz z „Podgórą” i Jackiem Nastkiewiczem szykowali drugi i ostatni transport, wyjechał do Krakowa w celu odebrania przesyłek „Ziutek” (Józef Szczepański). Skontaktował się on z „Rakiem” i uzgodnił przygotowanie kolejnych magazynów na broń. Transport przesyłek z dworca do magazynów musiał zorganizować sam, a nie było to łatwe, bo w Krakowie akurat ożywiła się działalność Niemców - rewizje, kontrole, łapanki. Podczas gdy „Dietrich” wraz z dwoma pozostałymi kolegami, mając już doświadczenie, załadowali szybko i sprawnie swój bagaż do wagonu i dojeżdżali wraz z nim do Krakowa, „Ziutek” kończył w piwiarni śniadanie przed udaniem się po nich na dworzec, nie zorganizowawszy jednak dotąd żadnego transportu. W pewnej chwili przed piwiarnią zatrzymał się wojskowy samochód niemiecki, a do lokalu wszedł starszy, o dobrodusznym wyglądzie Niemiec. „Ziutek”, nie żałując piwa i pieniędzy, szybko się z nim porozumiał. Za odpowiednią zapłatą i po zapewnieniu zwrotu kar, jakie może otrzymać za wiezienie Polaka, Niemiec zgodził się przewieźć przesyłki z dworca pod wskazany adres. Gdy trzej konwojenci wyszli na peron dworca w Krakowie uradowani, że szczęśliwie dobrnęli, do celu, ugięły się pod nimi nogi na widok „Ziutka” w towarzystwie wojskowego Niemca. Sprawa jednak szybko się wyjaśniła, wspólnymi siłami przeniesiono bagaż na samochód. „Dietrich” z „Podgórą” i Nastkiewiczem wsiedli do najbliższego pociągu idącego do Warszawy, „Ziutek” zaś bez przeszkód ulokował przesyłkę w magazynach i również powrócił do Warszawy.

Przypisy:

  1. Szczegóły przejazdu samochodów podano w artykule: „Akcja Koppe”. „Nowa Kultura” nr 28 i 29 z dn. 14 i 21.7.57 r. Razem z artykułem zamieszczono zdjęcia z dodatkowymi informacjami: „Korczak”, inż. arch. Wojciech Świątkowski, ur. w 1922 r. Żołnierz ZWZ, potem Armii Krajowej, w „Parasolu” szef służby „Moto”. Ranny w Powstaniu Warszawskim. Obecnie generalny projektant MBP. „Ziutek”, Józef Szczepański, ur. to 1922 r. Autor wielu wierszy i piosenek o „Parasolu”. Ciężko ranny w Po-wstaniu Warszawskim na Starówce 1.IX.1944 r., zmarł 10.IX.I944 r.

Skocz do: Strona główna Czytelnia Osoby Szare Szeregi