Pamięci konspiratorów krakowskiego Kedywu AK

Strona główna Czytelnia Osoby

W P R O W A D Z E N I E


Z Pamięci konspiratorów krakowskiego Kedywu AK

20 kwietnia 2010

Janusz Baster


Spis treści

Impuls, który spowodował podjęcie wyzwania upowszechnienia wiedzy o okupacyjnej walce w Krakowie

W lipcu 2008 roku przypadkowo zobaczyłem w telewizji reportaż z obchodów rocznicy zamachu na szefa SS i Policji w Generalnym Gubernatorstwie SS-Obergruppenführera Wilhelma Koppego, w 1944 roku w Krakowie. Zaskoczył mnie brak jakiejkolwiek wzmianki o udziale krakowskiego Kedywu w tej akcji, a także nieobecność krakowskich organizacji i instytucji podczas tej uroczystości. Zaskoczyło mnie to, ponieważ w moich wspomnieniach z młodości przewijały się niejasne wątki opowieści mojego Ojca, mającego w przygotowaniu tej akcji jakąś istotną rolę i wizerunki Ciotek, które w niej brały udział.

Brak wiedzy nas wszystkich

Postanowiłem zainteresować tym niedopatrzeniem jakieś osoby, instytucje i organizacje w Krakowie. Musiałem jednak najpierw sam znaleźć więcej informacji na ten temat, bo - wstyd się przyznać - chociaż o rodzicach wiedziałem, że mają akowską przeszłość i znałem kilka anegdot o ich ówczesnych „przygodach”, to nie drążyłem wcześniej tego tematu, oni zresztą także nie. Za ich życia myślałem, że mam na to czas, a potem byłem przekonany – słyszałem przecież o tym - że środowiska kombatantów spotykają się i opisują swoją historię. Przez ostatnie 20 lat byłem pewny, że także historycy szczegółowo opisują tamten okres.


Brak zainteresowania ze strony zobowiązanych do zachowania pamięci

Sam zajmuję się raczej przyszłością Krakowa, tworzeniem strategii rozwoju społeczności, więc musiałem zaaranżować dziesiątki spotkań z osobami zajmującymi się historią, aby dojść do sedna sprawy. Moje zdumienie stale rosło i wzrastało także zaniepokojenie. Okazało się, że praktycznie od 1992 roku, gdy w Towarzystwie Miłośników Historii i Zabytków Krakowa odbyła się sesja Kraków w czasie II wojny światowej, nie pojawił się żaden poważny projekt badawczy, ani zespół, który by tematykę walki okupacyjnej podjął. Tamta sesja opisywała stan badań i znaną dokumentację pozostałą po czasach PRL oraz wskazywała obszary i luki pozostające do zbadania – jako wyzwanie dla historyków. Minęło 18 lat…..


Wyrugowanie zagadnienia okupacyjnej walki z dziedzictwa Krakowa

Okazało się, że chociaż w oficjalne wizje rozwoju Krakowa stale wpisywane jest zachowanie jego dziedzictwa, to bardzo istotny nurt dokonań obywateli miasta – uporczywa walka z totalitaryzmami w dekadzie lat 40. XX wieku - nie interesuje nikogo. Nie interesuje historyków ani instytucji powołanych do zachowywania pamięci. Poświęcone tamtemu okresowi Oddziały Muzeum Historycznego miasta Krakowa marginalizują aspekt oporu[1] odsyłając do Muzeum Armii Krajowej, a animatorzy "krakowskiego" przecież Muzeum AK nie są zainteresowani konspiracją w naszym mieście. Natomiast IPN praktycznie nie zajmuje się okresem okupacji niemieckiej w Krakowie. Nawet Prezydent Miasta w 2009 roku, gdy odznaczał żyjące uczestniczki zamachu na Koppego, łączniczki warszawskiego Parasola, medalem Honoris Gratia, nie zapytał o ich żyjącą krakowską koleżankę Zofię Sokołowską.[2] Prawdopodobnie także żadna drużyna harcerska ani żadna szkoła w Krakowie nie odwołuje się do tradycji krakowskiego Kedywu AK[3]. Obrazu braku zainteresowania Krakowa i Krakowian, Krakowem lat okupacji i okresu zaraz po wojnie, nie zmieniają także monografie z serii Dzieje Krakowa napisane niewiele lat temu przez prof. Andrzeja Chwalbę[4]. Bo nawet jego Kraków w latach 1939-1945, który najpełniej pokazuje panoramę życia w okupowanym Krakowie, szokuje brakiem empatii w stosunku do ofiarności uczestników walki konspiracyjnej – zwyczajnych mieszkańców miasta. Nikt, także prof. Chwalba w drugiej ze wspomnianych monografii Kraków w latach 1946-1989, nie opisuje przebiegu i mechanizmów zmagania się zwykłych, „reakcyjnych” Krakowian z sytuacją powojenną, która dla wielu była kontynuacją tej okupacyjnej. Z tego drugiego okresu gdzieniegdzie przetrwały tylko legendy dotyczące manifestacji 3 maja i postawy Krakowian podczas Głosowania Ludowego w 1946 roku (Wątek Referendum postanowiłem podjąć także w tej witrynie[5]).

Zmagania uczestników konspiracji okupacyjnej o dostrzeżenie

Uczestnicy tamtych wydarzeń nie mieli szansy prawdziwie opisać swojej historii. Do bardzo niedawna wielu z nich bało się podawać podstawowe informacje chętnym napisania ich biogramów. Wielu nie opowiedziało nigdy o najważniejszych sprawach nawet swoim dzieciom – bali się nie o siebie, ale o nie. To dotyczy także moich rodziców. Wiadomo, że zbierały relacje i dokumenty komisje historyczne ZBOWiD, ale i te zbiory, chociaż od początku tendencyjne i niepełne, przechodząc po rozwiązaniu ZBOWiDu z instytucji do instytucji, wyraźnie się skurczyły.

Działają wciąż różne organizacje i środowiska kombatanckie i nie mam zamiaru włączać się w ich spory. Rodzinna tradycja wiązała mnie zawsze ze środowiskiem Skałowców, grupującym żołnierzy krakowskiego Kedywu. Oni to od końca lat 50. podejmowali próby opisania swojej historii, a na początku lat 90. założyli - trochę w poczuciu goryczy zapomnienia – „w trzecim obiegu partyzanckim” Wydawnictwo „Skała”. W ramach tej serii, w nakładach wystarczających jedynie do rozdania wśród swoich, wydali kilkanaście publikacji. Wobec nich, ludzi mających dzisiaj dobrze ponad 80. lat, zobowiązałem się do upowszechnienia tego dorobku. Fakt ten stanowi bezpośrednią przyczynę przygotowania niniejszej witryny.

Okupacyjna walka jako doświadczenie zwyczajnych obywateli Miasta

W Krakowie zmagania podczas okupacji i później były zmaganiami zwykłych obywateli. Podczas okupacji rzadko, zazwyczaj przejściowo, bywali tutaj przedstawiciele podziemnych władz politycznych i wojskowych – główne siły Państwa Podziemnego koncentrowały się w Warszawie. Natomiast relatywnie mały Kraków musiał wziąć na siebie ciężar życia i walki w siedzibie władz okupacyjnych, chronionych przez dziesiątki tysięcy osób z różnych formacji policyjnych i wojskowych. Dodatkowo, Niemcy uznali Kraków za „urdeutsche Stadt – miasto odwiecznie niemieckie” i stopniowo realizowali plan oczyszczenia historycznej części Krakowa z Polaków. Dlatego w Krakowie było kilka „wielkich wsyp”, gdy w ręce gestapo dostawała się duża część dowództw. Ciągłość organizacyjną zapewniały wtedy siatki łączności, zbudowane w oparciu o zwykłych mieszkańców miasta – tych bez stopni i koneksji.[6].

Ten wątek obywatelski w życiu okupowanej Polski – także Krakowa - przekonująco przedstawiła, moim zdaniem, Karolina Lanckorońska w swoich wspomnieniach i dlatego jedno zdanie z jej książki zapisałem poniżej jako motto całej witryny. Ilustruje ono bowiem to, co jest moim głównym zamiarem - pokazanie okupacyjnych zmagań Polaków nie jedynie jako aktów walki zbrojnej – tę Polska przegrała we wrześniu 1939 roku – ale jako obywatelskie i zorganizowane zmaganie o godność i przetrwanie swoje i narodu, aż do czasu, gdy okoliczności zewnętrzne pozwolą wziąć udział w ostatecznej walce o wolność – w narodowym powstaniu. Takie myślenie było racjonalne - Oni, wtedy, nie mogli wiedzieć, jak potoczą się dzieje świata….

Charakterystyczne jest też to, że w tych tragicznych czasach, w warunkach ciągłego zagrożenia, uczestniczący w walce z okupantem potrafili, obok patosu, zachować także dużą dozę autoironii, którą obok wielu piosenek i wierszyków dobrze ilustruje zbiór karykatur przedstawiający Sztab Kedywu, narysowanych przez łączniczkę jego Szefa, Zofię Carnelli-Jasieńską.

Kraków czasów okupacji ma z czego być dumny

O ocenach postawy Krakowian podczas okupacji decyduje zarówno brak wiedzy o dokonaniach, jak i nieświadomość specyfiki życia i pracy konspiracyjnej w mieście, które było stolicą Generalnej Guberni i siedzibą głównych urzędów i instytucji okupanta, a na dodatek miało stopniowo stawać się miastem czysto niemieckim. Ten brak wiedzy i nieświadomość dotyczy wszystkich, ale przede wszystkim samych Krakowian. W moim poszukiwaniu sojuszników, o którym pisałem wyżej, uderzała powszechność tego nieprawdziwego przekonania - w Krakowie nie tylko nie walczono z Niemcami, ale powszechnie z nimi kolaborowano. Jest to głęboko raniący brak empatii. Konieczne jest, aby zrozumieć, że tym większa jest zasługa tych, którzy walkę podejmowali, zwłaszcza w sytuacji, w której rzeczywiście, w tym systematycznie niemczonym mieście, kolaborantów było bardzo wielu. Tak więc będę dążył do pokazania heroiczności codziennej pracy konspiracyjnej w tych specyficznych warunkach. Na dodatek, paradoksalnie, to właśnie o dokonaniach dobrych i skutecznych konspiratorów, których nie udało się złapać i złamać, wiemy niewiele, bo zazwyczaj sami nie tworzyli dokumentów, a wrogowie nie mieli danych na ten temat. Konstatacja ta dotyczy czasów wojny, a także okresów późniejszych – również stanu wojennego. Prowadzi to jednak do sytuacji, w której nadal wiele faktów pozostaje do dziś nieujawnionych, a w konsekwencji wiele z tych najważniejszych czynów i działań nie zostało opisanych, podczas gdy wokół innych tworzy się legendy.

Jak podkreśliłem już kilkakrotnie, to właśnie codzienną ofiarność konspiracyjnej pracy dziewcząt i chłopców, ale i ich rodziców uważam za sedno okupacyjnego oporu. Mieliśmy jednak w Krakowie akcje bojowe, które były ewenementem, także w skali całej okupowanej Europy. Nazywam je Krakowską Triadą Zamachów na wszystkich trzech najważniejszych funkcjonariuszy władz okupanta hitlerowskiego: na Hansa Franka, na Friedricha Krügera oraz na wspomnianego już Wilhelma Koppego. Każdego z nich ochronił przed śmiercią łut szczęścia. Ale samo zorganizowanie tak skomplikowanych przedsięwzięć bojowych było za każdym razem olbrzymim, głośnym i przynoszącym otuchę wydarzeniem. Niewielu Krakowian o tym wie…

Przypisy:

  1. Stała wystawa w Fabryce Schindlera Kraków – czas okupacji 1939–1945 pokazuje ten okres oczami społeczności żydowskiej miasta lub przechodniów (uciekinierów z innych miast?), a nie oczami stałych mieszkańców, czy konspiratorów. Natomiast oddział w siedzibie Gestapo na Pomorskiej ma charakter "martyrologiczny".
  2. W związku z uroczystościami Batalionu Parasol upamiętniającymi zamach na Koppego w 2009 roku ukazał się w dzienniku Polskim artykuł Piotra Stachnika, Kraków pełen konspiracji, inspirowany moim tekstem Bo wolność krzyżami się mierzy...
  3. Nie zmienia tej sytuacji fakt, że jest w Krakowie ulica Batalionu Skała i osobno żołnierza Kedywu Ryszarda Nuszkiewicza.
  4. To jest w istocie jedyna praca opisująca szeroko okupację w Krakowie. W latach 70. zostały wydane jeszcze W okupowanym Krakowie Stanisława Dąbrowy-Kostki i o innym charakterze Kronika okupowanego Krakowa Tadeusza Wrońskiego.
  5. Z Referendum wiąże się mój rodzinny wątek, gdyż najprawdopodobniej ogłoszenie przez komunistyczne władze w Krakowie wyniku referendum bliskiego prawdy, miało związek z zebraniem przez mojego Ojca protokołów z większości obwodowych komisji w Krakowie. Zachowały się one do dzisiaj, a ja je dostałem do ręki w trakcie przygotowywania tej witryny.
  6. Taką właśnie obywatelską siatkę kontaktów, opartą o szeroko rozgałęzioną rodzinę, w Okręgu Krakowskim Związku Odwetu ZWZ a potem Kedywu AK, organizował i kierował nią przez całą okupację mój Ojciec – jako szef łączności Kedywu.

Skocz do: Strona główna Czytelnia Osoby