Pamięci konspiratorów krakowskiego Kedywu AK

Strona główna Czytelnia Osoby Szare Szeregi

Zygmunt Niepokój (1967), Przygotowanie akcji


Z Pamięci konspiratorów krakowskiego Kedywu AK

Podrozdział w: Akcja "Koppe", Dynamit cz.2., WL 1967


Dnia 9 kwietnia 1944 r. „Rafał” wyjechał do Krakowa w celu nawiązania kontaktów z miejscowymi grupami harcerskimi i zorientowania się w możliwościach uzyskania kwater dla uczestników akcji i garaży dla samochodów. Wyjazd nie przyniósł żadnych wyników.

W maju 1944 r. „Rafał” nawiązał kontakt z dowódcą Kedywu Kraków płk „Jeremim-Witeziem” przez punkt kontaktowy Kedywu Kraków „3” przy ulicy Starowiślnej 33. Płk „Jeremi” zapoznał „Rafała” z szefem łączności Kedywu Kraków mjr „Rakiem”. „Rafał” przedstawił mu łączniczkę „Zetę”. Ustalono dla porozumienia się wyłącznie ustnego punkt kontaktowy w trzeciej lub czwartej bramie w Sukiennicach, gdzie pracowała łączniczka Kedywu „Bobo”.

Dowództwo Kedywu Kraków dało „Rafałowi”: pomoc w rozpoznaniu („Ina”, „Dzidzia” oraz „Ada”), magazyny na broń, kwatery noclegowe dla ludzi, garaże oraz punkty kontaktowe.

Przygotowanie samej akcji w Krakowie prowadzili: „Rafał”, „Mietek”, „Ziutek” i „Zeta”, przebywający prawie cały czerwiec 1944 r. w Krakowie.

Major „Rak” przydzielił „Rafałowi” następujące magazyny broni: przy ul. Grzegórzeckiej, przy ul. Starowiślnej 33, kryptonim „3”, w Bronowicach Małych u kowala Jana Wodnickiego, oraz wskazał punkty przekazywania broni do akcji: przy ul. Grodzkiej w sklepie gospodarczym firmy Krach, przy ul. Krakowskiej w firmie meblowej. Ustalono także punkt przekazywania broni na akcje: ul. Radziwiłłowska (dziś Mikołaja Reja) 21/23 oraz ul. Krowoderska 68.

Około 20 czerwca 1944 r., członek Kedywu Kraków „Vacherone” otrzymał od swego dowódcy, podchor. „Osy”, polecenie zakwaterowania ludzi i samochodów, które przyjadą w najbliższych dniach z Warszawy do Krakowa. „Vacherone” zdecydował zagarażować samochody na podwórzu domu, w którym mieszkał, przy placu na Groblach 5 oraz przy ul. Szlak nr 33 w drewnianych garażach. Na podwórzu domu przy placu Na Groblach 5 i w znajdujących się tu garażach stacjonowały samochody Luftwaffe. Jeden garaż uzyskano na placu Nowym z wjazdem od ul. Józefa, w warsztacie naprawczym.

Broń potrzebną do akcji przywieziono z Warszawy. Plan przerzutu broni krystalizował się od połowy maja 1944 r. „Jeremi” zlecił „Dietrichowi"” pracującemu w Ostbahndirektion w Warszawie jako elektryk, opracowanie planu przerzutu broni do Krakowa w ilości około 20 pistoletów, 8 tysięcy sztuk amunicji, 30 granatów „filipinek”, 60 opatrunków osobistych, ładownic, smyczy do broni oraz munduru oficera SS. Termin opracowania planu i przywiezienia ładunku wyznaczono na koniec czerwca 1944 roku.

„Dietrich” zdecydował, że najbezpieczniej będzie ukryć broń w starych mufach kablowych, rozrusznikach i licznikach siły, z których wyjęte zostaną urządzenia, i przewieźć je w wagonie pocztowym jako urzędowe wysyłki, należne do Ostbahnu, zaopatrzone w listy przewozowe (Ostbahnfrachtbrief). W ten sposób już niejeden raz służbowo przewoził elektryczne urządzenia kolejowe. Projekt ten oceniono pozytywnie i zatwierdzono, a następnie „Dietrich” przystąpił do szczegółowego opracowania i realizacji. Jednakże ze względu na duże trudności w uzyskaniu tak znacznej ilości opakowań i sam ciężar ładun-ków, przetransportowano broń do Krakowa w dwóch kolejnych partiach. Szczęśliwie dotarła ona do właściwych rąk.


W początkach czerwca 1944 r. dr „Maks” otrzymał od dowódcy „Parasola”, majora „Pługa”, rozkaz udania się z dwiema sanitariuszkami i łączniczką do Krakowa, gdzie spotkał się z „Rafałem”, który skontaktował go z płk dr Adamem Szebestą i docentem UJ dr Stanisławem Nowickim, poznanymi za pośrednictwem „Rayskiego”. Wymienieni udzielili pomocy w zorganizowaniu punktu operacyjnego dla ewentualnych rannych.

Dr „Maks” zabrał do pomocy „Alę”, „Halę” i „Basię”. Po kilku wycieczkach rowerowych z „Rafałem” do Ojcowa, Skały i Wolbromia - „Maks” zdecydował urządzić punkt w majątku Poręba Dzierżna koło Wolbromia. Gospodarze obawiali się początkowo, ale po namowach zgodzili się na zorganizowanie punktu sanitarnego. Dr „Maks”, „Ala”, „Hala” i „Basia” założyli swą kwaterę w majątku jako letnicy, nie zwracając niczyjej uwagi. Punkt przygotowano dla sześciu rannych. Sprzęt, materiał operacyjny i opatrunkowy otrzymał „Maks” za pośrednictwem płk dr Adama Szebesty, który wybrał także chirurgów i przysłał ich na punkt w oznaczonym terminie.


Po akcji na gen. SS Kutscherę władze niemieckie wydały zarządzenie, że samochód osobowy może być prowadzony tylko przez Niemca. Polak mógł prowadzić wóz tylko w towarzystwie Niemca. Wozy osobowe i ciężarowe mogły poruszać się bez specjalnego zezwolenia (Fahrbefehl) jedynie w promieniu 100 km od miejsca stałego postoju.

Ponieważ samochody musiały jechać do Krakowa, a więc na odległość ponad 100 km, szefostwo motoryzacji, poza wykonaniem normalnych papierów samochodowych, musiało zbadać i uzyskać odpowiednie wzory druków, pieczęci i podpisów rozkazów wyjazdów. Za pośrednictwem pracującego w wywiadzie gospodarczym MZK, przy ul. Młynarskiej 2, Zdzisława Sadowskiego - por. „Lubicza”, uzyskano wzór rozkazu wyjazdu, ale tylko dla samochodów ciężarowych.

Około 20 czerwca dowództwo oddziału wydało decyzję wysłania samochodów mercedes-diesel, mercedes, chevrolet 0,75 t i chevrolet 4 t. Chevrolet 0,75 t, mercedes-diesel i chevrolet 4 t zarejestrowane zostały na firmą Landwirtschaftliche Zentralstelle. Przez żonę ppor. „Kaktusa", Magdę Krystynę Szabelską, szefostwo moto uzyskało oryginalne blankiety firmowe i wzory pieczęci oraz podpisów dyrektora Fredego.

W czerwcu 1944 r. przed wyjazdem ludzi do Krakowa odbyły się odprawy w małych grupach, na których podpisywano zobowiązania o zachowaniu tajemnicy, zbierane były fotografie do dokumentów, rozdawane plany Krakowa - każdy uczestnik otrzymał dla siebie jeden plan. „Rafał” przeprowadzał egzaminy ze znajomości Krakowa.

Wyjeżdżający otrzymali dowody, pieniądze, adres, pod który zgłosili się w Krakowie - ul. Prażmowskiego 37, hasło i alibi. „Dietrich” jechał do Krakowa na swoich papierach z Ostbahn, gdyż miał kartę urlopową. Później używał dokumentów na nazwisko Eugeniusz Orkan.

Z Warszawy wyjechali na akcję:

  1. czerwca: „Rafał” i „Zeta”;
  2. czerwca: „Mietek”, „Ziutek” i łączniczka „Żaba”, która powróciła do Warszawy 27.6, rano;

26 czerwca: „Akszak” i „Orlik”;

28 czerwca: „Zeus”, „Jacek”, „Tadeusz”, „Dietrich”, „Rek” i „Kruszynka”;

29 czerwca: „Jeremi”, „Warski” i „Korczak”.


Skocz do: Strona główna Czytelnia Osoby Szare Szeregi