Pamięci konspiratorów krakowskiego Kedywu AK

Strona główna Czytelnia Osoby Szare Szeregi

Stefan Janik, Zdobycie koni


Z Pamięci konspiratorów krakowskiego Kedywu AK

Stefan Janik ps. "Bartosz"
[w:] Wojenne i powojenne wspomnienia żołnierzy Kedywu i Baonu Partyzanckiego „Skała”, Tom I, Wyd. Skała, 1991



Dni listopadowe, jak przystało na ten miesiąc, ani ładne, ani brzydkie. Nie nastrajały partyzantów do dobrego samopoczucia. Czegoś brakowało, przede wszystkim działania. Wojna szybko zmierzała do zakończenia, ofensywa pełną parą ruszyła na wschodzie i zachodzie. Niemcy przemieszczali się, jak w klatce, z jednego terenu na drugi, odnosiło się wrażenie, że nie bardzo wiedzą co ze sobą robić.

W naszych skołowanych głowach rodziły się różne pomysły. Myśleliśmy o jakiejś zasadzce, ale zawsze Niemców było za dużo, wycofywały się całe jednostki w dużej sile. Każda nieprzemyślana akcja mogła ściągnąć na ludność ciężkie represje. Niemcy, choć przegrani, byli bardzo mściwi. Trzeba jednak było się liczyć z miejscową ludnością, która nie miała ochoty tracić dobytku i życia w ostatniej fazie wojny, w jakiejś tam pacyfikacji. Trzeba było wymyślić coś mądrego. Rodziły się różne pomysły.

Dowódcą naszym, w tym czasie, był ppor. „Kuba” - Kwapień Zbigniew, który miał wiele kłopotu z utrzymaniem w ryzach, żądnych czynu, partyzantów.

- „Zaakceptuję każdy wasz pomysł, ale musi być gwarancja powodzenia, nie chce aby przed dniem zakończenia 5-letniego koszmaru ktokolwiek oddał swoje jedno życie. Pamiętajcie, że żyje się raz. Będziecie potrzebni Ojczyźnie po wojnie, odrabiając stracone 5 lat. Za siebie, poległych kolegów i pomordowanych w różnych obozach i więziennych kazamatach.”

- „Mam myśl” - Oznajmił niezawodny „Orzeł” – Powojowski Adam. – „Obrobimy Liegenschaft w Donosach”.

Akcja poprzedzone została dokładnym rozpoznaniem przez „Orła”, oczywiście, przy pomocy miejscowej ludności. Majątku pilnowało kilkunastu Niemców, kwaterujących w odległości około 400 m od głównych zabudowań. Dlaczego tak było, nie wiem, być może mieli lepsze warunki lokalowe i wygody. Do głównych zabudowań dochodzili kilkuosobowymi patrolami.

Na polecenie „Kuby” zmontowano silną grupę pod dowództwem „Orła”. Oprócz mnie byli jeszcze: „Wicher” - Mordel Ryszard, „Mały” - Miklaszewski Marian, „Łazik” - Wojtusiak Zdzisław - podaję tylko tych, których zapamiętałem, za pominięcie pozostałych kolegów, serdecznie przepraszam, pamięć już nie dopisuje.

Mam nadzieję, że akcję tą opisze ktoś lepiej, zmobilizowany moją skromną, niezbyt doskonałą opowieścią.

Nasze uzbrojenie stanowiło kilka pistoletów maszynowych, Sten, Bergman i MP oraz ręczne granaty. Termin ustaliliśmy na dzień 30.11.1944 r.

Pod wieczór, kiedy Niemcy odeszli na kolację zostawiając jednego żołnierza, wkroczyliśmy bez żadnych przeszkód. Nieszczęsnego wartownika, który nie stawiał żadnego oporu, zamknęliśmy do komórki, po uprzednim rozbrojeniu. Bez przerwy powtarzał, że ma żonę, dzieci i chciałby do nich wrócić, „Hitler kaput”. Znał język polski, pewnie był Ślązakiem. Widać, ze był szczęśliwy takim zakończeniem, i tylko uwięzieniem. Jak się pozostali Niemcy dowiedzieli o napadzie, nie wiem, faktem było, że się zabarykadowali w swoim oddalonym pomieszczeniu i czekali końca.

Po opanowaniu zabudowań postanowiliśmy zebrać 10 koni, których rasy nie umiem określić, w każdym razie były to egzemplarze małe, pewnie robocze. Ktoś z miejscowych chłopów powiedział:

- „Panowie, czym będziemy na wiosnę orać, jak wy je zabierzecie”?

„Orzeł”, śmiejąc się odrzekł:

- „Będziecie orać Niemcami, dużo ich będzie w niewoli”.

Na konie, które jak by wiedziały, że idą do swoich, załadowaliśmy worki z cukrem i mąką. Dosiadając na oklep kilku partyzantów odparzyło sobie tyłki, bo jednak jazda na koniu wymaga doświadczenia i pewnych umiejętności, czego nam brakowało. Przeprawiając się przez rzekę, mającą około 2-ch metrów szerokości, jeden z koni, pod „Małym”, stanął dęba i zrzucił go do wody, wprawiając pozostałych w wybuch śmiechu. Wszystko się jednak dobrze skończyło. Z granatami w rękach, na znak zwycięstwa, doprowadziliśmy zdobycz na miejsce postoju.


Skocz do: Strona główna Czytelnia Osoby Szare Szeregi