Pamięci konspiratorów krakowskiego Kedywu AK

Strona główna Czytelnia Osoby Szare Szeregi

Waldemar Bujak (1998). Stronnictwo Pracy a referendum


Z Pamięci konspiratorów krakowskiego Kedywu AK

Podrozdział w: Waldemar Bujak, Historia Stronnictwa Pracy 1937-1946-1950, ODiSS, Warszawa 1988, Rozdział III. Stronnictwo Pracy pod kierownictwem Karola Popiela (lipiec 1945-lipiec 1946)



We wspomnianej odpowiedzi PSL na wysuwane przez stronnictwa bloku demokratycznego propozycje zawarcia bloku wyborczego znalazło się żądanie zasięgnięcia - przed lub równolegle z wyborcami - opinii społeczeństwa, co do istotnych zagadnień konstytucyjnych, takich jak na przykład istnienie drugiej izby w parlamencie - senatu. Partie bloku, demokratycznego podchwyciły tę propozycję. Rada Naczelna PPS zaproponowała 31 III 1946, a 26 IV 1946 KRN przyjęła projekt poddania pod głosowanie ludowe spraw: 1. Zniesienia senatu; 2. Poparcia dla podstawowych reform; 3. Aprobaty granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej.

SP, podobnie jak pozostałe partie, zaaprobowało ideę referendum. Wypowiedziało się naturalnie za odrzuconą poprawką PSL do ordynacji głosowania ludowego, która postulowała wprowadzenie reprezentantów wszystkich stronnictw do obwodowych i okręgowych komisji głosowania - zamiast przewidzianego ustawą wyboru ich przez odpowiednie rady narodowe. Rady narodowe były pod kontrolą PPR. Wybór przez nie komisji głosowania ludowego dawał PPR możliwość kształtowania właściwie dowolnie ich składu osobowego. W momencie uchwalenia ustawy o referendum partie bloku demokratycznego oraz z drugiej strony PSL, były zdecydowane na jego potraktowanie jako przedwyborczej próby sił. Czerwcowa Rada Naczelna PSL wezwała do głosowania „nie" na pierwsze pytanie i „tak" na pozostałe, przy czym owo „nie" miało być w rzeczywistości umownym znakiem demonstracji antyrządowej, ponieważ skądinąd wiadomo, że ruch ludowy nie pałał entuzjazmem do drugiej izby - senatu. W obliczu tej konfrontacji Stronnictwo Pracy początkowo próbowało utrzymać centrowa pozycję, zgodnie ze swą - wyżej przedstawioną - oceną układu sił politycznych w Polsce; następnie zaś przechylało się powoli na stronę PSL, niewątpliwie pod wpływem stanowiska zajętego przez Episkopat Polski[1].

Przede wszystkim dla obniżenia wagi starcia SP podjęło próbę sprowadzenia referendum do poziomu kwestii technicznej. W wystąpieniu na X sesji KRN (26-28 IV 1946) Popiel określił je jako potrzebne - pod warunkiem przeprowadzenia w atmosferze powagi i godności, bez partyjnych porachunków. Zanalizował kolejno pytania, które miały być przedmiotem referendum, usilnie starając się wyprać je z politycznej treści. Jednomyślność przy odpowiedzi na pierwsze pytanie, nie byłaby w ogóle pożądana - stwierdził - bo sprawa nie ma zasadniczego znaczenia. Przy drugim także należałoby zaniechać jakiejkolwiek agitacji partyjnej, by zobaczyć, czy ten potwór reakcji jest aż taki straszny, Trzecie pytanie powinno spotkać się z powszechną odpowiedzią „tak".

Co najmniej od lutego, kiedy Mikołajczyk wysunął żądanie 75 procent mandatów, PSL było zdecydowane na konfrontację wyborczą z partiami bloku demokratycznego. W tej sytuacji dążenia SP do odebrania referendum charakteru próby sił nie mogły być słuszne. Natomiast chęć zawieszenia wyboru i utrzymania się na pozycji centrowej musiała obiektywnie sprzyjać PSL i pchać SP do sojuszu z nim, jak to podkreślał na forum KRN Józef Cyrankiewicz, nawiązując przez analogię do niemiec-kich stronnictw centrowych, o których mówił jako o pochyłym drzewie, po którym do władzy doszedł faszyzm. I rzeczywiście, wypowiadane na forum KRN przez Popiela rady, żeby niektóre zarzuty pod adresem PSL wyjaśnić w niezawisłym sądzie (tytuł w „Odnowie": Z zarzutami do sądu) , żeby położyć krzyżyk na historii (bo to obu tak zwalczających się obozach przeważają ludzie dobrej woli, patrioci niewątpliwi), wreszcie niepokój z powodu złej atmosfery w rządzie, którego wicepremier - jako przywódca wpływowego stronnictwa - jest przedmiotem ataków ze strony partii wchodzących w skład koalicji rządowej, sprzyjały osamotnionemu i znajdującemu się pod silną presją PSL. Dokładniej rzecz wyjaśniając: próby osłabienia napięcia politycznego podejmowane przez SP nie musiały oznaczać pomocy PSL do momentu, kiedy jasne się stało, że konfrontacja jest nieunikniona. Potem kontynuowanie tej polityki było równoznaczne z próbą osłabienia huraganowego ataku politycznego stronnictw bloku demokratycznego, który groził PSL-owi zniszczeniem, a narodowi długotrwałym rozdarciem wewnętrznym. Do tego sprowadzały się wezwania o umiar, zachowanie parlamentarnych form i wzajemnego szacunku w kontrowersjach partyjnych itp. Toteż drugiego dnia obrad X sesji KRN zabrał głos Felczak, by ku irytacji „popielowców" osłabić wrażenie, że SP ewoluuje w kierunku stanowiska PSL. Zaczął od zanalizowania narastającego w Polsce kryzysu, grożącego nieobliczalnymi, jego zdaniem, skutkami, winą zań obarczył PSL, które chce nierządnej wolności partyjnictwa z lat 1923-1926, tak wtedy, jak - tym bardziej - dziś brzemiennej klęską narodową. Zarzucił PSL-owi demagogię - łatwą w narodzie ceniącym zawsze obrońców małej stabilizacji przeciwko żądającym ofiar, wysiłku i wielkości - demagogię, która nawet wbrew woli kierownictwa spowodowała, że PSL stało się legalną przykrywką dla nielegalnej działalności. Alternatywa jest taka: albo PSL pójdzie na porozumienie, albo nastąpi walka. Wiadomo dobrze, kto ją wygra: oby Polska na tym nie ucierpiała - kończył Felczak[2].

Końcowym akcentem X sesji KRN był wniesiony przez posła Zenona Kliszkę z PPR wniosek o wotum zaufania dla rządu, który w trudnych warunkach powojennych ma za sobą poważne osiągnięcia mimo braku wewnętrznej spoistości wywołanego przez PSL. Oczywiście PSL próbowało przeforsować rozdzielenie obu spraw: zaufania dla rządu i potępienia PSL, ale bez skutku. Wniosek został przyjęty przytłaczającą większością. Przeciw głosowało 46 posłów. Posłowie SP zajęli stanowisko zgodne z większością; tak by przynajmniej wynikało ze stenogramu i reakcji prasy, zwłaszcza PSL-owskiej „Gazety Ludowej", która 28 IV 1948 kwaśno konstatując, że SP znajduje się w łaskach, wprost zaliczyła je do stronnictw bloku demokratycznego właśnie w związku ze stanowiskiem zajętym w sprawie wotum zaufania. Jest to rzeczywiście sukces bloku - konkludowała „Gazeta Ludowa" - bo wykazano izolację PSL. Niebawem jednak w „Odnowie" ukazało się sprostowanie doniesień prasowych, według którego za wotum nie głosowali posłowie „popielowscy".

Na początku maja miała miejsce kolejna interwencja episkopatu, wymierzona w „zrywowców" w SP. „Tygodnik Powszechny" z 5 V 1946 zamieścił recenzję książki Felczaka Droga Wielkiej Odnowy, którą podobnie jak książkę Widy-Wirskiego Polska a rewolucja w numerze z 10 III 1946, charakteryzował jako pozycję antychrześcijańską i totalistyczną („hitlerowską" - dopowiadali na zjazdach przeciwnicy „zrywowców"). Obie książki faktycznie nie mają nic wspólnego z nauką społeczną Kościoła. Obie prezentują ideologię zrywu narodowego z licznymi, zwłaszcza u Widy-Wirskiego naleciałościami totalistycznymi, ozdobionymi cytatami z klasyków marksizmu.

Fakt wydrukowania tych recenzji był politycznie znamienny. Recenzje te stały się punktem wyjścia licznych ataków na orientacją „zrywową" na zjazdach i zebraniach SP.

W numerze z 19 IV 1946 „Odnowa" zainaugurowała kampanie, za głosowaniem „nie" na pierwsze pytanie referendum - ankietą skierowaną do - naukowców i publicystów z prośbą o wypowiedzenie się na temat jedno- czy dwuizbowości parlamentu. Wszystkie wydrukowane odpowiedzi z różnymi zastrzeżeniami i modyfikacjami w stosunku do roli przedwojennego senatu - popierały zasadę dwuizbowości. Najczęściej opowiadano się za nadaniem drugiej izbie statusu Izby Samorządów i Korporacji gospodarczych, zgodnie z wypracowaną podczas okupacji koncepcją „Unii" w tej sprawie.

14 V 1946 roku miało miejsce spotkanie Mikołajczyka z Popielem i Kwasiborskim. Omawiano sprawę referendum. 21-22 V 1946 KW ZG SP przyjął uchwałę o wezwaniu członków SP do głosowania „nie - tak - tak" na kolejne pytania - referendum; uznano również za dopuszczalne głosowanie „3 X tak", bowiem sprawie jedno- czy dwuizbowości parlamentu nie przypisywano charakteru zasadniczego. Stanowisko takie nie było w pełni zgodne ze stanowiskiem PSL, więc - zaniepokojeni szeroko kolportowanymi, choć niby zakulisowymi wieściami o zamiarach „popielowców" zawieszenia SP - „zrywowcy" zaaprobowali je. Był to oczywisty błąd z punktu widzenia „zrywowców"; zainaugurowana przez „Odnowę", wsparta publicznymi wypowiedziami czołowych polityków orientacji „popielowskiej" (w tym i Popielą), kampania za głosowaniem „nie - tak - tak", wkrótce doprowadziła do praktycznego zsolidaryzowania się SP ze stanowiskiem PSL. Sprawa zresztą w ogóle nie nadawała się do kompromisu; w istocie chodziło o stosunek do bloku wyborczego, czyli o zasadę supremacji PPR i PPS, czego referendum było testem. Zapewniona w ten sposób zwłoka w otwarciu kryzysu wewnętrznego w SP spowodowała jedynie konieczność podjęcia przez odłam „zrywowy" działań, które dały orientacji chrześcijańsko-społecznej uzasadniony powód do oskarżeń o prześladowanie SP ze strony władz.

Dla ścisłości dodać należy, że również kierownictwo PPS było zainteresowane w pacyfikacji wewnętrznej w SP. Szwalbe pisał w „Robotniku", że struktura gospodarki narodowej uzasadnia istnienie PSL i SP, mających każde swoją bazę; PSL - zamożne chłopstwo, SP - prywatnych przedsiębiorców. Jednakże stosunek „partii PKWN" do PSL i SP określał jako walkę: ponieważ PSL zajmuje stanowisko wrogie, a SP chwiejne wobec linii politycznej reprezentowanej przez stronnictwa bloku demokratycznego, które realizują niezbędne reformy i zapoczątkowały politykę zagraniczną jedynie gwarantująca sile i wolność Polski. PSL winno wiec zgodzić się, a SP „zdecydować" się na aprobatę jedności demokracji polskiej i utrwalenie jej rządów w obecnej PKWN-owskiej przewadze, nie musi to oznaczać akceptacji socjalizmu[3]. PPS wystąpiłaby w wypadku takiej aprobaty z inicjatywą zawarcia kompromisowego porozumienia.

Mikołajczyk odpowiadał, że współpraca owszem, ale hegemonia PPR to jednakowoż niedoczekanie. Do tego samego sprowadzała się odpowiedź SP na ofertę Szwalbego zamieszczona w „Odnowie"[4]. Nie zmieniły stanowiska SP również bezpośrednie rozmowy Szwalbego i Jakuba Barmana z Popielem przeprowadzane kolejno 17 i 18 VI1946 roku. Berman twierdził, że zatarła się granica miedzy reakcją, to znaczy PSL, a SP; próbował podobno, daleko idącymi obietnicami odwieść Popiela od publicznego zademonstrowania, że między stanowiskiem SP a PSL istnieje zasadnicza zbieżność, zmierzająca do przeprowadzenia pewnej próby sił odnośnie pierwszego punktu referendum[5].

Wydawałoby się neutralna, uchwała ZG SP z 22 V 1946 odnośnie do stosunku do referendum w praktyce okazała się zbieżna z polityką PSL. „Zrywowcy" postanowili działać. Ich akcja zmierzająca do reasumpcji wspomnianej uchwały w związku z nową sytuacją, powstałą po uchwale NKW PSL, która rzeczowe zagadnienie konstytucyjne [...] usiłuje przerzucić na wotum zaufania dla postaw ideologicznych TRJN, załamała się na posiedzeniu KW ZG SP 25 VI 1946 roku. Zaatakowano na nim orientację „popielowską" której stanowisko wobec reasumpcji, jak również ich cała działalność przygotowująca totalnie opozycyjną linię SP [...] nie gwarantuje utrzymania zasadniczej linii stronnictwa. Choroba Felczaka i przejście Gawrycha na stronę „zrywowców" spowodowały, że stosunek głosów w KW SP wynosił: 9 : 9 i o odrzuceniu wniosku „zrywowców" zadecydowało stanowisko Prezesa SP. W odpowiedzi odłam „zrywowy" dokonał secesji. Jego reprezentanci, niezbyt formalnie, uznali się za stanowiących większość władz naczelnych SP (chory Felczak zgłosił oczywiście swoje dla secesjonistów poparcie) i ogłosili w prasie oświadczenie, z którego miedzy innymi wynikało, że nie zgadzają się na zwołanie kongresu w przewidzianym terminie, żądając weryfikacji delegatów i usunięcia spośród nich nie stojących na linii rozwojowej nowej rzeczywistości polskiej[6].

W związku z referendum obie strony podjęły rozbieżne działania. „,Zrywowcy" wezwali do głosowania „3 X tak", „popielowcy" polecili władzom terenowym SP umiarkowaną aktywność i głosowanie raczej według formuły „nie - tak - tak". Pojawiło się nieco plakatów i odezw z obu stron, zwołano kilka zgromadzeń publicznych. W sumie było tego niewiele i wpływ działań obu odłamów SP na rezultat referendum był zapewne minimalny.

Duży oddźwięk w społeczeństwie wywołała, zainaugurowana przez orientacje „popielowską", akcja obchodów trzeciej rocznicy śmierci generała Sikorskiego, pomyślana jako próba mobilizowania wokół SP szerszych kręgów opinii publicznej. Zorganizowano liczne nabożeństwa i akademie w całym kraju. W Warszawie odbyły się uroczystości centralne z udziałem reprezentantów najwyższych władz państwowych[7].


Przypisy:

  1. Konferencja Plenarna Episkopatu 22-24 V1946 podjęła następująca uchwałę: Udział w referendum ludowym nie jest obowiązkiem wypływającym, z konstytucji. Pytania, na które naród ma dać dziś odpowiedź maja styczność z etyką i położeniem Kościoła. W jego interesie byłoby, aby w Polsce istniał tymczasem raczej parlament dwuizbowy. Pytanie I i II mają podłoże etyczne, gdyż dotykają zasad sprawiedliwości w ustroju społeczno-politycznym. Konferencja nie zamierza w sprawie referendum zabierać głosu. Natomiast księża biskupi uważają za swój obowiązek, przemówić w sprawie wyborów, by wiernych pouczyć o obo-wiązku i sposobie głosowania w świetle zasad katolickich. Archiwum Izby. Wojskowej Sądu Najwyższego. Akta sprawy karnej przeciwko biskupowi c. Kaczmarkowi i współoskarżonym, t. n, s. 92-94.
  2. Cytaty z przemówień Popiela i Felczaka — według sprawozdania stenograficznego z X sesji KRN, Warszawa 1946.
  3. S. Szwalbe, O właściwą ocenę stosunku PPS do PSL i SP, „Robotnik" z 24 V1946 oraz kolejny artykuł S. Szwalbego „Robotnik" z S VI1946.
  4. Czy żądanie p. Szwalbego nie idzie za daleko, [...] współpraca stronnictw jest konieczna, [...] tylko za współprace, nie można płacić takiej ceny, która stanowiłaby przekreślenie ideowego oblicza stronnictwa [...] Gdybyśmy mieli wyzbyć się tego wszystkiego co nam [...] program [...] dyktuje za ceną samego faktu istnienia i akceptowania realizacji programów innych stronnictw musielibyśmy zrezygnować z tej łaski. W żadnym wypadku nie możemy dać się sprowadzić do roli parawanu. „Odnowa" z 16 IV 1946.
  5. Popiel, Od Brześcia..., dz. cyt., s. 196.
  6. Pismo większości KW ZG SP do K. Popiela z 25 VI1946, CAHSD, akta ta. SP, Zarząd Główny (nie uporządkowane).
  7. Być może Berman przestrzegał przed przekształceniem obchodów rocznicy śmierci generała Sikorskiego w demonstracją polityczną, jednakże nie wydaje się prawdopodobne, by przygotowywano rozbicie centralnej akademii w sali „Romy" przez bojówki PPR, jak pisze Popiel, Od Brześcia..., dz. cyt., s. 200, choćby ze względu na udział w niej Szwalbego, Osóbki--Morawskiego, Stanisława Grabskiego, Mikołajczyka, generała Mariana Spychalskiego, Jana Karola Wendego i reprezentantów korpusu dyplomatycznego (zob. „Odnowa" z 14 VII 1946). Wystarczy sobie wyobrazić skandal jaki takie działanie wywołałoby, by je uznać za niemożliwe.

Skocz do: Strona główna Czytelnia Osoby Szare Szeregi