Pamięci konspiratorów krakowskiego Kedywu AK

Strona główna Czytelnia Osoby Szare Szeregi

VI. MÓWIĄ LUDZIE


Z Pamięci konspiratorów krakowskiego Kedywu AK

[w:] Władysław Dudek, Muzy konspiracyjne i partyzanckie, Wyd."Skała", Kraków 1995




NAJMŁODSI


Wczoraj tylko słuchałem, o czym starsi szepcą;

W duszy obiecywałem, że się z wrogiem zmierzę.

Raz – nie zjadłem cukierka, by mieć wolę lepszą.

Byłem w ciemnym pokoju, choć się bardzo boję.

A to wszystko, bym stać się mógł dzielnym żołnierzem

Bohaterskim, wytrwałym na trudy i znoje.

Dzisiaj zamknąłem okna, spuściłem rolety,

I w skupieniu wokoło siadamy przy stole,

Ze wzruszeniem słuchamy opowieści wielkiej,

Jak ruszali żołnierze polscy na bagnety,

Jak z modlitwą na ustach szli rycerze w pole.


By dobrze znać historię, pamiętać na wieki

I zgłoskami złotymi wyryć sobie w duszy.

A jutro stanę znów gotów czekając rozkazu.

I sam już walczyć będę z przemocą nikczemną

Łączność, kolportaż albo sabotaż od razu,

A me zadania rosnąć będą wraz ze mną.

I powtarzać wciąż będę wieczne hasło moje:

- Silniejszy jestem, cięższą podajcie mi zbroję.

(Autor nieznany)



KOŁYSANKA

(ANTKOWI, do grobu, poświęcam)


Na dworze wiatr, ciemno, i mży –

Przy mamie ciepło… śpij, dziecko, śpij…


Pod oknem szmer, los błądzi zły –

Przy matce dobrze, śpij – Bracie, śpij…


Lecz kiedy Polska zerwie nam krtań - -

Wstań, Rany Boskie! Kolego, wstań !!!

(BG)



PRAWDA


Szukałem Cię w zawiłej filozofii jogów

W błyskawicach wiedzy tajemnej, w wirujących stołach,

U tych, co potępili wszystkich dawnych bogów,

A sami pyszni byli, jak bogi zgoła…


Wciąż zmieniałem religię jak kobieta stroje,

Bluźniłem i wątpiłem, aby znów się kajać…

Sto razy znachodziłem bezpieczną ostoję,

Sto razy mnie porwała myśli moich zgraja.


Pragnąłem zgłębić sztukę – i tam znaleźć Ciebie

Tworząc piękno na ziemi – tworzyłem tak mamie…

I hen, na stoku górskim, w jakimś stromym żlebie

Patrzałem, jak się miele piach w granitów żarnie.


Wszystko daremnie. Stale tylko pustka niema,

Głucho, tajemnie, chociaż wokół tyle wrzawy!

A w duszy niespokojnej zawiłe problema –

Jak pojąć, jak zrozumieć ten straszny świat krwawy?


Aż raz, kiedym się chylił znużony pragnieniem,

Spod stóp mi krew wytrysła na ojczystej glebie…

I przeszło mi szukanej prawdy objawienie –

Iż treścią życia – walka, prawdą – śmierć w potrzebie.



DOŻYNKI

(komentarz do artykułu „Gońca Krakowskiego” X.1943)


Na Wawelu ucztują „polscy” robotnicy –

A krew ich braci leje się na ulicy - -

Na Zamku orkiestra do uczty przygrywa –

A śmierć niewinnych pomsty nieba wzywa - -

W krużgankach Zamku nagle się pojawia

Z uśmiechem „szczerym” sam ów król bezprawia,

Ale praw doktor, tyran i morderca,

By robotnikom „podziękować z serca”

Za trud wytrwały, lojalną robotę

I wódką podlać tę „polską hołotę”!

Gra skocznie orkiestra górników z Wieliczki

Od jadła, napojów zakwitły policzki –

A u stóp Zamku zbrojnych zbrojów zgraja

Męką się ofiar wciąż Nawych upaja.

Pan gubernator między tłum miesza

Zgłodniałych karmi, obdartych pociesza –

A tam pachołków jego zastęp krwawy

Dalsze na ludzi urządza obławy.

Gra pieśni ludowe orkiestra z Wieliczki

Pan gubernator amator muzyczki,

Wśród biesiadników roznoszą wciąż trunki


Złodziejska ręka sypie podarunki.

Muzyki słucha muzykalna świnia

A w mieście zbrodnia na miarę Katynia!

(Orzeł)



NADCHODZI GODZINA WOLNOŚCI


Spojrzyjcie zbiry na swe blade twarze

I niech wam znikną dotąd butne miny,

Bo dziś na życia waszego zegarze

Biją już dla was ostatnie godziny.


Wyście nam chcieli zbudować więzienie

I cały nasz Naród zakuć w nim w kajdany.

Teutońska hordo! Wy jaszczurcze plemię,

Coście myśleli, że się zniszczyć damy!!


Mordercy rodzin, spójrzcie na swe dłonie

Splamione we krwi niewinnie straconych-

Myśmy nasz sztandar podnieśli wysoko

Gdzie dłoń wasza krwawa nie dosięgnie.


Myśmy pracując spokojnie i składnie

Gołymi dłońmi gmach wasz podkopali

I jako domek z kart on się rozpadnie

Was, barbarzyńcy, zgniecie i przywali.


Z zaparciem siebie, cicho i tajemnie

Myśmy nad głową miecz wam zawiesili

I jako krety pracując podziemnie

O zemsty kamień miecz ten wyostrzyli.


On to zwycięstwa drogę wam wyciosa

I wszystkie wasze plany unicestwi-

Gdy spadnie na was ten miecz Damoklesa

i łeb rozłupie hitlerowskiej bestii.


Oto nad Polskę Orzeł srebrnopióry

Wolne swe skrzydła szeroko roztoczył-

Wy łby spuszczone podnieście do góry

Niech blask zwycięstwa wypali wam oczy.


Dziś każdy Polak przystąpi do dzieła

By wam nauczkę dać, krwawi żołdacy,

Że Polska jeszcze nigdy nie zginęła

Bo my Jej zginąć nie damy- Polacy!!!


Jak piorun spadnie na was cios, zbrodniarze,

I w proch rozsypie wasze nędzne kości;

Bo dziś na wielkim dziejowym zegarze

Wybiła dla nas godzina wolności!

(Ost)


Skocz do: Strona główna Czytelnia Osoby Szare Szeregi