Pamięci konspiratorów krakowskiego Kedywu AK

Strona główna Czytelnia Osoby Szare Szeregi

V. MÓWI ZIEMIA


Z Pamięci konspiratorów krakowskiego Kedywu AK

[w:] Władysław Dudek, Muzy konspiracyjne i partyzanckie, Wyd."Skała", Kraków 1995



ZAKONSPIROWANY PEJZAŻ


Słońce patrzy spod rzęs promieni

Złotą źrenicą

Czy Polskie Wojsko nie idzie w zieleni

Ulicą.

Wiatr pod więzienie wonie ziół zawiewa,

Słońce szyby ponure przeciera

Cień ramienia polskiego drzewa

Bramę niemieckiego więzienia otwiera.

A w zielonym studio ptaszek maleńki

Speaker leśnej radiostacji

Nadaje umęczone piosenki

I świergoce o konspiracji.

Anteny babiego lata

Na masztach topól

Wysyłają wieść wokół - -

Do świata.

Nocą słucham białowieskich walców

Podpływających pod mury miast,

Cedzę noc przez sitko palców

I na dłoniach zostają orzełki gwiazd.

Ach, Boże Dobry, Boże Wielki

Królujący nad nowiem sinym,

Umaj moje czoło orzełkiem,

Upij moje dłonie karabinem!!!

(Bard)



DALEKO ZA MIASTEM


Daleko za miastem dzwonią sianokosy

Gwiazdy czeszą lniane i zielone włosy.


Po ciśniętych miedzach – zapomnianych polach –

Chodzi babie lato – nitek srebrna dola.


I tylko pod ciszą, popod wrzosy blade

Siada fioletowy, czekający Adwent…


Aż nagle tę ziemię cierniowym okrakiem

Dosiadły, zasiekły kościoły-baraki – – – –


Daleko… za miastem… pięść się w pięść zamyka:

Niosą na STOS DZIEJÓW brata, Męczennika.

(Inn)



JESIEŃ


Na plaży świata w miedzianym chwil dzwonie

Leży lato słońca, spalone, czerwone.


A gdy się zaczerwieni, a gdy się wyjarzy

Śnieg je będzie biało śnił i błogosławił.


Przyjdzie szumna jesień na wichrów ramionach

Raz biała na piersi – raz w ustach czerwona.


I pójdą w procesji za księdzem wikarym

Cisi proboszczowie okryci w sztandary.

(BG)



NA OCEANY


Niech nas otęczy tysiąc szmaragdów

Nad bronzy ziemi, zielenie wzgórz–

Rwą się nam polskie ręce do startu

Na oceany! Na zdobycz mórz!


Nie Bałtyk jeno, Gdynia, Oksywie,

Nam atlantyckich potrzeba burz –

W pionierskich ramion potężnym zrywie

Na oceany! Na zdobycz mórz!


Płyń Marynarzu – w dalekie kraje,

Polskiej Poezji Kształt Żywy twórz!

Niechaj się Twoje Imię rozdaje

Na oceany! Na wolność mórz!

(Os–ka)



TATRY


Płuca przestrzeni powietrzne, olbrzymie… …

Bóg – Tatr różaniec trzyma w srebrnej ręce

Wieczorny pacierz – uciszony – szepce

I między granią a gwiazdami drzemie… …


Przede mną dzwonią srebrnolite wieże

W pionie ócz zastygł piorun Lodowego…

Organy wierchów grają sławę wiekom

Drżą w skroniach świata rozkuci rycerze – –


Coraz to bardziej rosną oczy w przestrzeń

Serce w pierś młotem jak zwycięstwem bije

I krwi żywicznej w krtań uderza deszczem… …


Dech pieśń w słońcu do sytości pije

Ust już w granicach dwu warg nie pomieszczę

Słyszycie – – ?? Polska, POLSKA ŻYJE! – – –

(Grot)



ODRA


Jakieś czcze urny, prochy, wspomnienia,

Coś w książkach szepce, mgławi, szarzeje –

W mapach – historia, wielka i chrobra…

Ale wciąż było – CO BYŁO – w cieniach –

A teraz huczy i grzmi i dnieje:

– Odra.


Słowiańskie bory, Lignice, gonty,

Bajki o zniczach, o Światowidzie –

Cudowne dzieje – i wyraz niemy…

A teraz – – baczność! Podpalić lonty!!

Ludzie z nad Odry! Hej – – tam! Słyszycie! –

IDZIEMY!!

(Smrek)



Zbigniew Mystkowski: „Godziny czekania”, Oficerski Obóz Jeńców Wojennych II–E–K–, Neunbrandenburg 1943. Odbito ręcznie z klocków drewnianych, wykonanych ręcznie przez Wacława Bubrackiego. Ilustracje przedstawiają fragmenty obozu.



MY


Bez nazwisk i bez imion, numerem znaczeni,

Jak sosny w porębie, bezwolni jak one,

Odcięci od wszystkiego, zawiśli w przestrzeni

Nie wiemy co, i w którą uniesie nas stronę.

(obrazek kapliczki)



NASTROJE


Wszystko jedno, przekwitły czy kwitną czereśnie,

Zboża złocą się jeszcze czy już żółkną liście,

Śnieg stulił świat cały i zmierzcha już wcześnie –

Gdy nam ciągle jesiennie, pochmurno i dżdżyście.



OTOCZENIE


Gdy czasem uciekamy byle gdzie, przed siebie,

By umęczoną duszę przenieść tam, gdzie lepiej –

Wzrok utyka na murze i na lasów krepie,

Zawiedzeni spojrzeniem błądzimy po niebie…

(obrazek: widok dalekiego otoczenia)



CHODNIK


Długa ścieżka niedoli brukowana łzami,

Ślepy zaułek życia, tchem westchnień drżący,

Kierat tłumu niewolnych, dalekich myślami,

Przeżywających wczoraj – i jutra łaknących.



GRYF


Pośród twarzy co kryje udrękę powstania

Jak wśród mogił przy których ktoś jeszcze boleje

Skamieniały wspomnieniem, smutkom dostęp wzbrania

Gryf wsparty o kotwicę – jak my o nadzieję.

(obrazek: gryf kamienny na tle budynku)



LISTY


Spowici w opar tęsknot jak w poranek mglisty

Gdy nam światło radości kryje obłok siny

Czekamy błysku słońca – codziennie na listy

Na serca które śpieszą do serc w odwiedziny.



SZEPT KRAKOWA


Słyszysz? To miasto gada… …

Słyszysz? To mówią kamienie zlane krwią i potem.

To mówią jęki zastygłe w głazach,

Krew, co na Wąsowicza gdzieś wsiąkła pod płotem.


Słyszysz? To szepty omszałych już kaźni

Których osądu nikt zlotem nie kupi.

Jak bólu synkopą bija znów wyraźniej

Schrypnięte głosy skargi na Montelupich.


Słyszysz jak szumią więdnące kasztany

Stopami w pożodze listnego kobierca - - ?

To płacze Kraków trupami zasłany… … …

To płacze miasto. A – jak płaczą serca - - ?!

(Szarzyński)



WILNO


Złociste Wilno słońcem, kwieciste zielenią,

Ścielesz się u stóp moich cudną panoramą.

I wiem, że cię zawieje wojenne nie zmienią,

bo będziesz w dostojeństwie zawsze takie samo.


O ty, miasto kresowe, miasto malownicze

przed twoim majestatem padam na kolana –

i widzę, jak goreje nad tobą oblicze

Jagiełłów i posępna twarz króla Stefana.


Po stromych twych ulicach snuje się w zadumie

duch Skargi rozświetlony srebrem siwych włosów –

i przyklęka przed Ostrą Bramą w ludzkim tłumie

i błaga Pannę Świętą o zmianę złych losów.


I Jasińskiego biją z twych murów porywy

i modli się za ciebie Kazimierz królewicz

i tuli się do serca twój patron prawdziwy

o sercu prometejskiej ofiary, Mickiewicz.


Z krzaczastych brwi stalowe Piłsudskiego oczy

patrzą twardo i groźnie na męki twych synów,

ich krew, co twoich ulic bruki twarde broczy

w szczodrym szafarstwie Niemców, Moskali, Litwinów.


Tuła się cichy smętek ulicami miasta

i owiewa przechodniów prawdziwą tęsknotą,

która troski codzienne wielkością przerasta

i przesnuwa niewolę swą wolnością złotą.


Wilno, smutną, sierocą dolą miasto smutne,

wydzierane tylekroć od piersi matczynej,

rozrzutne miłowaniem i krwią swą rozrzutne

czekające cierpliwie wyzwoleń godziny!...


Już bliskie jest spełnienie tych tęsknot gorących

bo z zamętów dziejowych wolność do nas świta!

Do piersi cię przytuli znowu miłujących

jasna a nieśmiertelna Rzeczpospolita.


Więc trwaj! I niech oporu twego nikt nie złamie!

Choć cię wróg ten lub inny w krwi męczeńskiej pławi

czuwa nad tobą Matka Boska w Ostrej Bramie

i rąk modlitwą twoim losom błogosławi - - -

(Ed)



SERCE ME BIEGNIE DO LWOWA


Nocą bezsenną, długą

Gdy strach się ukradkiem chowa –

Po cegłach zatęchłej celi

Serce me biegnie do Lwowa.


I modlę się wtedy o jedno,

Żeby mi chociaż we śnie

Zakwitły na Czereśniowej

Przepyszne kwieciem czereśnie.


Bym z Wysokiego zamku

W bzami pachnącym wieczorze

Mogła raz jeszcze ujrzeć

Świateł ruchliwe morze.


I żeby w nocnej ciszy

Po wielkomiejskim gwarze

Wybiła poważnie godzina

Na bernardyńskim zegarze.


Tu chciałbym jak dawniej

Pełczyńską biec ulicą

Z wielką pod pachą deską,

Trójkątem i przykładnicą.


Ażeby znów magnolia

Przed Techniką kwitła biało

By życie znów było tak pelne

A czasu było tak mało.


Lecz jużbym się zgodziła

Żeby mi chociaż we śnie

Zakwitły na Czereśniowej

Przepyszne kwieciem czereśnie.


Gdy nocą bezsenną, długą

Strach się ukradkiem chowa –

Po cegłach zatęchłej celi

Serce me biegnie do Lwowa - - -

(autorka nieznana w obozie dla kobiet w Ravensbrück)



OGRÓD ZOOLOGICZNY


Nie będzie już słonica Jasiem swym ryczała,

Ani król płowy zwierząt ogonem w boki bił,

Kiedy nad miastem wokół burza rozszalała,

Złowróżbny omen: szakal ponuro w klatce wył.


Strwożonych saren gromada przypadła do zagrody,

Gdy pękał pocisk w górze i umilkł małpi wrzask…

I tylko w szyję smukłą trafiony jeleń młody

Na oczach sióstr swych, płacząc, z minutą każdy gasł…


Flamingów białych stado, jak dymki szrapnelowe

Rozprysło się wokoło w misterny puchu wzór,

Kiedy z ogrodu począł dział odpowiadać wtór…


I tylko z jednej klatki – nad wszystkich zwierząt głową

Zwolna, majestatycznie, choć resztką swych sił –

Królewski orzeł biały w powietrze sam się wzbił…

(Świadek)



ROZKAZ DLA WARSZAWY


Dzieci barykad Warszawy!

Żołnierze rozbitych armij,

Słyszycie krzyk Nike znad Marny,

Czujecie wiew nowej sławy?


Wicher wiosny narodów

Ciągnie od ściernisk bitew:

Patrzcie! w krwawej pożodze Zachodu

Rosną nowe Rzeczypospolite!


Synowie zabitych w Wawrze!

Dawne sztandary na śmietnik!!

My po inny idziemy wawrzyn,

My po nową sięgniemy świętość!


Mężczyźni, kobiety, dzieci!

Wy jesteście tu żołnierzami,

Wasze domy żelbetonowe fortece,

Wasza duma – gaz i dynamit!


Zanim dla nas piorun uderzy,

Zanim przyjdzie ostatnia bitwa –

Jeszcze trzeba nam wielu żołnierzy.

Szeregowi!! Trzeba nam wytrwać!


Baczność!... chwila już bliska!

Uwaga, uwaga Warszawo!

Zewrzeć pięści! Zęby zacisnąć!

Jutro nową uwieńczym Cię sławą!!!

(Autor nieznany)



ZIEMIO


Dzisiaj milcz, Ziemio. Akumulatory

grobów ładuj i – krew traw.

Lecz – jutro – wysycz Żywioł z mściwej nory

upij nim Niemca i od życia go – zbaw!!!

(Sulima)



OŚWIĘCIM


Blask

bo palą ciała

czerwona Soła fale tułacze

przez Broszkowice, pod Bobrek, Gorzów

gna –

- przez nas –


Znowu się cisza stała

a pan Bóg stoi na drodze i płacze

bezradnie topi się w śmierci morzu

i w stalaktytach-łzach

trwa.

- a –


Smród

bo palą ciała

Bóg ojciec skurczył się, niemy,

Jezusa z Bethlejemu przyprowadzi kazał


Jezus idzie po skwierczących wałach

zakrywa twarz – sieje chryzantem


Idziemy

zapalić tytoń i patrzeć na żyjące drzewa.


A potem trzeba

Postawić tutaj wysoki nóż

na nożu nabijać bazylikę dziękczynną

z tłustych ciał

- niech chudną –


My, Bóg tego nie zrobił, ale chciał.

- i już –

(Smrek)


Skocz do: Strona główna Czytelnia Osoby Szare Szeregi