Pamięci konspiratorów krakowskiego Kedywu AK

Strona główna Czytelnia Osoby Szare Szeregi

Rozdział II: Geneza Samodzielnego Batalionu Partyzanckiego „Skała”


Z Pamięci konspiratorów krakowskiego Kedywu AK

[w:] Radosław Bartak, Samodzielny Batalion Partyzancki „Skała” AK. Zarys historii i działań bojowych. Praca magisterska w Instytucie Historii UJ, 2008.



Jak już wcześniej wspomniano SBP „Skała” powstał z połączenia czterech oddziałów partyzanckich: OP „Błyskawica”, OP „Grom”, OP „Skok” oraz OP „Huragan”, podlegających dowództwu krakowskiego Kierownictwa Dywersji. Powstanie oraz działalność tych oddziałów do momentu powstania „Skały” będzie przedmiotem niniejszego rozdziału.


Spis treści

1. Oddział Partyzancki „Błyskawica”

OP „Błyskawica” był jednym z pierwszych oddziałów partyzanckich powstałych na terenie Okręgu Kraków, a na pewno najstarszym jeśli chodzi o krakowski Kedyw. Jego historia rozpoczyna się w lipcu 1943 r., choć pierwsze zalążki tworzyły się już od stycznia 1941 r. Wtedy to dwaj bracia Poganowie z Zabierzowa – Mieczysław („Błyskawica”) oraz Marian („Rzeżucha”), zorganizowali grupę dywersyjną ZWZ, w skład której weszli także: Franciszek Pniak „Zwinny”, Józef Fukacz „Józek” oraz Leon Kubiś „Mściwoj”. Latem 1941 r. grupa ta liczyła już 3 sekcje (razem 18 ludzi), zaś w 1942 r. 6 sekcji i patrol sanitarny. Dowódcą całego oddziału został „Rzeżucha”, jego zastępcą „Błyskawica”, zaś łącznikiem „Zwinny”. Funkcje instruktorów pełnili „Józek” oraz kpr. Mieczysław Czerniak „Michalski”, a sekcjami dowodzili kolejno: Stanisław Kodura „Drozd”, Adam Powojowski „Orzeł”, Leon Kubiś „Msciwoj”, Stanisław Pluciński „Żbik”, Adam Gruszka „Jeleń” oraz nieznany z nazwiska partyzant o pseudonimie „Rybka I”. Z kolei sekcją sanitarną zajmowała się Janina Rogosz „Olcha”, której szkolenie prowadził powojenny dyrektor szpitala im. Gabriela Narutowicza w Krakowie dr Stanisław Bagdalski. Cała grupa podlegała bezpośrednio dowódcy placówki ZWZ – AK w Zabierzowie por. rez. Piotrowi Olkowi „Gołębiowi”[1].

Bardzo ciekawy był sposób zdobywania broni przez oddział braci Poganów. „Błyskawica”, urodzony 10 września 1925 r., ukończył szkołę powszechną w Zabierzowie, a następnie uczył się w Gimnazjum im. Jana III Sobieskiego w Krakowie. Po zamknięciu Gimnazjów przez Niemców uczęszczał do Szkoły Przemysłowej w Krakowie. Po jej ukończeniu, w 1942 r., rozpoczął pracę w Zbrojowni przy ul. Rakowickiej razem z kolegami – Leonem Kubisiem „Mściwojem” oraz Władysławem Markiem „Sępem”. „Błyskawica” oraz „Mściwoj” zostali zatrudnieni przy montażu i naprawie broni, zaś „Sęp” zajmował się remontem i konserwacją torów kolejowych dochodzących do zakładu.

Praca w tym zakładzie pozwoliła konspiratorom na zdobywanie broni, a następnie jej przerzut do Zabierzowa. Dokonanie tego ułatwiał fakt przeprowadzania powierzchownej kontroli pracowników przy wychodzeniu ze zbrojowni, dzięki czemu w odstępie kilku dni Pogan przeniósł ukryte w nogawkach spodni części pięciu karabinów, jednak bez drewnianych łoży. Te ostatnie ukrył w śmietniku i przy sprzyjających warunkach przerzucił przez fabryczny mur graniczący z cmentarzem Rakowickim, skąd wkrótce je zabrał. Ten system przenoszenia broni był jednak bardzo powolny i ryzykowny, gdyż strażnicy mogli go któregoś dnia dokładnie zrewidować i odnaleźć ukrytą broń, dlatego młody konspirator postanowił kompletną broń przerzucać przez mur cmentarny. W ten sposób w samym październiku 1942 r. udało się wyprowadzić ze zbrojowni 2 pistolety maszynowe MP oraz 10 bagnetów. „Błyskawica” takich przerzutów broni dokonał jeszcze 5 – w listopadzie i grudniu 1942 r. oraz w styczniu, kwietniu i maju 1943 r. W każdej z tych akcji brało udział ok. 5 – 12 osób. Kilka osób tuż przed godziną policyjną wchodziło na teren cmentarza i ukrywało się w jednym z grobowców. Następnie po drabinie wchodzili na mur oddzielający zbrojownię, a następnie zeskakiwali na dach szopy znajdującej się już w obrębie zakładu. Na teren zbrojowni zawsze wchodzili „Błyskawica”, „Mściwoj” oraz „Sęp”. Ten pierwszy otwierał dorobionym kluczem drzwi do hali montażowej, skąd brał broń, natomiast dwaj pozostali przenosili ją na dach szopy. Stamtąd Stanisław Kodura „Drozd” oraz Adam Powojowski „Orzeł” przerzucali ją kolegom oczekującym za murem cmentarnym. Po zakończonej akcji wszyscy wracali na cmentarz i czekali do rana na koniec godziny policyjnej. Gdy już mijała, szli na dworzec i wraz z łupem jechali pociągiem do Zabierzowa. W ten sposób w czasie kilku takich akcji[2] grupa Pogana zdobyła aż 70 karabinów, 6 pistoletów maszynowych MP oraz 2 pistolety maszynowe Bergmann, 5 pistoletów FN – 7,65 i Parabellum oraz 31 bagnetów. Z kolei 41 masek przeciwgazowych, ładownice, pasy i opatrunki osobiste zdobył Edward Dąbrowski, który pracując na Dworcu Głównym w biurze rzeczy znalezionych wynosił cały zdeponowany sprzęt wojskowy i wywoził do Zabierzowa. Dzięki temu oddział Pogana, zanim jeszcze stał się oddziałem partyzanckim, była świetnie uzbrojona[3].

W końcu maja 1943 r. każda sekcja grupy Poganów otrzymała zdobyczną broń oraz wyposażenie, dzięki czemu można było rozpocząć szkolenie. Odbywało się ono głównie w nocy na położonych w okolicy Zabierzowa łąkach i lasach. Cały oddział liczył wtedy już 42 doskonale uzbrojonych ludzi, wspomaganych przez sześcioosobowy patrol sanitarny[4]. Po odbytym przeszkoleniu partyzanci mogli już podjąć walkę partyzancką.

Niestety, konspiracyjna działalność „Błyskawicy” i jego grupy nie uszła uwagi Gestapo, które wpadło na trop partyzantów z Zabierzowa. W konsekwencji 7 lipca 1943 r. Niemcy weszli na teren posiadłości rodziny Poganów i aresztowali Mieczysława, jego siostrę Janinę oraz jego rodziców, Franciszka i Stefanię. W dniu tym „wpadło” także wiele innych osób, m. in. aresztowano członka grupy Poganów Franciszka Zwinnego „Pniaka” oraz dowódcę placówki AK w Zabierzowie Piotra Olka „Gołębia”. Obaj spróbowali ucieczki, która udała się tylko temu pierwszemu, natomiast „Gołąb” zginął na miejscu trafiony kulą. „Błyskawica” wraz z rodziną został przewieziony do więzienia Montelupich, gdzie mimo tortur nie „wsypał” żadnego ze swoich kolegów. Następnie został przewieziony do obozu w Oświęcimiu (numer obozowy 151 264) z zakazem wyprowadzania go do prac prowadzonych poza obozem. Dzięki swojemu niezwykłemu sprytowi udało mu się wkręcić do komanda pracującego poza drutami obozu. 8 grudnia 1943 r. podczas powrotu z pracy zdołał wykorzystać nieuwagę strażników i ukrył się w stercie słomy. Po zapadnięciu zmroku ruszył pieszo do domu i omijając miasto Oświęcim skierował się w stronę Krakowa. W międzyczasie jednak w obozie odkryto ucieczkę więźnia i zarządzono obławę. W jej efekcie w miejscowości Libiąż został ujęty przez dwóch żandarmów. Zbitego i zmaltretowanego umieścili go na furmance i ruszyli w stronę Oświęcimia. Wyraźnie lekceważony przez Niemców, którzy nie zwracali specjalnej uwagi na więźnia, zdołał uchwycić karabin maszynowy pozostawiony na chwilkę bez opieki i posłać serię w stronę żandarmów, którzy padli zabici. Nadludzkim wysiłkiem zdołał zeskoczyć z furmanki i ukryć się w przepuście drogowym. Obława, która natychmiast się rozpoczęła, nie zdołała odkryć jego kryjówki. Po ponad dobie czekania wyszedł z ukrycia i przez nikogo niezauważony ruszył w kierunku Krakowa. Po trzech dniach morderczej wędrówki dotarł w rejon Zabierzowa, gdzie nawiązał kontakt z kolegami i 18 stycznia 1944 r. powrócił do OP „Błyskawica”, stając się zastępcą dowódcy i przyjmując nieco zmodyfikowany pseudonim „Błyskawiczny”[5].

Wracając jednak do dnia 7 lipca 1943 r., aresztowania i podobnego losu jaki czekał „Błyskawicę” zdołał uniknąć jego brat, Marian, którego uratował przypadek – zamiast iść z bratem od razu do domu (wracali ze stacji kolejowej), skręcił w stronę sklepu, w którym zauważył przyczajonych gestapowców. Nie zatrzymując się więc podążył przed siebie i dzięki temu uniknął aresztowania. Wieczorem zarządził on alarm dla swego oddziału i wymarsz do lasu. Na zbiórce stawiło się ok. 20 ludzi[6], którzy nie mogąc powrócić do swych domów z obawy przed kolejnymi najściami Gestapo, postanowili pozostać w lesie i utworzyć oddział partyzancki. Na cześć aresztowanego Mieczysława Pogana oddział został nazwany OP „Błyskawica” (od jego pseudonimu). W ten sposób, 7 lipca 1943 r., powstał pierwszy oddział partyzancki podległy krakowskiemu Kedywowi[7].

Najpilniejszą sprawą, jaka stanęła przed partyzantami, stało się ukrycie broni zgromadzonej w gospodarstwie Poganów. Zabrane o północy ze skrytek znajdujących się pod podłogą w psiej budzie 81 sztuk karabinów oraz 31 bagnetów partyzanci przenieśli wpław przez Rudawę, następnie przez tory kolejowe linii Kraków – Katowice, po czym ukryli je w lesie niedaleko Kochanowa. Z kolei nadwyżki sprzętu zamelinowali na zabierzowskim cmentarzu, zaś po tygodniu przenieśli je do leśniczówki w Burowie koło Balic. Błyskawiczna akcja ukrycia broni uchroniła Zabierzów od pacyfikacji, jako że 8 lipca 1943 r. Niemcy dokładnie przeszukali każdy kąt gospodarstwa Poganów i dotarli do kryjówek, w których jeszcze dzień wcześniej była ukryta broń, i gdyby znaleźli tam cały arsenał broni, wieś niewątpliwie nie uniknęłaby represji[8].

Kolejnym problemem stało się zakwaterowanie partyzantów, jako że większość z nich nie mogła już powrócić do domów obawiając się aresztowania. 22 lipca 1943 r. członkowie OP „Błyskawica” nawiązali kontakt z przedstawicielami krakowskiego Kedywu - zastępcą szefa sztabu krakowskiego Kedywu ppor. Henrykiem Galasem „Hańczą” oraz z kpt. Stanisławem Więckowskim „Wąsaczem”, stojącym na czele Obwodu I (rejon Myślenic i Skawiny). Od tego dnia oddział oficjalnie przeszedł pod rozkazy Kedywu. Dzięki „Wąsaczowi” część partyzantów zdołano przerzucić do Wrząsowic, gdzie zostali ukryci w majątku Gustawa Bielańskiego „Gutka”[9], zaś tych najmniej zagrożonych postanowiono rozpuścić do domów. Dodatkowo dzięki zabiegom „Hańczy” oraz „Wąsacza” partyzanci OP „Błyskawica” otrzymywali cały czas pieniądze potrzebne na zakup wyżywienia, gdyż skromne dotacje przekazywane z Okręgu oraz rekwizycje przeprowadzane w niemieckich majątkach, tzw. Liegenschaftach, nie mogły im wystarczać[10].

Dowódcą OP „Błyskawica” został kpr. Mieczysław Czerniak „Michalski”, dotychczasowy instruktor w grupie Poganów. Początkowe uzbrojenie oddziału stanowiły 3 pistolety maszynowe MP, 14 karabinów oraz 18 bagnetów. Kpr. „Michalski” na pierwszym miejscu postawił pracę szkoleniową, głównie z zakresu znajomości broni, taktyki, wyszkolenia strzeleckiego oraz terenoznawstwa. Z kolei minerki uczył skierowany do oddziału przez dowództwo Kedywu pchor. Krzysztof Śliwiński „Kmicic”[11].

Pierwszą akcję oddział wykonał 7 sierpnia 1943 r.[12] w Zawadzie, gdzie starł się z siedmioosobowym patrolem niemieckim. W wyniku krótkiej walki ranny został dowódca OP „Błyskawica”, kpr. „Michalski”. Przejściowo zastąpił go „Rzeżucha”, zaś 10 sierpnia dowództwo Kedywu przysłało ppor. Władysława Kordulę „Romana”, absolwenta Szkoły Podchorążych Rezerwy 6 Dywizji Piechoty w Krakowie z rocznika 1938, wcześniej dowodzącego oddziałami partyzanckimi w rejonie Babiej Góry. Jak stwierdza Włodzimierz Rozmus „[…] był partyzantem cieszącym się autorytetem podwładnych, wszechstronnie wyszkolonym, o zacięciu wychowawcy do młodzieży”[13]. Razem z nim do oddziału dołączyli: Jan Sikora „Barycz”, nieznany z nazwiska partyzant o pseudonimie „Dybowski”, Zbigniew Wojakowski „Hieronim”, Wojciech Niedziałek „Judasz”, Józef Borkowski „Kruk”, nieznany z nazwiska „Soczek” oraz Tadeusz Krzywdziak „Zapalczywy”[14].

Z początkiem września 1943 r. dowództwo krakowskiego Kedywu nakazało rozpocząć przygotowania do akcji oznaczonej kryptonimem „Wieniec”. Celem jej miało być wysadzenie torów kolejowych na liniach biegnących z Krakowa w kierunku południowym. W akcji tej miał wziąć udział także OP „Błyskawica”. Dla rozpoznania terenu „Roman” wysłał 3 patrole – pierwszy („Kruk” i „Soczek”) skierowany został na linię Kalwaria – Wadowice, drugi („Orzeł” i „Żbik”) na linię Skawina – Chabówka, zaś trzeci („Hieronim” i „Dybowski”) w okolice Bielska Białej. Niestety, rozpoznanie to zakończyło się tragicznie dla oddziału, jako że w pełnym składzie wrócił tylko drugi patrol. „Soczek” został ranny, a następnie ujęty przez oddział Bahnschutzów (straży kolejowej), zaś trzeci patrol w ogóle nie powrócił do oddziału. W Pcimiu natknął się on na strażników wiejskich, którzy byli niemieckimi konfidentami. Nie chcąc dopuścić do starcia „Hieronim” poinformował ich, że mają przed sobą partyzantów. Ci jednak nie zamierzali puścić ich wolno i obezwładnili obu. Przekazani na Gestapo, mimo prowadzonych tortur nie wydali nikogo. „Hieronim” został rozstrzelany w Krakowie na ul. Szerokiej, natomiast „Dybowski” zmarł już w drodze do Krakowa. W ten sposób oddział poniósł pierwsze straty. Należy dodać, że za denuncjację partyzantów konfidenci o nazwiskach Krzeczkowski, Żaba i Róg zostali skazani przez sąd podziemny na karę śmierci. Do wykonania zadania ppor. „Roman” wyznaczył 10 ludzi. Wyrok udało się wykonać tylko na Żabie oraz na Rogu, gdyż Krzeczkowski w porę zdołał zbiec[15].

Kolejna akcja miała miejsce w nocy 23/24 września 1943 r., kiedy to część oddziału pod dowództwem „Orła” w składzie: „Czarny”, „Kruk”, „Drozd”, „Żbik”, „Barycz” oraz „Judasz”, podpaliła magazyny materiałów pędnych, zboża oraz siana, znajdujące się w Myślenicach. Następną akcją miało być zaatakowanie posterunku Grenzschutzu w Kleczy koło Wadowic, jednak z powodu małej ilości uzbrojenia atak został odwołany[16].

Bardzo ważną sprawą była kwestia zaopatrzenia partyzantów w żywność. Sporą pomoc partyzanci otrzymywali od leśniczego Józefa Batki z Lipnika, z powodu swej hojności zwanego „Dobrusiem”. Często zmuszeni byli także organizować polowania na sarny. Spore łupy przynosiły im także ataki na niemieckie gospodarstwa, zwane Liegenschaftami, oraz na spółdzielnie i mleczarnie. W grudniu 1943 r. w akcjach tych zdobyto 50 sztuk bydła, 6 koni, 2 tony zboża, kilkaset kilogramów cukru, masło oraz inne produkty żywnościowe. Całą zdobycz zmagazynowano w Wolicy koło Łapanowa w majątku inż. Jana Bujwida. Na okres świąteczny partyzantów rozpuszczono do domów, by mogli spędzić święta z rodziną, tak więc nie prowadzono wtedy żadnych działań. Powtórna koncentracja odbyła się w pierwszej dekadzie stycznia 1944 r. w miejscowości Złotnik – Igołomia w zabudowaniach Edwarda Migasa, gdzie dołączyło do oddziału 6 nowych partyzantów[17].

Oddział podjął dalszą walkę z okupantem, czego efektem były liczne akcje:

- wspólnie z OP „Prąd” atak na garbarnię w Dobczycach, dzięki czemu zdobyto sporą ilość skór, które ukryto w jednym z majątków w Zawadzie;

- 5 kwietnia 1944 r. wraz z żołnierzami z placówki AK w Zawadzie zorganizowanie zasadzki na niemiecką ekspedycję karną, która miała przeprowadzić pacyfikację Sułkowic. Akcja partyzancka była udana, gdyż zabito trzech Niemców, zdobyto 2 pistolety maszynowe i 3 pistolety Parabellum. W wyniku akcji Niemcy się wycofali i nie przeprowadzili zamierzonej pacyfikacji;

- skuteczne przeciwdziałanie szerzącemu się w zastraszającym tempie bandytyzmowi w okolicach Stradowa – maj 1944 r.;

- 8 lipca 1944 r. udana akcja na niemiecki samochód ciężarowy w rejonie Budziszowic pod Tarnowcem, w trakcie której zabito dwóch Niemców, zdobyto 1 cekaem oraz skrzynkę amunicji, a także odbito aresztowanego w Kocmyrzowie członka AK Zbigniewa Grocholskiego – Giertycha „Dąbrowę”[18].

Oddział miał ponadto wziąć udział w akcji odbicia aresztowanego Komendanta Okręgu Kraków płk. Spychalskiego, jednak do wykonania tej akcji ostatecznie nie doszło.

20 lipca 1944 r. na rozkaz dowództwa Kedywu OP „Błyskawica” opuścił ziemię miechowską i udał się na Podhale, by prowadzić tam działania wspólnie z oddziałem „Wilk” por. Krystyna Więckowskiego „Zawiszy”. Po drodze, 27 lipca, partyzanci rozbroili posterunek policji granatowej w Łapanowie, dzięki czemu oddział wzbogacił się o 6 karabinów i amunicję. Wyprawa na Podhale skończyła się jednak tragicznie dla OP „Błyskawica”. 30 lipca 1944 r. „Roman” otrzymał od szefa placówki terenowej AK Jana Potępskiego „Dęba” informacje o tym, iż do miejscowości Zamieście przybył oddział żandarmerii niemieckiej. Dowódca OP „Błyskawica” następnego dnia postanowił go zaatakować. Z powodu słabego rozpoznania terenu, a także z uwagi na zdecydowaną przewagę wroga, zarówno ogniową, jak i ilościową, oddział po zaciętej walce i zabiciu czterech Niemców musiał się wycofać, tracąc trzech partyzantów – dowódcę oddziału „Romana”, jego twórcę – „Błyskawicznego”, oraz w wyniku odniesionych ran Leona Kubisia „Mściwoja” (zmarł 1 sierpnia). Była to ogromna strata dla oddziału. Poległych partyzantów pochowano na cmentarzu w Słopnicach. W tym czasie do oddziału przybył Józef Borkowski „Kruk” (nowy dowódca OP „Błyskawica”), który przywiózł rozkaz powrotu oddziału w okolice Krakowa i stawienia się w miejscowości Biórków Wielki koło Kocmyrzowa. W rejonie tym miała się odbyć koncentracja oddziałów partyzanckich krakowskiego Kedywu przewidzianych do połączenia w ramach SBP „Skała”[19].


2. Oddział Partyzancki „Grom”

Drugim w kolejności powstania oddziałem partyzanckim krakowskiego Kedywu, który wszedł później w skład Batalionu „Skała”, był OP „Grom”. Powstał on formalnie 18 stycznia 1944 r., głównie ze „spalonych” na terenie Krakowa członków Kedywu, którzy właśnie w tym dniu wyruszyli do lasów niedaleko Niepołomic i postanowili utworzyć oddział partyzancki. Do grupy tej należeli: Zbigniew Gawlik „Żmija”, Jerzy Gara „Błysk”, Wojciech Niedziałek „Judasz”, Zbigniew Kulig „Zbójnik”, Kazimierz Hromniak „Leśnik”, Jerzy Tracz „Mały”, Zdzisław Meres „Orlik” oraz Kazimierz Meres „Ryś”. Nie byli oni początkującymi partyzantami, jako że „Judasz” już od przeszło pięciu miesięcy walczył w OP „Błyskawica”, zaś grupa „Orlika” w składzie: „Leśnik”, „Ryś”, „Mały” oraz Czesław Skrobecki „Czesław”, w listopadzie 1943 r. dokonała zamachu na kawiarnię „Ziemiańską” przy ul. Mikołajskiej w Krakowie, gdzie spotykali się bardzo groźni konfidenci: Diamand, Karolewski, Kusek, Bielecki, Apfel, Gotlib, Birner, Żabiński i Stefania „Piękna Krysia” Branstätterówna. Wprawdzie wszyscy z nich przeżyli, jednak akcja ta miała ogromny wydźwięk propagandowy, zarówno wśród ludności polskiej Krakowa, jak i Niemców i ich konfidentów. Wcześniej z kolei, we wrześniu 1943 r., patrol w składzie „Orlik”, „Leśnik”, „Ryś” oraz „Aga” (Jan Turek) zniszczył aparaty projekcyjne znajdujące się w krakowskich kinach „Uciecha”, „Atlantic”, „Apollo”, „Sztuka” i „Wanda”[20].

Na czele OP „Grom” stanął „Żmija”, przedwojenny kapral podchorąży, który już od samego początku prowadził w oddziale szkolenie, głównie w dziedzinie znajomości broni i regulaminów służby wojskowej. Niedługo po utworzeniu oddziału partyzanci postanowili udać się do lasów w Puszczy Niepołomickiej, w czym pomógł im łącznik z OP „Błyskawica” Stanisław Pluciński „Żbik”. W miejscowości Chobot spotkali się z partyzantami z tego drugiego oddziału i wspólnie z nimi udali się do Woli Batorskiej, gdzie zakwaterowano ich w szkole. 29 stycznia 1944 r. oba oddziały otrzymały rozkaz udania się do rejonu Grodkowice – Czudów w Puszczy Niepołomickiej oraz zorganizowania zasadzki na niemiecki pociąg wojskowy. Oczekiwała już na nich grupa dywersyjna Kedywu w składzie której byli m. in. Stanisław Więckowski „Wąsacz”, Ryszard Nuszkiewicz „Powolny”, Henryk Januszkiewicz „Spokojny” oraz Zygmunt Kawecki „Mars”[21].

Już w połowie stycznia szef Kedywu „Jarema” polecił „Spokojnemu” opracować projekt wysadzenia pociągu na trasie kolejowej Kraków – Tarnów wraz z ewentualną zasadzką ogniową. Wkrótce projekt był gotowy. Zakładał on wykolejenie pociągu oraz ostrzelanie go przez grupę uderzeniową, a następnie wycofanie się na południe w rejon Wieliczki i Łapanowa z jednoczesnym upozorowaniem ucieczki drogą wodną przez Wisłę. Atak miał zostać przeprowadzony na pociąg wiozący Generalnego Gubernatora Hansa Franka na uroczystości związane z rocznicą dojścia nazistów do władzy, które miały się odbyć we Lwowie. Stąd zasadzkę tę musiano doskonale przygotować i osłonić, dlatego ściągnięto na miejsce zamachu OP „Błyskawicę” oraz OP „Grom”[22].

Pociąg wyjechał z Krakowa 29 stycznia 1944 r. o 22.45. Zbiórka oddziałów, które miały wziąć udział w akcji, planowana była na godzinę 19, jednak oba oddziały partyzanckie nie stawiły się w umówionym terminie i przybyły dopiero przed godziną 21. Dowódca OP „Błyskawica” ppor. „Roman” tłumaczył spóźnienie silną obecnością patroli niemieckich na tym terenie. W konsekwencji więc dowódca planowanej zasadzki, kpt. „Wąsacz”, musiał zrezygnować z części planu, a mianowicie z przeprowadzenia ostrzału wykolejonego pociągu, jako że oba oddziały partyzanckie przybyły zbyt późno, by mogły zająć stanowiska bojowe. Stąd OP „Błyskawica” oraz OP „Grom” nie wzięły udziału w akcji i na rozkaz kpt. „Wąsacza” wycofały się w rejon Łapanowa, gdzie 31 stycznia rozłączyły się[23].

W następnym dniu OP „Grom” przeniósł się do Gdowa, a stamtąd, na rozkaz szefostwa Kedywu, miał udać się w stronę Igołomii. Maszerując tylko nocami, 5 lutego partyzanci dotarli do wsi Tarnówka koło Niepołomic, skąd następnej nocy z pomocą tamtejszych przewodników przeprawili się przez Wisłę. Następnym etapem ich podróży stała się wieś Wawrzeńczyce, dokąd 7 lutego zostali przyprowadzeni przez łączniczkę dowództwa Kedywu Dorotę Girtler „Stasię”. Tam do oddziału dołączyli: mianowany nowym dowódcą Stefan Jerski „Sam”, Józef Bieniasz „Kat” oraz Eugeniusz Giebułtowski „Paździerz”. „Sam” był przedwojennym kapralem podchorążym saperów i przyniósł do oddziału belgijski pistolet FN – 9mm, zaś „Paździerz” dostarczył pistolet Parabellum. Z kolei „Kat” należał do patrolu dywersyjnego, wywodzącego się z „Szarych Szeregów”, który 2 stycznia 1944 r. brał udział w zamachu na znanego w Krakowie konfidenta Gestapo Sławomira Mądralę, którego jednak tylko raniono. Sam „Kat” został podczas tej akcji raniony i po kilkutygodniowej rekonwalescencji powrócił do działań konspiracyjnych. Zachodziła jednak obawa, że może zostać rozpoznany na ulicach Krakowa przez Mądralę, dlatego dowództwo Kedywu skierowało go do OP „Grom”[24].

W marcu 1944 r. „Sam” otrzymał rozkaz udania się do Krakowa, gdzie wraz z całym oddziałem miał uczestniczyć w akcji odbicia więźniów przetrzymywanych w areszcie przy ul. Czarnieckiego. Nie doszło jednak do niej, w związku z czym 10 marca 1944 r. OP „Grom” został przerzucony do Cła, a następnie do Złotnik, gdzie partyzanci przeszli szkolenie pod okiem przysłanego z dowództwa Kedywu cichociemnego ppor. Henryka Januszkiewicza „Spokojnego”. Później oddział przeniósł swoje kwatery do Brzeska Nowego oraz do Hebdowa, gdzie 27 marca dotarł rozkaz ponownego udania się do Krakowa w związku z przygotowywaną akcją odbicia aresztowanego Komendanta Okręgu Kraków płk. „Lutego”. Dzień później oddział został przerzucony do Krakowa i rozlokowany w zakonspirowanych melinach[25].

Rozkaz o odbiciu płk. „Lutego” przyszedł z Komendy Głównej AK. Na dowódcę całej akcji wyznaczono por. Zenona Sobotę „Świdę”, szefa rzeszowskiego Podokręgu Kedywu, zaś z krakowskiego Kedywu zaangażowano w prace nad zorganizowaniem tej akcji m. in. kpt. Pańczakiewicza „Skałę”, por. Nuszkiewicza „Powolnego” oraz ppor. Skrobeckiego „Czesława”. Powołano również sztab akcji „Luty”, który opracował wiele wariantów planowanego odbicia, jednak brak zgody KG AK na przeprowadzenie tej akcji z uwagi na możliwe represje na mieszkańcach Krakowa spowodował, że ostatecznie ona się nie odbyła[26].

Zanim jednak OP „Grom” powrócił do lasu, w czasie oczekiwania na planowaną akcję odbicia płk. „Lutego”, jego partyzanci wykonali w Krakowie sporo akcji mających na celu przede wszystkim dozbrojenie oddziału oraz zaopatrzenie go w najpotrzebniejsze rzeczy. I tak 8 marca 1944 r. patrol w składzie: „Judasz”, „Leśnik”, „Orlik”, „Mały”, „Kat” oraz „Ryś”, zarekwirował w niemieckim sklepie przy ul. Św. Marka 3 maszyny do pisania i powielacz. Kilka dni później na Azorach „Orlik” i „Leśnik” obezwładnili oficera niemieckiego, zabierając mu pistolet Walther wraz z kaburą. Jeszcze większą zdobycz partyzanci wynieśli z niemieckiego sklepu z artykułami żelaznymi na ul. Stradom. Patrol w składzie: „Kat”, „Błysk”, „Ryś” i „Orlik”, 9 marca zabrał bez żadnego oporu całodzienny utarg, zaś na drugi dzień dodatkowo okup w wysokości 10 tys. zł. Z kolei 14 kwietnia 1944 r. patrol w składzie: „Judasz”, „Orlik”, „Leśnik” i „Mały”, rozbroił kapitana SS na ul. Kopernika zabierając mu pistolet FN – 7,65, zaś dwuosobowy patrol „Kata” i „Błyska” (Alfonsa Gary) rozbroił w Cichym Kąciku podoficera niemieckiego, zabierając mu pistolet Parabellum. Jeszcze przed samym wyjściem oddziału z Krakowa „Orlik”, „Leśnik” oraz „Mały” rozbroili na ul. Grzegórzeckiej żołnierza Wehrmachtu, zdobywając pistolet Parabellum, zaś nieco później, zatrzymani przez policjantów granatowych, także i im zabrali broń[27].

Jak więc widać partyzanci OP „Grom”, oczekując na rozkaz wzięcia udziału w akcji „Luty”, nie próżnowali i zdobyli całkiem pokaźne ilości broni. Dodatkowo pod koniec kwietnia 1944 r. oddział powiększył się o kolejnych „spalonych”: Bogusława Fiszera „Bolka”, jego brata Jana Fiszera „Łęczyca”[28], Bolesława Gąsiorka „Ponurego”, Zdzisława Jabłońskiego „Szczupaka” oraz Włodzimierza Rozmusa „Buńkę”. Ten ostatni działał w patrolu dywersyjnym na terenie parowozowni przy ul. Bosackiej w Krakowie i dokonał wielu akcji sabotażowych na infrastrukturę kolejową. Po przeszło półrocznej działalności Gestapo wpadło na trop dywersantów i aresztowało ich przywódcę, Jana Szywałę „Czarnego”. „Spalony” „Buńko” musiał uciekać i został skierowany przez dowództwo Kedywu właśnie do OP „Grom”[29].

21 kwietnia 1944 r. w związku z odwołaniem przygotowań do akcji „Luty”, część oddziału odpłynęła wiślanym statkiem do Nowego Brzeska, a następnie po przejściu 6 km wzdłuż Wisły zakwaterowała się w miejscowości Hebdów. Z kolei druga część partyzantów OP „Grom” wyjechała dopiero 30 kwietnia i podobnie jak ich poprzednicy drogą wodną dotarła do Nowego Brzeska, skąd poprowadzono ich do Nowego Bieglowa, gdzie połączyli się z pierwszą grupą. Tutaj do oddziału dołączyło kolejnych siedmiu partyzantów. W okresie maj – połowa lipca oddział prowadził działalność skierowaną przede wszystkim na likwidacje bandytyzmu oraz rozbijanie niemieckich Liegenschaftów, mleczarni i spółdzielni. Rozbito wtedy m. in. mleczarnię w Dzierążni, gdzie zarekwirowano zapasy produktów żywnościowych, zaatakowano Liegenschafty w Dziekanowicach, Chroberzu oraz Hebdowie. Do Dziekanowic w dniu 8 czerwca wybrał się patrol OP „Grom” pod dowództwem pchor. Czesława Ciepieli „Karpia”. Nagłe najście na zaskoczonych zarządców gospodarstwa poskutkowało zdobyciem dwóch świń. Z kolei atak na Hebdów, wykonany 20 lipca przez patrol dowodzony także przez „Karpia”, doprowadził do zdobycia dwóch pięknych koni ze stajni należącej do Hansa Franka. We wszystkich takich sytuacjach partyzanci pozostawiali zarządcom gospodarstw zaświadczenie o rekwizycji z pieczątką Oddziału Partyzanckiego „Grom”. W omawianym okresie duży nacisk kładziono także na pracę szkoleniową, w czym duży udział mieli cichociemni – „Powolny” oraz „Spokojny”[30].

Pamiętnym dniem dla OP „Grom” stał się 26 lipca 1944 r. Dzień wcześniej dowódca oddziału otrzymał rozkaz zaatakowania więzienia w Kazimierzy Wielkiej i oswobodzenia m. in. ppor. Mariana Markiewicza „Maratona”, dowódcy kompanii w 120 pułku piechoty AK. Akcja ta miała się odbyć w nocy. Oddział natychmiast wyruszył w stronę Kazimierzy, jednak wkrótce dotarł rozkaz o odwołaniu akcji. „Sam” postanowił wtedy przeprowadzić kilka ataków na kręcących się po okolicy Niemców celem zdobycia broni. W międzyczasie jednak łącznik z „terenówki” zameldował o niechybnym przybyciu do Skalbmierza trzech ciężarówek z żołnierzami niemieckimi, którzy mieli dokonać penetracji terenu. Dowódca OP „Grom” podjął decyzję o walce z tym oddziałem. Do pomocy partyzantom zgłosił się terenowy oddział AK pod dowództwem ppor. Franciszka Pudo „Sokoła”. Żołnierze wkrótce zajęli stanowiska wzdłuż szosy Kazimierza – Skalbmierz, niedaleko miejscowości Sielec, czekając na samochody ciężarowe wypełnione Niemcami.

Gdy ci dotarli na miejsce zasadzki, ogień z erkaemu rozpoczął walkę. Mimo wyraźnej przewagi niemieckich żołnierzy (60 na 40 partyzantów, dodatkowo słabo uzbrojonych) partyzanci, dzięki doskonale zajętym pozycjom wyjściowym i całkowitemu zaskoczeniu, odnieśli wspaniałe zwycięstwo, zdobywając samochód terenowy, karabin maszynowy MG – 42, 14 skrzynek amunicji, 3 Bergmanny, 5 PM, 18 pistoletów Parabellum, 28 karabinów oraz sporo granatów, pasów i ładownic. W czasie akcji zginęło 18 Niemców, kilku zostało rannych, zaś 12 dostało się do niewoli. Partyzanci wyszli z walki bez żadnych strat (nie licząc rannego w brzuch Witolda Leśniaka „Wilka”). Było to więc wspaniałe zwycięstwo, które odbiło się szeroki echem wśród okolicznej ludności[31].

Zwycięstwo pod Sielcem stało się ponadto jednym z impulsów do utworzenia tzw. Rzeczpospolitej Kazimiersko – Proszowickiej (zwanej na początku Miechowską), czyli terenu zupełnie wolnego od Niemców, na którym władzę przejęła polska administracja cywilna. Obszar ten, o powierzchni ponad tysiąca km kwadratowych, rozciągał się od Pińczowa do biegu Wisły, a dalej do Opatowa, Koszyc, Nowego Brzeska, a na południu poprzez Kocmyrzów, Kazimierzę Wielką, Skalbmierz, Działoszyce do drogi na Warszawę między Miechowem a Jędrzejowem. Wyzwalanie pierwszych terenów, które później utworzyły tą Rzeczpospolitą, rozpoczęło się już 24 lipca, kiedy to opanowano Brzesko Nowe. Z kolei w nocy z 24 na 25 lipca rozbito niemiecki posterunek w Nowym Korczynie, dzięki czemu miejscowość ta także została zajęta. Kolejnej nocy wyzwolono Działoszyce, zaś 26 lipca opanowano Książ Wielki, Koszyce oraz Opatowiec. W ten sposób tereny te wyzwolono spod władzy okupanta, w czym bardzo duży udział mieli partyzanci OP „Grom”. Należy nadmienić, że Rzeczpospolita Kazimiersko – Proszowicka była największą z powstałych wtedy na terenie Generalnego Gubernatorstwa „rzeczpospolitych partyzanckich”[32].

Żywot Rzeczpospolitej Kazimiersko - Proszowickiej skończył się z dniem 10 sierpnia 1944 r. 5 dni wcześniej Niemcy uderzyli z północy i południa na wyzwolone spod ich okupacji tereny (głównie na miejscowości Skalbmierz oraz Kazimierzę Wielką), jednak atak prowadzony siłami 900 żołnierzy zakończył się niepowodzeniem. W czasie zaciekłych walk o Skalbmierz zginął jeden z partyzantów OP „Grom” Jan Tryszczała „Batko”. W ciągu kolejnych dni Niemcy ściągnęli jednak dodatkowe siły, w tym pancerne, które zepchnęły partyzantów z zajętych terenów. 10 sierpnia 1944 r. dowództwo 106 Dywizji Piechoty zarządziło demobilizację i wycofanie się oddziałów, które stacjonowały na terenie Rzeczpospolitej, i w konsekwencji oddziały niemieckie wkroczyły do utraconych przed dwoma tygodniami miast i wsi. Sukces ten został jednak okupiony ogromnymi stratami, sięgającymi 200 zabitych, 400 rannych i zaginionych. Niemcy utracili także kilkadziesiąt zniszczonych samochodów oraz około 1200 sztuk broni. W ten sposób zakończyła swe dwutygodniowe istnienie Rzeczpospolita Kazimiersko – Proszowicka[33].

Tymczasem w dniach od 26 do 31 lipca 1944 r. partyzanci OP „Grom” spędzali głównie na prowadzeniu ubezpieczeń i patroli. 31 lipca z rozkazu szefostwa krakowskiego Kedywu dowództwo oddziału przejął cichociemny, ppor. Maksymilian Klinicki „Wierzba II”, zrzucony do kraju w nocy 30/31 maja 1944 r. na placówkę odbiorczą „Paszkot 1”, położoną 7 km na północ od Łańcuta< ref>K. Bieniecki, op. cit., s. 377; J. Tucholski, op. cit., s. 163, 176. Dotychczasowy dowódca oddziału, ppor. „Sam”, pozostał w oddziałach terenowych AK.</ref>. Nowy dowódca przywiózł rozkaz stawienia się wraz ze swym oddziałem w dniu 2 sierpnia 1944 r. na punkcie zbornym w miejscowości Goszcza koło Proszowic, gdzie OP „Grom” miał oficjalnie wejść w skład tworzonego właśnie wtedy Batalionu „Skała”, tworząc wspólnie z OP „Skok” jedną z jego kompanii. Jeszcze po drodze, w dniu 1 sierpnia, oba oddziały stoczyły pod miejscowością Goszcza potyczkę z trzydziestoosobową jednostką straży kolejowej. W wyniku udanej akcji zginął 1 Niemiec a kilku zostało rannych[34].


3. Oddział Partyzancki „Skok”

Oddział ten powstał w połowie lutego 1944 r. w Igołomii koło Krakowa jako trzecia jednostka partyzancka krakowskiego Kedywu. Jego głównym organizatorem był wspomniany już wielokrotnie kpt. Jan Pańczakiewicz „Skała”. Trzonem nowego oddziału stało się 9 osób dowodzonych początkowo przez kpr. Stanisława Pabiana „Sowę” (z racji starszeństwa): Edward Słówko „Sokół”, Jerzy Wójcik „Skowronek”, Stanisław Okoń „Rybka”, oraz nieznani z nazwisk: „Jastrząb”, „Wróbel”, „Lemiesz”, „Jodła” i „Powała”[35].

Początki tego oddziału były bardzo skromne. Uzbrojenie stanowiły zaledwie 2 karabiny, 3 pistolety oraz 4 granaty wytwarzane konspiracyjnie, tzw. „sidolówki”. Partyzanci przebywali w dwóch zamelinowanych kwaterach. 28 lutego 1944 r. kpt. „Skała” mianował p. o. dowódcy ppor. Czesława Skrobeckiego „Czesława”, który po przeprowadzeniu szkolenia wojskowego i minerskiego miał powrócić do Krakowa na stanowisko oficera dywersji Kedywu oraz zwierzchnika oddziałów dyspozycyjnych na terenie miasta.

2 marca 1944 r. do OP „Skok” przybyli trzej kolejni partyzanci - Edward Wójcik „Kwiecień”, Stanisław Purtak „Belfort” oraz Józef Dąbkowski „Waligóra”. W trzy dni później kpt. „Skała” przeprowadził pierwszą inspekcję zorganizowanego przez siebie oddziału, zapoznając się z wyszkoleniem oraz z warunkami bytowymi partyzantów. W następną noc oddział przeniósł się do Złotnik, a następnie do Biórkowa Małego, gdzie bazował aż do 20 marca w gospodarstwie żołnierza AK Bolesława Woźniaka „Waligóry”. Tam z oddziału odchodzą, za zgodą dowództwa, „Jodła”, „Lemiesz” oraz „Powała”, którzy nie dali rady wytrzymać trudów partyzanckiego życia. Z kolei pod koniec marca z racji powrotu „Czesława” do Krakowa funkcję pełniącego obowiązki dowódcy oddziału objął st. sierż. „Kwiecień”. Po tym OP „Skok” przeniósł się do miejscowości Legionówka, gdzie dołączyli do niego kolejni „spaleni” – Wiesław Zapałowicz „Miś” oraz nieznany z nazwiska partyzant o pseudonimie „Modrzew”[36].

Działalność oddziału skupiała się początkowo przede wszystkim na wykonywaniu kar zasądzonych przez sądy Państwa Podziemnego, nałożonych na zbyt gorliwych w wykonywaniu swoich obowiązków sołtysów oraz wójtów, a także na bardzo groźnych konfidentów oraz szpicli. Wielkanoc żołnierze spędzili wraz z kpt. „Skałą” we wsi Zielona koło Kocmyrzowa, zaś zaraz po świętach, 15 kwietnia, oddział otrzymał rozkaz zorganizowania zasadzki na szosie Słomniki – Kraków niedaleko wsi Widoma, której celem miało być odbicie transportu więźniów przewożonych z Miechowa do Krakowa. Do akcji jednak nie doszło, gdyż w ostatniej chwili Niemcy zmienili plan i więźniów przetransportowali pociągiem[37].

W czasie pobytu na melinie w Widomej do oddziału wstąpił francuski żołnierz, uciekinier z obozu jenieckiego, Auguste Jouin, który przybrał pseudonim „August”. W okresie od 22 kwietnia do początku maja 1944 r. OP „Skok” przenosił swe kwatery z miejscowości Łuczyce kolejno poprzez Radwany i Posądze aż do cegielni w Proszowicach. Tam też do oddziału dołączyli kolejni partyzanci – Józef Dubicki „Niedźwiedź”, Tadeusz Kociołek „Fetniak” oraz Józef Argasiński „Beńko”. W tym też okresie terenowe dowództwo Kedywu nakazało OP „Skok” zlikwidować bandę rabunkową grasującą w okolicach Kościelca, która siłą wydzierała od mieszkańców wsi bardzo wysokie okupy. W wyniku akcji partyzantów bandyci zostali rozbrojeni i przekazani tamtejszym placówkom AK. Zysk w wyniku rozbrojenia wyniósł 2 karabiny, 2 pistolety, 5 granatów oraz 150 sztuk amunicji[38].

Po wykonaniu tej akcji OP „Skok” przeniósł się na kwatery w miejscowości Zajęczyce. Po drodze wydzielony z oddziału patrol pod dowództwem „Sowy” w Raciborowicach wykonał wyrok na konfidencie Gestapo, zaś w miejscowości Narama patrol dowodzony przez „Rybkę” zlikwidował dwóch konfidentów niemieckich. Na nowej kwaterze do oddziału przybyli kolejni „spaleni” – Adam Olesiński „Biały”, Jerzy Lasota „Jerzy”, Henryk Pleciński „Poradoń” oraz nieznany z nazwiska „Kobuz”. 16 maja 1944 r. patrol dowodzony przez „Benkę” w składzie: „Sowa”, „Rybka”, „Jastrząb”, wyruszył do Kłaja celem rozbrojenia tamtejszej placówki Bahnschutzu. Po drodze, w okolicy Zabierzowa Bocheńskiego, partyzanci natknęli się niespodziewanie na jadących furmanów trzech niemieckich lotników. W trakcie wymiany ognia dwóch z nich zostało zastrzelonych, trzeci zaś przeżył tylko dlatego, że pochodził ze Śląska i czuł się Polakiem, na dowód czego pokazał medalik z polskim napisem. Niespodziewana potyczka zaowocowała zdobyciem pistoletu maszynowego MP, pistoletu Parabellum, trzech rowerów, dwóch mundurów lotniczych oraz lornetki polowej. Wracając do kwatery oddziału patrol rozbroił jeszcze po drodze leśniczego uzbrojonego w dubeltówkę (przywilej posiadania broni mieli tylko Ukraińcy oraz volksdeutsche, stąd taka reakcja partyzantów)[39].

Po powrocie patrolu do kwatery oddziału, 29 maja przybył łącznik z rozkazem od jednego z terenowych dowódców AK kpt. Stanisława Padło „Niebory”, który nakazywał partyzantom z OP „Grom” odebranie zrzutu mającego nastąpić jeszcze tej samej nocy w okolicy Kościelca. W zastępstwie nieobecnego dowódcy partyzantami miał dowodzić podch. „Benko”. Wieczorem o godz. 20.00 z „terenówki” przybył przewodnik, który zaprowadził oddział na rozległe pola obok miejscowości Kasin i Rachwałowice. Tam „Benko” skierował część partyzantów na ubezpieczenie zrzutowiska, zaś pozostałych podporządkował oficerowi z „terenówki”, który przygotowywał tzw. „kosz” mający na celu zorganizowanie sygnalizacji między ziemią a nadlatującym samolotem oraz odebranie zrzutu. Ponadto wybrano i przygotowano 3 stanowiska, na których w momencie nadlatywania samolotu miano rozpalić ogniska, oraz ustalono sygnały i hasła. Po tych wszystkich przygotowaniach partyzantom nie pozostało nic innego jak czekanie.

Wreszcie, jak relacjonuje jeden z nich:

„[…] około pierwszej w nocy słychać było daleki szum nadlatującego samolotu. […] Silniki pracowały ciężko, nie było wątpliwości, że jest to samolot o dalekim zasięgu i bardzo obciążony. […] ziemia zaczęła drżeć pod moimi stopami, zobaczyłem ogromną masę płynącą w powietrzu. Dostrzegłem sygnały świetlne spod skrzydeł, krótkie i długie. To znaki alfabetu Morse’a, przy pomocy których załoga samolotu nawiązuje z nami łączność. Z ziemi, na rozkaz d – cy „Kosza”, zapala się sygnał latarki – migacza. 

Samolot zatoczył koło, obniżył pułap i kierował się na nas. Zobaczyłem migające światło spod skrzydeł i usłyszałem głos:

- Zapalić strzałę!

W ułamku sekundy pastwisko zostało oświetlone strzałą utworzoną przez żołnierzy mających latarki elektryczne. Strzała wskazywała lotnikowi kierunek wiatru i centrum zrzutu.

Spojrzałem w górę i rozpoznałem 4-silnikowy samolot, przelatujący z ogromnym świstem oraz podmuchem powietrza nad nami.

- A to co? – serce mi na moment zamarło, miałem wrażenie, że wpadliśmy w pułapkę, że nas bombardują.

To były spadochrony, które otwierały się w powietrzu, obciążone zrzutowymi zasobnikami. Robiło to wrażenie rozrywania się pocisków lub strzelania.

Nim całkowicie ochłonąłem z pierwszego wrażenia spostrzegłem, że niebo pokryły różnokolorowe, majestatycznie opadające spadochrony z pojemnikami. […] Byłem zdumiony. W powietrzu i tu, na ziemi, wszystko było tak dograne, jak byśmy ćwiczyli to wiele razy”[40].

Po odebraniu zrzutu partyzanci OP „Skok” ubezpieczali kolumnę, która transportowała przejęte materiały zrzutowe. Zostały one złożone w stodole u Stefana Bąka, znajdującej się kilka kilometrów od miejscowości Przemyków. Na ubezpieczeniu pozostał oddział „Skok”. Dzięki broni otrzymanej na rozkaz dowództwa z tego zrzutu (część uzbrojenia bez wiedzy przełożonych zabrał i dostarczył do oddziału „Sowa”), OP „Skok” stał się jednym z najlepiej wyposażonych w broń oddziałów partyzanckich w okolicach Krakowa. Na jego uzbrojenie składały się wtedy m. in: karabin maszynowy MG – 34, 15 pistoletów maszynowych Sten, 2 pistolety maszynowe MP, 1 Bergmann, 6 karabinów, 15 rewolwerów, 10 pistoletów oraz 49 granatów[41].

Znaczne zwiększenie liczby broni w oddziale pozwoliło na przyjęcie do niego kolejnych partyzantów. W końcu maja oraz na początku czerwca do OP „Skok”, stacjonującego wtedy w Przemykowie, wstąpili m. in: Karol Szymoniak „Lolek”, Jan Kozdroń „Rolf” oraz Tadeusz Królikowski „Murzyn”. Na miejsce postoju oddziału przyprowadził ich ppor. „Czesław”, który w miejsce „Kwietnia” ponownie został powołany na stanowisko dowódcy. Wyżej wymienieni nowo przyjęci do oddziału partyzanci byli kolejnymi „spalonymi”. W Krakowie należeli do jednego z plutonów dywersyjnych i specjalizowali się w rozbrajaniu Niemców. Zdobyczną broń melinowali w warsztacie samochodowym „Lolka”. W kwietniu 1944 r. „wsypa” pochłonęła sześciu członków tego plutonu, m. in. brata „Lolka” Adama Szymoniaka „Adama”, zaś pozostali zostali skierowani do OP „Skok”[42].

„Czesław” zaraz po przybyciu do oddziału przeprowadził intensywne szkolenie, kładąc nacisk przede wszystkim na zajęcia z zakresu znajomości broni i minerki oraz instynktownego strzelania. Wkrótce zmieniono miejsce postoju oddziału i 10 czerwca przeniósł się on do miejscowości Ksany. Tam dołączył skierowany przez Kedyw Polak ze Śląska Leonard Wroderski „Szydło”, który był dezerterem z armii niemieckiej. Przyniósł ze sobą karabin oraz sporo amunicji, a dzięki doskonałej znajomości broni niemieckiej, bardzo często prowadził zajęcia dla partyzantów, szkoląc ich w zakresie znajomości jej budowy, a także sposobów konserwowania oraz naprawiania. W oddziale pełnił także funkcję celowniczego karabinu MG – 34[43].

27 czerwca 1944 r. oddział przeniósł się do gajówki Chrustowice, którą zarządzał członek AK Mieczysław Cieśniarski „Mietek”. Tam do OP „Skok” dołączyło dwóch kolejnych partyzantów – Stanisław Zaczkiewicz „Kirus” oraz Roman Nowak „Szczygieł”. Tam także na inspekcję oddziału przybył kpt. „Skała”, który udzielił pochwały „Czesławowi” za dobrą postawę i wyszkolenie oddziału i nakazał mu wrócić do Krakowa celem kontynuowania działalności jako dowódcy oddziałów dyspozycyjnych krakowskiego Kedywu. Funkcję dowódcy oddziału przejął „Benko”[44].

11 lipca OP „Skok” przeniósł się na kwatery do wsi Kobiela, gdzie dołączyło do niego kilku kolejnych partyzantów. Dzień później wydzielony patrol z oddziału konwojował i przeprawił przez Wisłę dwóch oficerów radzieckich, udających się do oddziałów partyzanckich stacjonujących na Podhalu. Z kolei 13 lipca grupa pod dowództwem Tadeusza Kociołka „Fetniaka” w składzie: „Sowa”, „Murzyn”, „Pik”, „Rolf”, „Lolek”, „Kruk”, „Żubr”, „Jastrząb” i „Kirus”, uzbrojona w 5 Stenów, 5 karabinów i granaty, wzięła udział w odbiciu aresztowanego członka „terenówki”, Stefana Gruszki. Został on aresztowany w czasie przewożenia ulotek i prasy konspiracyjnej. Decyzję odbicia go podjęto dlatego, że znał wielu konspiratorów z okolicy i mógł ich „wsypać” w czasie śledztwa. Niemcy mieli zamiar przewieźć aresztowanego najpierw do więzienia w Kazimierzy Wielkiej, a potem do Krakowa. Zasadzkę zorganizowano więc na drodze do tej pierwszej miejscowości, w okolicy Bejsc. Po długim oczekiwaniu, trwającym aż 7 godzin, w miejscu zasadzki pojawiły się 2 furmanki, na których jechał więzień i dziewięcioosobowa eskorta, złożona z policjantów granatowych oraz jednego niemieckiego żandarma. Po oddaniu przez partyzantów strzałów ostrzegawczych i wezwaniu do poddania się, policjanci widząc, że walka nie ma sensu, poddali się. Wykorzystując chwilowe zamieszanie udało się jedynie ujść Niemcowi, zaś osłaniający go jeden z policjantów granatowych został zastrzelony przez „Sowę”. Akcja ta, poza odbiciem aresztowanego, przyniosła także zdobycie 5 karabinów oraz 2 pistoletów. Policjantów po rozbrojeniu puszczono wolno, zaś więźnia, po rozkuciu, nakarmieniu i opatrzeniu ran, odesłano do „terenówki”[45].

Kolejna akcja miała miejsce 15 lipca 1944 r. Wtedy to „Belfort” w towarzystwie „Szydły” udał się do Opatowca, gdzie chciał wyleczyć bolącego zęba. W międzyczasie jednak do tej miejscowości zjechało kilka furmanek z Niemcami celem przeprowadzenia łapanki. Jedną z nich partyzanci spotkali mijając cmentarz i ukrywając się za murem okalającym cmentarz rzucili w stronę Niemców 2 granaty. Kilku z nich zostało rannych, zaś partyzanci, wobec przygniatającej przewagi wroga, wykorzystując chwilowe zamieszanie, uciekli w łan zboża przylegający do cmentarza. Tam „Belfort” pozostał, by obserwować ruchy wroga, zaś „Szydło” pobiegł szybko do oddziału. Po złożeniu meldunku dowódca oddziału „Benko” zarządził alarm i wyruszył wraz z partyzantami na opatowski rynek. Wkrótce okazało się, że Niemcy zabrali rannych i umknęli za Wisłę do Ujścia Jezuickiego.

Tymczasem trzech Niemców zabarykadowało się w opatowskiej poczcie, więc partyzanci przystąpili do szturmu. Pod okna budynku podczołgał się „Rybka”, rzucił granat, jednak w momencie podnoszenia się do ucieczki został śmiertelnie raniony w głowę. Po dwugodzinnej wymianie ognia jednemu z partyzantów udało się wejść na dach, a stamtąd na strych budynku. Rzucony granat oraz seria z broni maszynowej spowodowała, że Niemcy się poddali, tracąc jednego zabitego. Z kolei na odsiecz od strony Koszyc ruszył oddział Niemców. Partyzanci zdołali 2 km od Opatowca, w miejscowości Podskale, zastawić na nich pułapkę, która spowodowała, że musieli się wycofać tracąc kolejnego zabitego. Dodatkowo na polu walki pozostawili furmankę wypełnioną bronią i amunicją, co pozwoliło partyzantom uzupełnić zapasy uzbrojenia. Zabitego podczas akcji „Rybkę” w nocy z 20/21 lipca 1944 r. pochowano na cmentarzu w Czarkowie[46].

Po tej akcji oddział przeniósł się do majątku Kobylniki, gdzie nastąpiło spotkanie z OP „Grom”. Planowana wspólna akcja na więzienie w Kazimierzy Wielkiej nie doszła do skutku. Następnie OP „Skok” został przeznaczony do ubezpieczenia kursu podchorążych ze 106 Dywizji Piechoty AK, który odbywał się w Zagajach Dębiańskich. Po drodze do oddziału wstąpiło pięciu partyzantów, uciekinierów z obozu w Oświęcimiu („Lisek”, „Maciek”, „Mewa”, „Ryś” i „Wodnik”), zaś w Zagajach dołączyli kolejni: „Jeż”, „Lach”, „Mops”, „Orlot” i „Piach”.

26 lipca 1944 r. do oddziału doszły wieści o ciężkiej walce prowadzonej przez OP „Grom” koło wsi Sielec. Partyzanci natychmiast wyruszyli na pomoc kolegom, jednak kiedy dotarli na miejsce, bitwa już wygasała. Następnie powrócili oni do lasów chroberskich, gdzie doszedł do nich rozkaz udania się na koncentrację oddziałów partyzanckich krakowskiego Kedywu w miejscowości Goszcza. OP „Skok” stawia się na nią 30 lipca 1944 r.[47].


4. Oddział Partyzancki „Huragan”

Czwarty oddział podporządkowany dowództwu krakowskiego Kedywu powstał w marcu 1944 r. w rejonie Wieliczki, Gdowa oraz Dobczyc. Jego organizatorem był nauczyciel z Wieliczki kpt. Mieczysław Cieślik „Koral”, który stał na czele podkrakowskiego Obwodu Kedywu o kryptonimie „Ront”. Pierwszym dowódcą oddziału z kolei został Zbigniew Kwapień „Kuba”, od czasu akcji na pociąg Hansa Franka w styczniu 1944 r. przebywający w OP „Błyskawica”. Zalążkiem OP „Huragan” było dwunastu „spalonych” żołnierzy z okolic Wieliczki i Niepołomic. Poza wspomnianym już „Kubą” byli to: Janusz Tyrała „Arab”, Bronisław Molin „Bronek”, Tadeusz Augustynek „Kryjak”, Andrzej Czarnota „Jastrząb”, Stanisław Grzywacz „Maharadża”, Michał Czarnota „Mrówka”, Adam Wilczyński „Wilk”, Wiesław Błaszczyk „Wir”, Zbigniew Marszałek „Ursus”, Józef Kiełkowski „Zwierz” oraz nieznany z nazwiska „Orlik”[48].

Początkowe uzbrojenie oddziału składało się z czterech pistoletów i kilku granatów, zaś później doszły do tego 2 karabiny oraz 1 erkaem pozostawione przez żołnierzy walczących w kampanii wrześniowej. W pierwszych miesiącach swojego istnienia główny nacisk kładziono na prowadzenie szkolenia oraz podnoszenie morale żołnierzy, w czym ogromny udział miał „Kuba”. W oddziale dość często przebywał także inspektor dywersji ppor. Zygmunt Kawecki „Mars”, który prowadził szkolenie dywersyjno – minerskie.

W kwietniu 1944 r. OP „Huragan” zmienił swoje miejsce postoju, kwaterując kolejno w Tarnawie i Zagórzanach. Tutaj dołączyli do niego skierowani przez Kedyw kolejni „spaleni”: Lesław Bajorek „Czarny”, Julian Zdebski „Jankiel”, Stefan Włodek „Kot”, Jan Ziółkowski „Pieg” oraz Stefan Hojda „Śruba”. Nowo przybyli dostarczyli do oddziału 3 karabiny, 1 pistolet, 6 polskich granatów obronnych oraz niewielką ilość amunicji. Broń zdobywano także poprzez zakup. „Wir” za zaoszczędzony żołd zdołał zakupić w magazynach wojskowych szpitala w Wieliczce 3 pistolety maszynowe MP. Z kolei z placówki terenowej w Łapczycy do oddziału przysłano ręczny karabin maszynowy Browning wz. 28 z pięcioma magazynkami. Także tam wykopano z ziemi pozostawione we wrześniu: 10 karabinów, 20 granatów oraz skrzynię amunicji. Broń ta w całości trafiła do OP „Huragan”, co spowodowało, że dysponował on sporą siłą ognia[49].

15 czerwca 1944 r. oddział przeniósł swoje kwatery na Łysinę koło wioski Lipnik w Myślenickim. Tam do oddziału dołączyli kolejni partyzanci: Tadeusz Widomski „Apacz”, Bolesław Kolarz „Lauda”, Zbigniew Kostecki „Mirek”, Jerzy Josse „Szary” oraz przeniesiony z OP „Błyskawica” Tadeusz Krzywdziak „Zapalczywy”. Partyzanci mieszkali w uszytych przez siebie namiotach. Na co dzień nosili oni jednolite mundury, składające się z zielonych drelichów, furażerek z haftowanym orłem oraz koszuli, na której na lewym rękawie znajdował się emblemat oddziału – biało-czerwona tarcza, napis „O.P.H.” oraz 2 skrzyżowane świerki. Jak wspomina jeden z partyzantów:

„Tam na dole, w Lipniku i innych wsiach i miastach Generalnego Gubernatorstwa […] ludzie podlegali niemieckiej administracji, zmuszeni byli stosować się do przepisów i zarządzeń okupacyjnych. Nosili wszyscy własne nazwiska. Gęsto zalesiona Łysina, gdzie były namioty „Huraganu” i sąsiedni szczyt Kamiennik, opanowany przez akowskie oddziały partyzanckie, były namiastką Polski Niepodległej”[50].

W lipcu 1944 r. oddział powiększył się o: Adama Krzysiaka „Bza”, Tadeusza Bystrzyckiego „Bystrego”, Władysława Dudka „Lenarda”, Józefa Donatowicza „Lisa”, Stanisława Wójcika „Małego”, Władysława Ptaka „Małego”, Erazma Smykala „Mikołaja”, Jana Ogonka „Pączka”, Eugeniusza Ptaka „X”, Władysława Bajera „Zemstę”, Zygmunta Kociembę „Zygę”, Kazimierza Zapióra „Żabę” oraz przeniesionego z OP „Grom” pchor. Bogusława Fiszera „Bolka”. Z kolei z Biura Informacji i Propagandy KG AK do oddziału przybyli Zygmunt Kmita „Piotr” oraz kpr. Witold Kalisiak „Wik”[51].

„Lenard” tuż po przybyciu do oddziału napisał:

„»Huragan« sprawił na mnie bardzo dodatnie wrażenie. Uderzyła mnie przede wszystkim bezpośredniość w stosunkach między »Kubą« i jego podkomendnymi, całkowicie wolna od wojskowego drylu, a z drugiej strony oparta na wzorowej dyscyplinie służby. Tego rodzaju stosunek wzajemny możliwy był w dużym stopniu wskutek faktu, że przeważającą część jego chłopaków stanowił element inteligentny, co w połączeniu z osobistymi walorami »Kuby« i jego umiejętnym podejściu do sprawy stwarzało w oddziale serdeczną, koleżeńską atmosferę”[52].

Jak już wcześniej wspomniano początkowo oddział skupił się na pracy szkoleniowej oraz gromadzeniu broni potrzebnej do przeprowadzania akcji. Poza tym bardzo często prowadzono patrole, które miały przynosić wiadomości o ruchach Niemców. Jeden z nich pod dowództwem „Bronka”, pod koniec maja 1944 r. koło mostu na Rabie w okolicy Gdowa, natknął się na oddział niemieckich żandarmów. Wywiązała się krótka strzelanina, która nie spowodowała żadnych strat po obu stronach.

Oddział brał także udział w atakach na mleczarnie i urzędy gminne. Jeden z nich odbył się 26 lipca na mleczarnię w Raciechowicach przy współudziale oddziału „Prąd”. W wyniku akcji partyzanci zarekwirowali kilka beczek masła, sery, jajka i wiele innych produktów. Dwa dni później patrol dowodzony przez „Wilka” opanował stadninę koni w Tarnawie, skąd zabrano 6 ogierów przeznaczonych do wywózki do Niemiec. Konie te następnie zostały zamelinowane w gospodarstwach chłopskich między Kunicami a Biskupicami.

Oddział przeprowadzał także akcje wykonywania wyroków śmierci zasądzonych przez sądy Polski Podziemnej. W czerwcu w ten sposób ukarano niemieckiego konfidenta z Łapanowa oraz kilku volksdeutschów z okolic Boczowa oraz Klęczan. Z kolei w początkach lipca 1944 r. patrol pod dowództwem „Wilka” w składzie: „Mrówka”, „Orlik” oraz „Zwierz”, zlikwidował w biały dzień na rynku w Gdowie wyrok na Orlickim, komendancie policji granatowej. Zdrajcę zastrzelono akurat w momencie, gdy nadlatywał samolot i szum jego silników zagłuszył huk wystrzału, dzięki czemu nie zaalarmowało to posterunku tamtejszej policji[53].

27 lipca 1944 r. OP „Prąd”, dowodzony przez Zbigniewa Banacha „Buka”, w sile 22 ludzi, przy współudziale partyzantów z „Huraganu” oraz innych oddziałów podlegających pod Obwód Myślenice AK, uderzył na posterunek policji granatowej w Dobczycach. Akcja powiodła się całkowicie, jako że rozbrojono policjantów, uwolniono więzionego tam żołnierza AK o pseudonimie „Prawdzic”, a ponadto praktycznie opanowano tę miejscowość, proklamując jednocześnie wolną od okupanta tzw. Rzeczpospolitą Myślenicką[54].

Tuż po akcji dowódca OP „Huragan” otrzymał rozkaz wzywający tę jednostkę na koncentrację oddziałów partyzanckich krakowskiego Kedywu, która miała się odbyć w okolicach Kocmyrzowa. 27 lipca 1944 r. oddział wyruszył z Łysiny i przez Komnatkę i Skrzynkę dotarł do Kunic koło Gdowa, gdzie zatrzymał się w gospodarstwie Kolarzów. Tam miał oczekiwać na wydzielony z oddziału patrol, który pod komendą ppor. „Marsa” wyruszył w rejon Kasiny Wielkiej celem dokonania sabotażu na niezwykle ważnej dla Niemców linii kolejowej.

Zadanie zorganizowania tej akcji ppor. „Mars” otrzymał w końcu lipca 1944 r. Dowództwo Okręgu planowało w nocy z 1 na 2 sierpnia przecięcie trzech linii kolejowych na trasach: Kraków – Lwów, Częstochowa – Kielce oraz Sucha Beskidzka – Nowy Sącz. „Mars” miał zorganizować akcję na tej ostatniej i w tym celu udał się do Tymbarku celem rozpoznania terenu. Po jego dokładnych oględzinach na miejsce zasadzki wybrał odcinek torów położony ok. 2 km od stacji kolejowej Kasina Wielka (w kierunku stacji Dobra). Do akcji wytypowano patrol z OP „Huragan” w składzie: „Piotr”, „Mirek”, „Jastrząb”, „Orlik”, „Zapalczywy”, „Bronek”, „Bystry” oraz „Ursus”, a także oddział przynależny do Obwodu Myślenickiego AK pod dowództwem Władysława Fajkowskiego „Śmiałego”. Materiał minerski partyzanci mieli dostać z placówki w Lipnicy Murowanej, która otrzymała go w wyniku odebrania jednego ze zrzutów.

Wedle danych wywiadowczych wieczorem 1 sierpnia trasą Sucha – Nowy Sącz miały przejeżdżać 2 pociągi – osobowy i ewakuacyjny. „Mars” jako cel dowodzonej przez siebie akcji wybrał ten drugi. Przy pomocy „Mirka”, „Jastrzębia” i „Bronka” założył on materiał wybuchowy i po zamaskowaniu i odprowadzeniu lontu do miejsca zasadzki partyzanci zalegli w bezpiecznym miejscu i oczekiwali na pociąg. Przejazdu pociągu spodziewano się o godz. 21-wszej, jednak partyzantom przyszło czekać aż do godz. 2.30, kiedy to, jak relacjonuje dowódca akcji:

„[…] posłyszeliśmy z oddali łoskot zjeżdżającego po serpentynach z kierunku stacji Dobra pociągu. Równocześnie otrzymałem pojedynczy sygnał latarką. Byłem przerażony. Nie wiedziałem jaki pociąg z góry jedzie. Jeśli osobowy, to nie mieli świecić; jeżeli towarowy, to mieli dać podwójny sygnał świetlny. Tymczasem otrzymałem sygnał pojedynczy! Pociąg pędził. Był już w odległości kilkudziesięciu metrów. Wbijałem oczy w ciemny pociąg mając świadomość, że pociąg osobowy, ze względów przeciwlotniczych, też nie będzie oświetlony, W ułamkach sekund zdawałem sobie sprawę, że jeśli przepuszczę pociąg towarowy, to nie wykonam tak ważnego zadania. Natomiast jeśli się pomylę i wysadzę pociąg osobowy, to nastąpi wielka tragedia i natychmiast [będę musiał] strzelić drugi raz celując w usta własnej głowy.

Te ułamki sekundy były dla mnie, dla podjęcia przeze mnie decyzji, niesłychanie dramatyczne. Z największą intensywnością patrząc w ciemną masę lokomotywy i jadące po łuku toru wagony podjąłem błyskawiczną decyzję, że jest to właściwy pociąg, i gdy lokomotywa znalazła się na kilka metrów przed miną, nacisnąłem spust pistoletu. W tym momencie „Bronek” odpalił minę.

Złoto – niebieski błysk rozświetlił ciemności na ułamek sekundy, rozległ się huk detonacji, który odbił się kilkakrotnym echem po górach. Zobaczyliśmy niezwykłe widowisko, kiedy lokomotywa stoczyła się do jaru, wagony powyskakiwały z toru, zderzały się ze sobą, słychać było łomot wagonów, szczęk żelastwa, syk wydobywającej się z kotła lokomotywy pary itp.

Natychmiast odezwał się nasz rkm oraz pojedyncze strzały karabinowe. Widząc, że nie ma strzałów w naszym kierunku ze strony załogi pociągu, krzyknąłem: »Przerwij ogień« i następnie: »Naprzód!«.

Żołnierze poderwali się i kilkanaście butelek zapalających rozjaśniło ciemności. Żołnierze biegną wzdłuż torów, sprawdzają ich zawartość. Okazało się, że złudne były nadzieje na zdobycie broni, amunicji, sort mundurowych, żywności itp. Pociąg składał się z dwóch lokomotyw, w których były tokarki, frezarki, narzędzia i materiały do wagonów.

W tej sytuacji dałem komendę do odskoku i po kilku minutach, na wyznaczonym miejscu leśnej drogi, zjawili się wszyscy żołnierze. […] Niestety, […] byli trochę zawiedzeni, że akcja nie przyczyniła się do lepszego wyposażenia oddziału. W krótkich zdaniach oświadczyłem [im], że zadanie zostało wykonane, gdyż podkarpacka linia kolejowa została niezwykle skutecznie, zapewne na kilka dni, przerwana, a tym samym rozkaz Dowódcy Okręgu AK został w 100 % wypełniony”[55].

Po wykonaniu akcji partyzanci powrócili do swoich oddziałów. „Śmiały” wraz ze swoimi ludźmi odszedł na swoje kwatery, zaś „Mars” wraz z partyzantami z OP „Huragan” odskoczył na około kilometr od miejsca zasadzki, gdzie ubezpieczany przez „Ursusa” czekał na nich samochód ciężarowy. 3 sierpnia w Kunicach koło Dobczyc dołączyli oni do spieszącego na koncentrację OP „Huragan”. Na tamtejszą kwaterę przybył również kpt. Mieczysław Cieślik „Koral”, który z ramienia Kedywu objął dowodzenie oddziałem. Trasa marszu na koncentrację wiodła przez Biskupice, Bodzanów, Podłęże i Niepołomice. W ostatniej z tych miejscowości partyzanci zatrzymali się u komendanta terenowej placówki AK, zaś „Motyl” i „Lis” zorganizowali 2 łódki do przeprawy przez Wisłę w okolicy Złotnik. 7 sierpnia OP „Huragan” zameldował się w miejscowości Glewiec koło Kocmyrzowa na koncentracji oddziałów krakowskiego Kedywu[56].


5. Utworzenie Samodzielnego Batalionu Partyzanckiego „Skała”

Decyzja o utworzeniu z oddziałów partyzanckich krakowskiego Kedywu większej jednostki bojowej zapadła już 24 czerwca 1944 r. na naradzie oficerów tej organizacji, która odbyła się w Karniowie koło Kocmyrzowa. Zamierzenie to wkrótce zostało zgłoszone dowództwu Okręgu i nieco później zatwierdzone. Odpowiedni moment na utworzenie jednostki nastąpił na początku sierpnia 1944 r., kiedy to czterem opisanym już wyżej oddziałom rozkazano stawić się na koncentrację w okolice Kocmyrzowa.

Jako pierwszy, 31 lipca, do miejscowości Goszcza dotarł OP „Skok”, liczący wtedy 39 żołnierzy, uzbrojonych w 1 elkaem, 13 karabinów Mauser, 14 pistoletów maszynowych, 23 pistolety, 1 „urzyna”, 1 dubeltówkę oraz znaczną ilość granatów i amunicji. Oddział ten został zakwaterowany w obszernej stodole, należącej do Adama Stolzmana.

Drugim z kolei oddziałem, który przybył na koncentrację, był OP „Grom”. 1 sierpnia 1944 r. o godzinie 2 rano partyzanci tej jednostki zameldowali się na punkcie zbornym znajdującym się w Goszczy. Oddział liczył wtedy 33 żołnierzy, uzbrojonych w 1 karabin maszynowy MG – 34, 12 pistoletów maszynowych, 40 karabinów, 26 pistoletów oraz sporą liczbę granatów.

OP „Huragan” z kolei dotarł do miejscowości Glewiec koło Kocmyrzowa kilka dni później, 7 sierpnia. Liczył wtedy 38 partyzantów, uzbrojonych w 1 erkaem, 3 pistolety maszynowe MP, 2 Steny, 18 pistoletów, 13 karabinów, 45 granatów oraz kilka kilogramów materiału wybuchowego.

Dzień później na wyznaczone miejsce postoju do miejscowości Biórków koło Kocmyrzowa dotarł OP „Błyskawica”, liczący wtedy 36 żołnierzy. Na jego uzbrojenie składały się wtedy: 1 cekaem, 1 elkaem, 5 pistoletów maszynowych MP, 3 Steny, 1 Bergmann, 26 karabinów, 1 dziesięciostrzałowy karabin rosyjski, 14 pistoletów oraz 36 granatów. Ponadto na miejsce koncentracji ze skrytek zlokalizowanych w Zabierzowie udało się zebrać dodatkowo 30 karabinów i pistoletów maszynowych MP[57].

Głównym organizatorem Batalionu był mjr. Jan Pańczakiewicz „Skała”, od którego zresztą jednostka ta wzięła swoją nazwę. Początkowo jednak miała się ona nazywać „Batalion Szturmowy nr 299”, nawiązując tym samym do liczbowego kryptonimu krakowskiego Kedywu. 10 sierpnia 1944 r. Komendant Okręgu płk „Garda” Rozkazem Operacyjnym nr 1 na cześć jej organizatora zmienił nazwę tej jednostki na Samodzielny Batalion Partyzancki „Skała”. Dzień ten uważa się za oficjalną datę jego powstania[58].

Poza czterema oddziałami partyzanckimi krakowskiego Kedywu w skład nowo utworzonej jednostki weszli także partyzanci rekrutujący się z oddziałów terenowych AK, m. in. z okolic Skawiny i Myślenic, a także przyprowadzona przez por. Czesława Skrobeckiego licząca ponad 30 osób grupa dywersyjna z Krakowa, w której znalazło się także kilku harcerzy[59]. Organizacja i obsada kadrowa SBP „Skała” przedstawiała się następująco:

Dowództwo Batalionu (miejsce postoju – Woronin):

Dowódca – mjr Jan Pańczakiewicz „Skała”

Adiutant dowódcy – por. Henryk Januszkiewicz „Spokojny”

Kwatermistrz – rtm. Emanuel Muchanow „Chan”

Oficer żywnościowy – por. Stanisław Goszczyński „R”, plut. Jan Wilczek „Karnik”

Oficer łączności – Józef Baster „Rak”

Szef kancelarii – st. sierż. Jan Lewandowski „Sokrates”

Szef żandarmerii – podch. „Szelest”

Patrol BIP-u (Biura Informacji i Propagandy) – ppor. Zygmunt Kmita „Piotr”, kpr. Witold Kalisiak „Wik”

Kapelan – ks. Ludwik Mucha „Pyrka” (były partyzant oddziału mjr. Henryka Dobrzańskiego „Hubala”)

Punkt lekarski – dr Stefan Schuman „Flis” (prof. UJ), Maria Groszczyńska „Maria“, Danuta Wolska „Leśna“, Zofia Napora „Ewa”, Milada Kobasa „Iskra”, Maria Napora „Janina”, Anita Rąpała „Żmijka” oraz nieznany z nazwiska dr „Jarema”.


Pluton specjalny (minersko – dywersyjny) Batalionu:

Dowódca – por. Zygmunt Kawecki „Mars”

Zastępca dowódcy – ppor. Zbigniew Czyżewicz „Miś II”, zaś od września 1944 r. podch. Kazimierz Lorys „Zawała”

Partyzanci plutonu: Zygmunt Flis „Elkazet”, Ryszard Winek „Feluś”, Stanisław Majewski „Maj”, Jan Kachel „Motyl”, Tadeusz Kędzierski „Robert”, Włodzimierz Radecki „Rózga”, Celestyn Nagieć „Sas” oraz NN „Cicha Woda”.

Zwiad konny Batalionu:

Dowódca – ppor. Czesław Ciepiela „Karp”

Zastępca dowódcy – plut. Jan Kałucki „Zając”

Partyzanci zwiadu: Kazimierz Stelmach „Cień”, Zbigniew Basiński „Czort”, Jerzy Baster „Gala”, Kazimierz Hromniak „Leśnik”, Franciszek Piaskowik „Lew”, Zygmunt Białek „Kniaź”, Kazimierz Meres „Ryś”, Julian Dobrzański „Sas”, Feliks Skrochowski „Sulima”, Witold Leśniak „Wilk”, Ryszard Strużyński „Zielony” oraz NN „Miś”.

Zwiad rowerowy Batalionu:

Dowódca – Zbigniew Tadus „Garbaty”

Zastępca dowódcy – podch. Krzysztof Kulesza „Grot”

Partyzanci zwiadu: Alfred Reder „Fred”, Roman Artymowski „Olgierd”, Ryszard Swytnowski „Ryś III”.

Pluton łączności Batalionu:

Dowódca – ppor. Józef Baster „Rak”

Członkowie plutonu: Irena Sokołowska „Bobo”, Zofia Sokołowska „Dzidzia”, Zofia Jasińska „Ina”, Antonina Biermańska „Kora”, Ewa Kolesińska „Kozaczek”, Stanisława Muchanow „Kropka”, Maria Rusek „Lawa”, Aleksandra Służewska „Oma”, Dorota Girtler „Stasia”, Włodzimierz Kobasa „Grzmot” (łącznik konny) oraz Bogusław Muniak „Jacek” (łącznik ze 106 Dywizją Piechoty AK)[60].

Batalion „Skała” składał się z trzech kompanii. Pierwsza została utworzona na bazie OP „Huragan”, druga – OP „Błyskawica”, zaś trzecia powstała z połączenia oddziałów „Grom” i „Skok”. Każda z kompanii składała się z trzech plutonów:

1 kompania „Huragan” (miejsce postoju Glewiec):

Dowódca – kpt. Mieczysław Cieślik „Koral”

Szef – ppor. Bogusław Fiszer „Bolek”

Podoficer broni – kpr. Władysław Dudek „Lenard”

Podoficer żywności – kpr. Tadeusz Krzywdziak „Zapalczywy”

Sanitariuszki – Parys Lewicka „Maria” i Klementyna Zienkiewicz „Fiołek”.

Pluton I:

Dowódca – ppor. Zbigniew Kwapień „Kuba”

1 drużyna – kpr. Wiesław Błaszczyk „Wir”

2 drużyna – podch. Bronisław Molin „Bronek”

3 drużyna – kpr. Tadeusz Augustynek „Kryjak”

Pluton II:

Dowódca – ppor. Stanisław Woźniak „Grażyna”

1 drużyna – podch. Bogdan Michorowski „Boh”

2 drużyna – podch. Jan Fiszer „Łęczyc”

3 drużyna – kpr. Jan Ziółkowski „Pieg”

Pluton III:

Dowódca – ppor. NN „Miś”

1 drużyna – kpr. Stefan Hojda „Śruba”

2 drużyna – podch. Andrzej Czarnota „Jastrząb”

3 drużyna – kpr. Michał Czarnota „Mrówka”.


2 kompania „Błyskawica” (miejsce postoju Biórków Wielki):

Dowódca – kpt. Ryszard Nuszkiewicz „Powolny”

Szef – sierż. Józef Borkowski „Kruk”

Podoficer broni – plut. Franciszek Wójcik „Wiarus”

Podoficer żywnościowy – plut. Julian Litner „Wąsik”

Dowódca pocztu – podch. Jan Kobiela „Przystup”

Sanitariuszki – Irena Pawlas „Rezeda” i Irena Gajewska „Ania”.

Pluton I:

Dowódca – por. Czesław Skrobecki „Czesław”, od 15 sierpnia 1944 r. ppor. Zbigniew Waruszyński „Dewajtis”

1 drużyna – kpr. Edward Czarnecki „Murzyn”

2 drużyna – podch. Stefan Jura „Słowik”

3 drużyna - podch. Marian Spyt „Rybka”

Pluton II:

Dowódca – ppor. Tadeusz Suder „Danusia”

Zastępca dowódcy – ppor. Jan Turek „Aga”

1 drużyna – podch. Stanisław Pluciński „Żbik”

2 drużyna – podch. Marian Pogan „Rzeżucha”

3 drużyna – podch. Mieczysław Madej „Gołąb”

Pluton III:

Dowódca – ppor. Czesław Szygalski „Miś”

1 drużyna – kpr. Stanisław Kodura „Drozd”

2 drużyna – podch. Adam Powojowski „Orzeł”

3 drużyna – plut. Józef Szwalbic „Puchacz”.


3 kompania „Grom – Skok” (miejsce postoju Goszcza – Polekarcice):


Dowódca – ppor. Maksymilian Klinicki „Wierzba”

Szef – Stanisław Purtak „Belfort”

Podoficer broni – sierż. Józef Dąbkowski „Waligóra”

Podoficer żywnościowy – plut. Bolesław Niewiara „Kruk”

Sanitariuszki – Łucja Miarecka „Lucyna”, Teresa Wójcik „Tereska”, Helena Haber „Helena”.

Pluton I:

Dowódca – por. Witold Milewski „Herburt”

1 drużyna – podch. Włodzimierz Rozmus „Buńko”

2 drużyna – podch. Bolesław Gąsiorek „Ponury”

3 drużyna – podch. Józef Bieniasz „Kat”

Pluton II:

Dowódca – por. Aleksander Migdał „Szczerba”

1 drużyna – podch. Wiesław Zapałowicz „Miś”

2 drużyna – podch. Zdzisław Jabłoński „Szczupak”

3 drużyna – kpr. Tadeusz Królikowski „Murzyn”

Pluton III:

Dowódca – podch. Zbigniew Gawlik „Żmija”

1 drużyna – podch. Franciszek Skrochowski „Aga”

2 drużyna – podch. Edward Nowacki

3 drużyna – podch. Zdzisław Meres[61].

Stan ilościowy Batalionu w chwili swego powstania wynosił ponad 500 ludzi (razem z plutonem łączności oraz sekcją sanitarną), w tym 28 oficerów[62]. Mimo słabego uzbrojenia, ocenianego na 1 ckm, 2 lkmy, 2 rkmy, 55 pistoletów maszynowych, 128 karabinów, 1 dubeltówkę, 86 pistoletów krótkich oraz około 190 granatów[63], Batalion już od pierwszych dni swego istnienia rozpoczął zakrojoną na szeroką skalę, a przede wszystkim skuteczną, walkę z okupantem. Działalność SBP „Skała” zostanie opisana w rozdziale następnym.

Przypisy:

  1. R. Nuszkiewicz, Uparci…, s. 161; W. Rozmus, W oddziałach…, s. 10.
  2. Zdecydowanie najbardziej obfita była ta z 7 maja 1943 r., kiedy to zdołano wynieść ze zbrojowni aż 30 karabinów, R. Nuszkiewicz, Uparci…, s. 162.
  3. W. Rozmus, W oddziałach.., s. 8 – 10; R. Nuszkiewicz, Uparci…, s. 161; A. Kuler, Pogan Mieczysław, [w:] Małopolski słownik biograficzny uczestników działań niepodległościowych 1939 – 1956, red. T. Gąsiorowski, A. Kuler, A. Zagórski, t. I, Kraków 1997, s. 115; Z. Kawecki, Oddziały partyzanckie krakowskiego Kedywu i Batalion Partyzancki „Skała” Armii Krajowej, [w:] Żołnierze Batalionu „Skała” w walce i pracy dla Polski. Spotkanie z okazji 50-lecia powstania Samodzielnego Batalionu Partyzanckiego „Skała” Armii Krajowej, [Kraków] 1994, s. 58.
  4. R. Nuszkiewicz, Uparci…, s. 162 – 163.
  5. A. Kuler, Pogan…, s. 117 – 118; W. Rozmus, W oddziałach…, s. 11 – 12; R. Nuszkiewicz, Uparci…, s. 163, 183.
  6. Poza wyżej już wymienionymi członkami grupy braci Poganów byli to: Jan Szczech „Czarny”, nieznany z nazwiska partyzant o pseudonimie „Daniel”, Mieczysław Madej „Gołąb”, Kazimierz Gołąb „Lis” oraz Stanisław Kozera „Szczygieł”.
  7. W. Rozmus, W oddziałach…, s. 11; R. Nuszkiewicz, Uparci…, s. 163; Z. Kawecki, Oddziały…, s. 58 podaje, że oddział w chwili swego powstania liczył 17 żołnierzy.
  8. W. Rozmus, W oddziałach…, s. 11 – 12.
  9. Był to nie lada wyczyn, jako że w pełni uzbrojonych wieziono ich pod budą ciężarówki całą trasę - od lasów zabierzowskich aż do Wrząsowic, przejeżdżając przy tym przez Kraków.
  10. R. Nuszkiewicz, Uparci…, s. 163; K. Śliwiński, Partyzanckie początki „Błyskawicy”, [w:] Wojenne i powojenne wspomnienia żołnierzy krakowskiego „Kedywu” i Samodzielnego Batalionu Partyzanckiego „Skała” AK, część II, praca zbiorowa, Kraków 1993, s. 17.
  11. W. Rozmus, W oddziałach…, s. 13.
  12. R. Nuszkiewicz, Uparci…, s. 163 oraz Z. Kawecki, Oddziały…, s. 58 podają datę 4 sierpnia.
  13. W. Rozmus, W oddziałach…, s. 14.
  14. Ibidem; R. Nuszkiewicz, Uparci…, s. 163.
  15. W. Rozmus, W oddziałach…, s. 14 – 15; AMAK, W. Dudek, Pamięci poległych „skałowców”, Kraków 1990, maszynopis, s. 3.
  16. Ibidem; Z. Kawecki, Oddziały…, s. 58.
  17. W. Rozmus, W oddziałach…, s. 16 – 17.
  18. R. Nuszkiewicz, Uparci…, s. 239 – 241; Z. Kawecki, Oddziały…, s. 58 – 59; B. Podbiera, Zasadzka ogniowa pod Turnawcem, [w:] Wojenne i powojenne wspomnienia żołnierzy krakowskiego Kedywu i Samodzielnego Batalionu Partyzanckiego Skała, praca zbiorowa, Kraków 1991, s. 9 - 15.
  19. R. Nuszkiewicz, Uparci…, s. 242 – 248; W. Rozmus, W oddziałach…, s . 21- 25; J. Bieniek, W kręgu…, cz. III, s. 156 – 157; AMAK, W. Dudek, Pamięci…, s. 3 – 4; J. Szwalbic, Tragiczna akcja „Błyskawicy” w Zamieściu – Słopnicach w dniu 31 lipca 1944 r. Śmierć d-cy oddziału „Romana”, jego zastępcy „Błyskawicznego” i „Mściwoja”, Lanckorona 1989, rękopis, s. 1 - 14; G. Mazur, W. Rojek, M. Zgórniak, op. cit., s. 216; Z. Kawecki, Oddziały…, s. 59; D. Franaszkowa, Sylwetki żołnierzy batalionu „Skała” Armii Krajowej, Kraków 1993, s. 18.
  20. AMAK, W. Rozmus, R. Nuszkiewicz, Oddział Partyzancki „Grom” w walce. Historia powstania oddziału i przebieg działań bojowych przeciwko okupantowi hitlerowskiemu w latach 1941 – 1945, maszynopis, s. 5 – 8, 33 - 36; D. Franaszkowa, op. cit., s. 16, 78; R. Nuszkiewicz, Uparci…, s. 179, 184; S. Dąbrowa – Kostka, W okupowanym …, s. 109 – 111.
  21. W. Rozmus, W oddziałach…, s. 28; AMAK, W. Rozmus, R. Nuszkiewicz, Oddział Partyzancki „Grom”…, s. 24 – 25, 37 - 38.
  22. R. Nuszkiewicz, Uparci…, s. 185 – 186; idem, Zamach na pociąg Hansa Franka, [w:] Dynamit. Z dziejów ruchu oporu w Polsce południowej, część druga, Kraków 1967, s. 119 - 122.
  23. R. Nuszkiewicz, Uparci…, s. 188; idem, Zamach…, s. 127; AMAK, W. Rozmus, R. Nuszkiewicz, Oddział Partyzancki „Grom”…, s. 39 – 46, OP „Grom”. Wspomnienia z działalności oddziału w okresie od 20 I 1944 – 17 I 1945, opowiedzieli Z. Gawlik, Z. Meres, W. Rozmus, Kraków 1957, maszynopis, s. 2; S. Dąbrowa – Kostka, W okupowanym…, s. 160 – 162; idem, Hitlerowskie…, s. 213; T. Wroński, op. cit., s. 320. Zasadzka na pociąg udała się tylko połowicznie, gdyż wprawdzie został on wykolejony, ale Frank wyszedł z niego bez szwanku. Wydźwięk propagandowy tej akcji był jednak ogromny, Okupacja i ruch oporu w „Dzienniku” Hansa Franka 1939 – 1945, wybór i oprac. pod kier. nauk. S. Płoskiego, L. Dobroszyckiego i in., t. II, Warszawa 1970, s. 390; S. Zając, W pobliżu siedziby Hansa Franka – partyzancki front, Warszawa 1986, s. 221 – 224.
  24. AMAK, W. Rozmus, R. Nuszkiewicz, Oddział Partyzancki „Grom”…, s. 46 – 47; W. Rozmus, W oddziałach…, s. 32 – 33; R. Nuszkiewicz, Uparci…, s. 182 – 183.
  25. W. Rozmus, W oddziałach…, s. 33 – 34; R. Nuszkiewicz, Uparci…, s. 195.
  26. S. Dąbrowa – Kostka, W okupowanym…, s. 134 – 145; W. Rozmus, W oddziałach…, s. 34 – 35; R. Nuszkiewicz, Uparci…, s. 194 – 205; AMAK, W. Rozmus, R. Nuszkiewicz, Oddział Partyzancki „Grom”…, s. 47 - 48.
  27. W. Rozmus, W oddziałach…, s. 35 – 36; AMAK, W. Rozmus, R. Nuszkiewicz, Oddział Partyzancki „Grom”…, s. 50 – 53; D. Franaszkowa, op. cit., s. 16.
  28. Ich brat, Józef „Myśliński”, także walczył w OP „Grom” – wstąpił do niego w czerwcu 1944 r., J. Fiszer, Bałem się, [w:] Wojenne i powojenne wspomnienia żołnierzy krakowskiego „Kedywu” i Samodzielnego Batalionu Partyzanckiego „Skała” AK, część II, praca zbiorowa, Kraków 1993, s. 109; AMAK, W. Rozmus, R. Nuszkiewicz, Oddział Partyzancki „Grom”…, s. 21 – 24.
  29. W. Rozmus, Dalszy ciąg wspomnień, [w:] Wojenne i powojenne wspomnienia żołnierzy krakowskiego „Kedywu” i Samodzielnego Batalionu Partyzanckiego „Skała” AK, część II, praca zbiorowa, Kraków 1993, s. 123 – 126; idem, W oddziałach…, s. 36 – 37; AMAK, W. Rozmus, R. Nuszkiewicz, Oddział Partyzancki „Grom”…, s. 25 – 33; Z. Kawecki, Oddziały…, s. 60.
  30. W. Rozmus, W oddziałach…, s. 39 – 47; R. Nuszkiewicz, Uparci…, s. 213 – 214, 233; AMAK, W. Rozmus, R. Nuszkiewicz, Oddział Partyzancki „Grom”…, s. 53 – 56, 66 – 69, 85 – 86; OP „Grom”…, s. 6 – 7, 10.
  31. W. Rozmus, W oddziałach…, s. 48 - 52; AMAK, W. Rozmus, R. Nuszkiewicz, Oddział Partyzancki „Grom”…, s. 91 – 103, OP „Grom”…, s. 11 – 13; W. Rozmus, Rzeczpospolita Proszowicko – Kazimierzowska. Bój pod Sielcem, maszynopis, s. 1 – 10; Sprawozdanie dowództwa niemieckiego z walki pod Sielcem, maszynopis, s. 1 – 4; Z. Kawecki, Oddziały…, s. 60; D. Franaszkowa, op. cit., s. 17; R. Nuszkiewicz, Uparci…, s. 235 – 236; A. Gołębiowski, Partyzancie spotkania, [w:] Wojenne i powojenne wspomnienia żołnierzy krakowskiego Kedywu i Samodzielnego Batalionu Partyzanckiego Skała, praca zbiorowa, Kraków 1991, s. 30 - 31.
  32. Z. Kawecki, Oddziały…, s. 60; R. Nuszkiewicz, Uparci…, s. 234, 237; S. Piwowarski, op. cit., s. 60; A. Zagórski, op. cit., s. 109; G. Mazur, Operacja…, s. 277.
  33. D. Franaszkowa, op. cit., s. 18; R. Nuszkiewicz, Uparci…, s. 256; W. Rozmus, W oddziałach…, s. 57; G. Mazur, Operacja…, s. 277.
  34. W. Rozmus, W oddziałach…, s. 55, 59 – 60; R. Nuszkiewicz, Uparci…, s. 237 – 238; AMAK, W. Rozmus, R. Nuszkiewicz, Oddział Partyzancki „Grom”…, s. 103 – 109; Z. Kawecki, Oddziały…, s. 60; D. Franaszkowa, op. cit., s. 18.
  35. W. Rozmus, W oddziałach…, s. 61; R. Nuszkiewicz, Uparci…, s. 193; Z. Kawecki, Oddziały…, s. 60 – 61.
  36. W. Rozmus, W oddziałach…, s. 62.
  37. Ibidem, s. 63.
  38. Ibidem; Z. Kawecki, Oddziały…, s. 61.
  39. W. Rozmus, W oddziałach…, s. 64; R. Nuszkiewicz, Uparci…, s. 227; D. Franaszkowa, op. cit., s. 16; Z. Kawecki, Oddziały…, s. 61.
  40. C. Szygalski, Epizod ze wspomnień Stanisława Purtaka „Belforta”, [w:] Wojenne i powojenne wspomnienia żołnierzy krakowskiego „Kedywu” i Samodzielnego Batalionu Partyzanckiego „Skała” AK, część II, praca zbiorowa, Kraków 1993, s. 97 – 98; W. Rozmus, W oddziałach…, s. 64 – 65; Z. Kawecki, Oddziały…, s. 61
  41. W. Rozmus, W oddziałach…, s. 66; C. Szygalski, op. cit., s. 98.
  42. T. Królikowski, Partyzant O. P. „Skok”, [w:] Wojenne i powojenne wspomnienia żołnierzy krakowskiego „Kedywu” i Samodzielnego Batalionu Partyzanckiego „Skała” AK, część II, praca zbiorowa, Kraków 1993, s. 57 – 62; AMAK, W. Rozmus, R. Nuszkiewicz, Oddział Partyzancki „Grom”…, s. 89 - 90.
  43. W. Rozmus, W oddziałach…, s. 67.
  44. Ibidem, s. 67 – 68.
  45. R. Nuszkiewicz, Uparci…, s. 228 – 229; W. Rozmus, W oddziałach…, s. 68 – 69; D. Franaszkowa, op. cit., s. 17; Z. Kawecki, Oddziały…, s. 61.
  46. R. Nuszkiewicz, Uparci…, s. 229 – 231; T. Królikowski, op. cit., s. 65 – 67; AMAK, W. Rozmus, R. Nuszkiewicz, Oddział Partyzancki „Grom”…, s. 86 – 89, W. Dudek, Pamięci…, s. 6; Z. Kawecki, W oddziałach…, s. 61; D. Franaszkowa, op. cit., s. 17.
  47. W. Rozmus, W oddziałach…, s. 71.
  48. W. Dudek, Wspomnienia okupacyjne. Wielicki Kedyw – „Ront”. Oddział Partyzancki „Huragan”. Część I, Kraków 1993, s. 88; W. Rozmus, W oddziałach…, s. 72; Z. Kawecki, Oddziały…, s. 61; S. Gawęda, Wieliczka pod okupacją niemiecką, [w:] Wieliczka. Dzieje miasta (do roku 1980), (red.) Czesław Brzoza, Kraków 1990, s. 265; R. Nuszkiewicz, Uparci…, s. 249.
  49. W. Dudek, Wspomnienia…, cz. I, s. 88 – 89; W. Rozmus, W oddziałach…, s. 73.
  50. W. Dudek, Wspomnienia…, cz. I, s. 81; T. Widomski, Moja droga do Batalionu Partyzanckiego „Skała”, [w:] Wojenne i powojenne wspomnienia żołnierzy krakowskiego Kedywu i Samodzielnego Batalionu Partyzanckiego Skała, praca zbiorowa, Kraków 1991, s. 41 – 42.
  51. W. Dudek, Wspomnienia…, cz. I, s. 81 – 83; W. Rozmus, W oddziałach…, s. 73 - 74.
  52. W. Dudek, Wspomnienia…, cz. I, s. 83.
  53. W. Rozmus, W oddziałach…, s. 74; Z. Kawecki, Oddziały…, s. 62.
  54. W. Dudek, Wspomnienia okupacyjne. W Samodzielnym Batalionie Partyzanckim „Skała” AK. Część II, Kraków 1995, s. 16 – 17.
  55. Z. Kawecki, Wysadzenie pociągu koło Kasiny Wielkiej, [w:] Wojenne i powojenne wspomnienia żołnierzy krakowskiego Kedywu i Samodzielnego Batalionu Partyzanckiego Skała, praca zbiorowa, Kraków 1991, s. 16 – 25; idem, W oddziałach…, s. 62; D. Franaszkowa, op. cit., s. 18; R. Nuszkiewicz, Uparci…, s. 249 – 250; W. Dudek, Wspomnienia…, cz. I, s. 91.
  56. W. Dudek, Wspomnienia…, cz. I, s. 95 – 96; W. Rozmus, W oddziałach…, s. 76 – 77; R. Nuszkiewicz, Uparci…, s. 250.
  57. W. Rozmus, W oddziałach…, s. 25, 60, 71 – 72, 76 – 77; R. Nuszkiewicz, Uparci…, s. 231 – 232, 238, 248 – 250; AMAK, OP „Grom”…, s. 15 – 16.
  58. W. Rozmus, W oddziałach…, s. 78; R. Nuszkiewicz, Uparci…, s. 226, 250, 254; S. Piwowarski, op. cit., s. 50 - 51.
  59. P. Miłobędzki, Harcerze w okupowanym Krakowie 1939 – 1945, Kraków 2005, s. 67; AMAK, K. Nitzschke, Moje wspomnienia z lat okupacji, Bytom 1973, 1984, maszynopis, s. 7 - 8.
  60. R. Nuszkiewicz, Uparci…, s. 254 – 255; W. Rozmus, W oddziałach…, s. 82 – 84; Z. Kawecki, Wybrane, dramatyczne epizody mojej działalności w okresie 1944/45, [w:] Wojenne i powojenne wspomnienia żołnierzy krakowskiego „Kedywu” i Samodzielnego Batalionu Partyzanckiego „Skała” AK, część II, praca zbiorowa, Kraków 1993, s. 43; W. Dudek, Wspomnienia…, cz. II, s. 36.
  61. R. Nuszkiewicz, Uparci…, s. 254 – 255; W. Dudek, Wspomnienia…, cz. II, s. 33 – 36; AMAK, OP „Grom”…, s. 15 – 16, W. Rozmus, R. Nuszkiewicz, Oddział Partyzancki „Grom”…, s. 112; Z. Kawecki, Oddziały…, s. 63 – 64; W. Rozmus, W oddziałach…, s. 84 – 88; D. Franaszkowa, Babiniec „Raka”, [w:] Wojenne i powojenne wspomnienia żołnierzy krakowskiego „Kedywu” i Samodzielnego Batalionu Partyzanckiego „Skała” AK, część II, praca zbiorowa, Kraków 1993, s. 14 – 15.
  62. AMAK, rel. J. Pańczakiewicza, maszynopis, s. 2 podaje, że po doliczeniu obsad punktów ruchomych SBP „Skała” liczył łącznie 529 podoficerów i żołnierzy oraz 35 oficerów.
  63. Z. Kawecki, Oddziały…, s. 64. R. Nuszkiewicz, Uparci…, s. 258 podaje, że tylko 35 % żołnierzy posiadało broń maszynową, zaś dalsze 20 % broń krótką.

Skocz do: Strona główna Czytelnia Osoby Szare Szeregi